27 lutego 2012

Podsumowanie tygodnia - 13tdMT

Chcąc niezbyt chlubnej tradycji zadość nie czynić, osobą swą w poniedziałkowy wieczór przed osobistym komputerem zasiadam, aby czym prędzej z kolejnego tygodnia przygotowań treningowych relację czytelnikom tegoż bloga sprawić*...

Tydzień Trening biegowy #1 Trening biegowy #2 Trening biegowy #3
4  10-20 min rozgrzewka
 5 x 1 km (400 m PI)
 10 min schłodzenie
 11 km: 2 km spokojnie
 7 km @ ŚT
 2 km spokojnie
 Dystans: 17 km
 Tempo: TM + (28-36 s/km)
Legenda: TM – tempo maratońskie
ŚT – tempo biegu ciągłego na średnim dystansie

Tydzień miał być krótszy, bo w sześć dni między wtorkiem a piątkiem trzeba było nie tylko trzy treningi biegowe zmieścić, co nie do końca się udało niestety. Pierwotnie planowałem zacząć od gimnastyki siłowej we wtorkowy wieczór, ale zawezwały mnie inne obowiązki, więc zacząłem od "środka".

Środa: TB#1 (1:05:32)
Przy pierwszych oznakach nadchodzącego ocieplenia (cienkie rękawiczki i opaska na uszy zamiast czapki) przyszło mi zrobić pierwszy od dłuższego czasu porządny trening na wysiłku beztlenowym. Pięć razy po jednym kilometrze, przy czym o ile przez pierwsze cztery, niczym znany market budowlany, względnie dawałem radę - 4:08, 4:12 (nieco za wolno), 4:09, 4:08 - to ostatni spędziłem już przy nieustannym zawodzeniu (a raczej popiskiwaniu) Gremlina, że mam przyspieszyć - 4:14/km. Ale fabryka już nie "dawała".
Niemniej jednak z przerwami w truchcie (momentami wręcz w marszu) nabiegałem 12,2 km.

Czwartek: Pływanie (0:30:37)
Żal było nie skorzystać z przebywania w bezpośredniej okolicy basenu, więc zrobiłem małą odskocznie od gimnastyki siłowej. Na początek dziesięć basenów spokojną żabką, potem 5 x 50 m kraulem przeplatane takim samym odcinkiem żabką i na koniec dwa baseny spokojnie. Razem osiemset metrów.

Piątek: TB#2 (0:56:04)
Miał być bieg ciągły a wyszedł bieg ciągły w połączeniu z siłą biegową co najmniej. Bowiem mimo, że było ciepło (nic na głowie, nic na dłoniach), to wiało niemiłosiernie, a najmocniej (i to prosto w twarz) na jedynym podbiegu. Także na tymże podbiegu czułem wszystkie mięśnie korpusu. Może dlatego, a może z powodu odczuwanego ogólnego "podmęczenia" nie udało się utrzymać planowanego tempa siedmiokilometrowej jednostki głównej, bo 4:52/km to o dwie sekundy na kilometrze (czyli razem czternaście...) za dużo.

Z powodu wspomnianego powyżej "podmęczenia" postanowiłem w sobotę iż tydzień będzie całkowicie wolny od treningu siłowego, ale za to niedziela...

Niedziela: TB#3 (1:36:17)
Zima na chwilę wróciła, a z nią do łask czapka i grube rękawiczki. Plan zakładał tempo od 28 do 36 sekund wolniejsze od maratońskiego, ale że organizm sugerował mi, ze mam trochę poluzować (a nie chciałem luzować na kilometrażu) założyłem 5:40/km. Ostatecznie średnia z siedemnastu kilometrów wyniosła 5:39/km.

Bilans tygodnia
TB - czas: 3:37:52; dystans: 40,2 km; średnie tempo: 5:25/km | Pływanie - czas: 0:30:37; dystans: 0,8 km

*Tak mnie jakoś naszło...

25 lutego 2012

Podsumowanie tygodnia - 14tdMT

Sobota wieczór to już chyba najwyższy czas, żeby dokonać podsumowania tygodnia - tego, który zakończył się sześć dni temu. Chociaż właściwie to pięć, bo "treningowo" po raz kolejny przeciągnął się na poniedziałek. A tak po kolei było to tak:

Tydzień Trening biegowy #1 Trening biegowy #2 Trening biegowy #3
3
 11 km: 1,5 km spokojnie
 8 km @DT
 1,5 km spokojnie
Dystans: 16 km
Tempo: TM + (28 s/km)
Legenda: TM – tempo maratońskie
DT – tempo biegu ciągłego na długim dystansie

Poniedziałek: SB (0:40:45)
Cały czas na tapecie trening dynamiczny

Wtorek: TB#2 (0:55:11)
Oczekiwana (a nawet zaplanowana) zmiana miejsc - na początek tygodnia tzw. bieg tempowy. Półtora kilometra na początek, średnio po 5:21/km, czyli oczywiście za szybko, choć czułem się jakby było spokojnie. Osiem kilometrze z tempie "długim" wyszło z kolei po 4:52/km, czyli również szybko, ale jeszcze w granicach planu. Ostatnie 1500 m po 5:24/km - o sekundę wolniej, a i tym razem zmieściłbym się w założeniach.
Oczekiwana zamiana miejsc wynikała z tego, że na drugą połowę tygodnia, zaplanowałem coś, czego wcześniej zdradzać nie chciałem. Ale pora uchylić (kolejnego) rąbka tajemnicy.

Piątek: Próba wysiłkowa
Tak się atrakcyjnie złożyło, że otrzymałem ostatnio kupon rabatowy na wykonanie próby wysiłkowej w centrum diagnostycznym mieszczącym się w Wiśle (tak, tam gdzie Małysz) a jeszcze atrakcyjniej się złożyło, że byłem służbowo w tzw. okolicy. Żal by więc było nie wykorzystać tego zbiegu okoliczności.
Przebiegowi próby oraz jego wynikom pozwolę sobie poświęcić odrębnego posta - na razie napiszę tylko, że (o ile nic nie pokręciłem) próba trwała 0:23:45, a przebiegłem w tym czasie ok. 3,75 km.

Sobota: SB (0:46:10)
Po powrocie na niziny, w sobotni wieczór znów zabrałem się za spacerowanie z hantlami, skłony ze sztangą, przeskoki wstawanie z hantlą i "wygibasów" na drążku.
W niedzielę miałem zrobić długie wybieganie - niestety nie wyszło. I stąd...

Poniedziałek: TB#3 (1:29:08)
P raz kolejny przyszło mi poznać specyfikę długich biegów w planie FIRST. Na początku nogi aż same rwały się do biegu. Dodatkowo na pierwszych kilometrach Gremlin chyba był nieco zagubiony (wydaje mi się, że skracał) i ciągle pokazywał nadwyżkę. Ale po dziesiątym kilometrze przyszło mi już walczyć ze sobą, a właściwie to z tempem, żeby je utrzymać. Na szczęście się udało i choć z małym poślizgiem, dane było mi świętować zrealizowanie planu tygodniowego!

Bilans tygodnia
TB - czas: 2:48:02; dystans: 30,8 km; średnie tempo: 5:28/km | GS - czas: 1:26:55

23 lutego 2012

Blogacz nie śpi

Dosyć milczenia - trzeba powiedzieć jasno: w tym roku Blogacze również w tym roku pokażą się na drużynowych imprezach biegowych! Nie powstała niestety drużyna na fedrowanie w Bochni (chociaż będzie tam również i nasz "akcent" - wprawdzie w innych barwach, ale pod ziemią pobiegnie Kuba) ale na pewno będziemy na Accreo Ekiden (po cichu liczę, że pobiegnie więcej niż jeden skład), a pojawiały się również głosy zgłaszające chęć pobiegnięcia w Rawiczu. Czy gdzieś jeszcze? Jeśli tylko będzie wola...
Tymczasem ogłaszam(y) nabór 2012! Warunki? Z założenia trzeba być po prostu blogującym biegaczem i chcieć pobiec w naszych barwach. Myślę jednak, że jeśli zgłosiłby się ktoś sympatyzujący z "ideą", a niekoniecznie blogujący, nie zatrzaśniemy mu przecież przysłowiowych drzwi przed nosem. A zatem zgłaszajcie się! Jeżeli wiecie czy i gdzie chcielibyście pobiec, deklarujcie. Ale jeśli tylko zakładacie, że chcielibyście pobiec w naszych barwach, również piszcie. To co jeszcze chcemy zrobić w tym roku, to przygotować koszulki techniczne, zatem im wcześniej się zadeklarujecie, tym lepiej.

Listę otwiera swoją skromną osobą potwierdzając chęć udziału w sztafecie maratońskiej i złamania trójki...

19 lutego 2012

Podsumowanie tygodnia - 15tdMT

Jedną z moich ambicji na ten sezon było pisanie relacji z przygotowań na bieżąco - jak widać nie wychodzi. Tylko fakt, że (z pewnych względów) dzisiejsze długie wybieganie w ogóle do skutku nie doszło, mogę zrelacjonować tydzień nr piętnaście (licząc rzecz jasna od tyłu) jeszcze przed zakończeniem realizacji założeń na czternasty.

Tydzień Trening biegowy #1 Trening biegowy #2 Trening biegowy #3
2 10-20 min rozgrzewka
 1200, 1000, 800,
  600, 400, 200 m
 (każdorazowo 200 m PI)
 10 min schłodzenie
 11 km: 1,5 km spokojnie
 8 km @TM
 1,5 km spokojnie
Dystans: 15 km
Tempo: TM + (28 s/km)
Legenda: PI – przerwa w interwale (czas/odległość przeznaczona na odpoczynek w marszu/truchcie),
TM – tempo maratońskie

Po tym gdy tydzień szesnasty zakończył się w poniedziałek zamiast w niedzielę, w mojej głowie zrodziła się następująca koncepcja: poniedziałek: GS, czwartek lub piątek: TB#1 (z góry wiedziałem, że w środę szanse na trening są żadne), sobota: TB#2, niedziela: GS, poniedziałek: TB#3. Rzeczywistość wyglądała zaś następująco.

Poniedziałek: SB (0:43:15)
Kolejny tydzień realizacji treningu dynamicznego. Trzeba przyznać, że choć wygląda niewinne, wykonywane ćwiczenia naprawdę czuć w mięśniach, a wstawanie z ręką w górze, nawet z minimalnym obciążeniem daje nieźle w kość, że o unoszeniu nóg w zwisie nie wspomnę...

Piątek: TB#2
Bieganie miało być na mrozie, więc postanowiłem zacząć do treningu zawierającego bieg ciągły (interwały wstępnie zaplanowałem zrobić pod dachem). Nocowałem w hotelu, więc zerwałem się o świcie, ubrałem w miarę ciepło (wieczorem było mroźnie, ale nie jakoś szczególnie) i wyszedłem. Było mi wyjątkowo zimno ale postanowiłem być twardym i po rozgrzewce wróciłem tylko do pokoju po drugą parę rękawiczek, bo ręce marzły mi szczególnie mocno. Przez pierwsze kilometry wciąż jeszcze marzłem, ale potem zatopiłem się w rozmyślaniach nad sprawami maści różniej i zapomniałem o mrozie. Tylko raz po raz zasłaniałem usta i nos chustą od mojego zimowego buff'a. Pierwsze półtora kilometra wyszło w średnim tempie 5:36, ósemka w 5:08 (czyli jak trzeba), a końcowe półtora 5:21/km (tu akurat nieco za szybko). Całość zajęła mi 0:57:35.
Po powrocie do pokoju stwierdziłem, że cały buff pokryty jest warstwą szronu (zakładam, że od mojego oddechu) ale nie przejąłem się tym za bardzo tylko wziąłem gorący prysznic i zabrałem się za rozciąganie. Przeraziłem się dopiero po śniadaniu (czyli ponad godzinę po zakończeniu treningu), gdy mój samochód zakomunikował mi, iż temperatura powietrza wynosi siedemnaście stopni poniżej zera - nic dziwnego, że marznąłem...


Sobota: GS (0:42:10)
Miało być bieganie interwałów. Nie udało mi się jednak żadnego fitness-klubu, w którym za przystępną cenę mógłbym pobiegać w sobotę wieczorem, a szybkie bieganie na kilkunastostopniowym mrozie, po długich bojach z własnymi myślami, postanowiłem jednak odpuścić.

Niedziela: TB#3
I tak oto trening, który miał się odbyć w poniedziałek, miał miejsce już w niedzielę, czyli zasadniczo zgodnie z pierwotnymi założeniami, niemniej jednak kosztem rezygnacji z innej jednostki. Mróz nieco odpuścił a ja po raz pierwszy pod ocieplane leginsy włożyłem dodatkową warstwę (jedni powiedzą kalesony, inni bielizna termoaktywna), przez co momentami było mi wręcz za ciepło. Sam trening bez rewelacji, no może poza tym, że na początku pędziłem jak głupi, ale w końcu wyszło prawie idealnie zgodnie z założeniami - 15 km w 1:23:25, czyli średnio 5:33/km.

Bilans tygodnia
TB - czas: 2:21:00; dystans: 26,0 km; średnie tempo: 5:25/km | GS - czas: 1:25:25

15 lutego 2012

Wyginam śmiało ciało - cz. 2

Słowo się rzekło, kobyłka u płotu - trzeba napisać słów kilka o treningu dynamicznym mięśni korpusu, który w moim już powoli zbliża się ku końcowi, a mnie nachodzą dylematy, co też wybrać na kolejne etapy. Ale ja nie o tym... Zanim jednak zacznę, muszę wspomnieć o czymś, o czym zapomniałem przy pierwszej części, czyli o niezbędnym elemencie każdego treningu - rozgrzewce. Oczywiście przed (a może w ramach) gimnastyką siłową również się rozgrzewam.
Niestety nie dysponuję luksusem w postaci bieżni mechanicznej, więc do pobudzenia krążenia służy mi skakanka. Skaczę na niej przez ok. 5 minut (oczywiście nie bez przerwy, choć widzę też, że nabieram coraz większej wprawy w skakaniu). Następnie przechodzę do ćwiczeń w miejscu z krótkim rozciąganiem, dokładnie tak jak to robię przy rozgrzewce przed treningiem biegowym. A potem już tylko przerzucam ciężary - własnego ciała lub inne żelastwa...

Niestety, zmartwię trochę tych, którym poprzednia część planu spodobała się m. in (a może przede wszystkim) z uwagi na niewielkie wymagania, że tak to komputerowo określę, sprzętowe. Do treningu dynamicznego trzeba już się zaopatrzyć w hantle, gryf (obciążenia mogą być te same, co przy hantlach) oraz w drążek.

Spacer z hantlami
Źródło: Runner's World
Trzymając w dłoniach niezbyt ciężkie hantle, rób małe, kroki w przód przez 10 sekund i w tył - w tym samym czasie. Oddychaj naturalnie, rytmicznie. Zrób 3 serie z minutowymi przerwami.
Nie liczę kroków - mogę przemierzyć odcinek ok. 7,5 m, więc go przemierzam w tą i z powrotem. Pytanie tylko co oznacza "niezbyt ciężki hantel"? Ja biorę po 10 kg w każdą rękę.

Skłony boczne
Źródło: Runner's World
Weź sztangę na plecy i stań prosto. Stopy ustaw nieco szerzej niż na szerokość bioder, kolana trzymaj minimalnie ugięte. Wykonuj powoli skłony boczne (zejście do pełnego skłonu powinno trwać ok. 3 s, powrót ok. 1 s) raz w lewą, raz w prawą stronę. Pamiętaj, aby nie skręcać tułowia ani głowy. Zrób 3 serie po 5 powtórzeń na każdą ze stron z dwuminutowymi przerwami.
Tutaj bez modyfikacji - na ostatnim treningu doszedłem do ciężaru 16 kg.

Skoki obunóż
Źródło: Runner's World
Z pozycji stojącej, używając balansu ciała i rąk, wybij się tak daleko, jak potrafisz. Po wylądowaniu wybij się ponownie. Zrób 3 serie po 3 skoki. Przerwy pomiędzy seriami: 1 minuta.
Tutaj trochę zmodyfikowałem (na swoje potrzeby). Wspomniane wyżej 7,5 m wystarcza mi na zrobienie dwóch skoków - więc robię dwa w jedną stronę i dwa z powrotem.

Wstawanie z ręką w górze
Źródło: Runner's World
Weź lekką hantlę w rękę i połóż się na plecach z tą ręką w górze. Dynamicznie wstań i ponownie się połóż, trzymając przez cały czas hantlę nad głową. Technika wstawania i kładzenia się jest dowolna. Zrób 3 serie po 5 powtórzeń na każdą rękę. Przerwy: maks. 2 minuty.
Wbrew pozorom najcięższe ćwiczenie w zestawie. Nie ma się co szarpać na duże ciężary, ale nawet przy 4-5 kg pod koniec czuć co nieco w korpusie, rękach i nogach też.

Unoszenie nóg w zwisie na drążku
Źródło: Runner's World
Wykonaj zwis na drążku. Ugnij lekko nogi w kolanach i nie kołysząc tułowiem, używając tylko mięśni brzucha, pleców i ramion, zwiń się w kłębek, tak by wisieć prawie do góry nogami. Opuszczaj nogi powoli. Zacznij od 1-2 powtórzeń i dojdź do 4. Jeśli będziesz w stanie zrobić 4 powtórzenia, możesz dołożyć drugą serię z dziewięćdziesięciosekundową przerwą.
Na przedostatnim treningu udało mi się zrobić pełną, 4-powtórzeniową serię i nawet zacząć drugą...

Od przyszłego tygodnia zaczynam nowy zestaw - ale wciąż nie wiem jaki.

10 lutego 2012

Pomoc w tempie 6 gr/m

Kolejna Maratońska Studniówka w moim życiu - tak tak, do XXX Maratonu Toruńskiego Pozostało już tylko (nawet już niecałe) sto dni. Świętować za bardzo nie świętuję, bo piątkowy wieczór to mój tradycyjny okres kryzysu energetycznego. Ale taki dzień to doskonały moment do rozpoczęcia nowego przedsięwzięcia. Jak już wspominałem, również w Toruniu chcę pobiec dla Piotrka, mojego kuzyna, który potrzebuje środków na rehabilitacje po ciężkim wypadku. Właśnie dziś ruszyła zbiórka w portalu SiePomaga.pl.
Ponieważ szóstka będzie kluczowa w Toruniu (to mój szósty maraton i celuję w tempo 5:06 min/km), niech ten maraton będzie naprawdę "na szóstkę", a pomoc w tempie 6 gr/m. Dlatego liczę na wynik 0,06 x 42195 = 2 531,70 zł (lub wyższy rzecz jasna).
Wasze wsparcie dla Piotrka będzie dla mnie największą motywacją i wspaniałym prezentem!

9 lutego 2012

Podsumowanie tygodnia - 16tdMT

Piątek za pasem, a ja z planowanych na ten tydzień treningów zrealizowałem jeden - siłowy. Ale to wszystko przez to, że poprzednie tydzień "naszedł" ma na poniedziałek i się wszystko posypało.

Tydzień Trening biegowy #1 Trening biegowy #2 Trening biegowy #3
1  1600 m rozgrzewka
 4 x 800 m (2 min PI)
 10 min schłodzenie

 10 km spokojnie
 Dystans: 13 km
 Tempo: TM + (19 s/km)
 Legenda: PI – przerwa w interwale (czas/odległość przeznaczona na odpoczynek w marszu/truchcie),
TM – tempo maratońskie

Poniedziałek: GS (0:37:15)
Drugi tydzień realizacji treningu dynamicznego. Uważny czytelnik poprzedniego posta już wie o co chodzi, choć ja jeszcze swoje trzy grosze na ten temat tutaj wprawdzie wrzucę.

Środa: TB #1
We wtorek spędziłem ponad osiem godzin w samochodzie, mknąc po polskich i niemieckich (zwłaszcza po niemieckich) autostradach. Ale w środę zerwałem się "już" o ósmej i ruszyłem do sąsiadującego z hotelem parku. Nie wiem ile stopni było, ale temperatura odczuwalna była chyba bardzo niska. Dawno mi się tak źle nie biegało - nogi ciążyły mi jak ołów a mróz nie pozwalał złapać oddechu. W rezultacie zamiast 4 x 800 wyszło 3,5 x 800 m, tzn. pierwsza "osiemsetka"  w tempie 3:59.km, druga 4:05, kolejna 4:08 i ostatnia wprawdzie 4:07, ale dałem radę już tylko połowę. Dotruchtałem jeszcze te dziesięć minut i zamknąłem dzień wynikiem 6,9 km w 0:38:47.

Czwartek: TB#2
Następnego dnia, tyle że wieczorem postanowiłem nie walczyć już z mrozem tylko wreszcie wypróbować pomieszczenie fitness w hotelu, w którym sypiam przecież dosyć często. Miało być spokojne 10 km na bieżni (planowałem tempo 6 min/km), ale w połowie postanowiłem nieco tą zabawę urozmaicić. Co minutę podkręcałem tempo o piętnaście sekund (6 km: 5:45/min, 7:km 5:30, 8 km: 5:15), by dziewiąty przebiec w tempie maratońskim, a ostatni znowu spokojnie. Dało to rezultat 10 km właśnie i 0:57:49.

Sobota: GS (0:39:50)
Po piątkowym powrocie po zatłoczonych tym razem (jak to w piątek) autostradach w sobotę zrobiłem tzw. siłę, ale w niedzielę nagromadzone z całego tygodnia zmęczenie oraz siarczysty mróz zniechęciły mnie skutecznie do jakiekolwiek aktywności. Ale w poniedziałek...


Poniedziałek: TB#3
... zebrałem się w sobie, założyłem dodatkową warstwę ubrania i mimo mrozu wyruszyłem na swoje długie (choć nie takie długie znowu) wybieagnie. 13 km w 1:10:14 dało średnie tempo 5:24/km, czyli tylko o sekundę szybsze od tego zakładanego przez plan.
Teraz trzeba będzie nadgonić to przesunięcie w czasie, ale coś mi się zdaje, że jeszcze nie w tym tygodniu.

5 lutego 2012

Wyginam śmiało ciało - cz. 1

O ile mnie pamięć nie zawodzi (przypominam, że jestem po trzydziestce...), już dwie osoby prosiły mnie bym napisał, jak wygląda trening siłowy, który z zapałem (jak na razie niemal niezmiennym) realizuję w tym sezonie. Przychylając się do owych próśb, jak i realizując własne, podjęte niegdyś, postanowienie, rozpoczynam cykl Wyginam śmiało ciało, czyli to i owo o gimnastyce siłowej. Od razu lojalnie uprzedzam, że cykl w dużej mierze składać się będzie z cytatów, nie jestem bowiem autorem ani samych ćwiczeń, ani zestawów ćwiczeń, które podjąłem się realizować.
Jak już wcześniej wspominałem, w pierwszym okresie postanowiłem skupić się na mięśniach korpusu. Nie wspomniałem jednak, że ten okres zajmie mi osiem tygodni, a że przez pierwsze dwa nie mogłem się rozkręcić, ostatecznie owe osiem tygodni to okres między 26 grudnia zeszłego już roku, a 19 lutego roku bieżącego. Przez owe osiem tygodni postanowiłem realizować plan znaleziony w jednym z artykułów w Runner's Wold (artykuł dostępny jest również w sieci). Pierwszy etap planu to cztery tygodnie ćwiczeń tzw. treningu podstawowego, na który składają się następujące ćwiczenia:

Podpór równoważny
Źródło: Runner's World
Zacznij od podporu. Unieś do poziomu tułowia przeciwstawną rękę i nogę. Wytrzymaj w tej pozycji 10 sekund. Systematycznie wydłużaj czas aż do 30 sekund.
Na każdym z treningów robiłem trzy serie po dwa zestawy (prawa ręka - lewa noga, lewa ręka - prawa noga) w każdym. W czwartym tygodniu udało mi się dojść do planowych 30 sekund.

Podpór przodem/bokiem
Źródło: Runner's World
Oprzyj przedramiona na podłodze i wykonaj podpór. Łokcie powinny być rozstawione na szerokość barków, a ciało utrzymywane tak, by nogi były w jednej linii z plecami. Wytrzymaj w tej pozycji. Teraz podpór bokiem. Uważaj, aby łokieć był pod barkiem, nogę dalszą od podłoża wysuń w przód. Zacznij od 30 sekund i spróbuj dojść do 150.
Nie do końca wiedziałem jak interpretować opis, więc rozbiłem rzecz na dwa ćwiczenia. Najpierw robiłem podpór przodem, czyli tzw. deskę (trzy serie), a następnie podpór bokiem (również trzy serie prawa/lewa strona). Pod koniec czwartego tygodnia byłem w stanie utrzymać się półtorej minuty.

Unoszenie nóg w leżeniu
Źródło: Runner's World
Usiądź na piłce. Zrób kilka kroków, tak by przetoczyć piłkę po plecach do łopatek. Tułów powinien być równoległy do podłoża. Wyprostuj ręce na boki i unieś nogę. Następnie postaw nogę i opuść miednicę. To samo wykonaj z drugą nogą. Całość to 1 powtórzenie. Zrób 3 serie po 5-7 powtórzeń z dwuminutowymi przerwami.
Tutaj bez zmian - przez cztery tygodnie 3 serie po 5-7 powtórzeń.

Wyprost tułowia
Źródło: Runner's World
Zajmij miejsce na urządzeniu twarzą do podłoża. Unieś tułów tak wysoko, aby znalazł się on w jednej linii z nogami. Ręce skrzyżuj i trzymaj na klatce lub przy skroniach. Zacznij od utrzymania takiej pozycji przez 45 sekund. Systematycznie wydłużaj czas aż do 3 minut.
Nie posiadam wprawdzie klasycznego urządzenia, jakie widać chociażby na powyższym rysunku, ale moja ławeczka do brzuszków (choć nie tylko, ale o tym innym razem) jest na tyle funkcjonalna, że to ćwiczenie można na niej bez trudu wykonać. W tym wypadku w czwartym tygodniu udało mi się utrzymać pozycję przez maksymalnie dwie minuty.

Od dwóch tygodni realizuję już tzw. trening dynamiczny, ale o moich z nim zmaganiach, już innym razem...

1 lutego 2012

Podsumowanie tygodnia - 17tdMT*

Ledwo zdążyłem jeden trening biegowy zrobić, a gruchnęła wiadomość, że przygotowania do biegu wydłużą mi się o tydzień. Zacząłem się zastanawiać, co począć z dodatkowym tygodniem i zanim się zastanowiłem, udało mi się zrobić kolejny z zaplanowanych wcześniej treningów. Ale zanim o tych dwóch i o tym trzecim w niedzielę, napiszę o tym jak postanowiłem zmodyfikować swój plan.
Pierwszy tydzień przygotowań stał się nagle tygodniem zerowym. Ale zmieniłem w nim tylko niedzielne długie wybieganie (na nieco krótsze). Ponieważ w trzecim tygodniu przygotowań już prawie na pewno nie uda mi się zrobić interwałów (planuję inną intensywną aktywność fizyczną, ale na razie "sza"), postanowiłem ten trening przenieść z trzeciego na drugi oraz z drugiego na trzeci tydzień. Jeśli chodzi o biegi tempowe "dorzuciłem" bardzo spokojne 10 km w pierwszym tygodniu, a dalej wg planu. Treningi w tempie poniżej maratońskiego pozostają bez zmian, poza dodatkiem w postaci 10 km w tygodniu "zero". A zatem pierwsze cztery tygodnie (wliczając "zerowy") planu po korekcie prezentować się będą następująco:

Tydzień Trening biegowy #1 Trening biegowy #2 Trening biegowy #3
0  10-20 min rozgrzewka
 3 x 1600 m (1 min PI)
 10 min schłodzenie
 9 km: 3 km spokojnie
 3 km @ KT
 3 km spokojnie
 Dystans: 10 km
 Tempo: TM + (19 s/km)
1  1600 m rozgrzewka
 4 x 800 m (2 min PI)
 10 min schłodzenie

 10 km spokojnie
 Dystans: 13 km
 Tempo: TM + (19 s/km)
 2  10-20 min rozgrzewka
 1200, 1000, 800,
  600, 400, 200 m
 (każdorazowo 200 m PI)
 10 min schłodzenie
 11 km: 1,5 km spokojnie
 8 km @TM
 1,5 km spokojnie
 Dystans: 15 km
 Tempo: TM + (28 s/km)
 3
 11 km: 1,5 km spokojnie
 8 km @DT
 1,5 km spokojnie
 Dystans: 16 km
 Tempo: TM + (28 s/km)
 Legenda: PI – przerwa w interwale (czas/odległość przeznaczona na odpoczynek w marszu/truchcie),
KT – tempo biegu ciągłego na krótkim dystansie
DT – tempo biegu ciągłego na długim dystansie
TM – tempo maratońskie

Z kolei moje trenowanie w tygodniu zerowym, który miał być wszakże pierwszym, przebiegło następująco:

Wtorek: TB#1
We wtorek pzrypadła zapowiedź okresu mrozów. Krótko przed moim wyjściem na trening Małżonka udała się do sklepu. Zapytana po powrocie o pogodę odparła, że jest niefajnie bo jest ciepło i wszystko się roztapia. Zatem ja beztrosko w spodenki 3/4 i do parku. A tam szklanka... Cóż było robić, przecież wracał nie będę. Wprawdzie do zrobienia szybki trening, ale może uda mi się wrócić w jednym kawałku. Jak się później okazało większym utrudnieniem od śliskiej nawierzchni okazała grupa starszych pań z pieskami, które oczywiście poruszają się "stadnie" i ani myślą zostawić nieco miejsca innym użytkownikom ścieżki.
"Tysiąc-sześcsetki" nabiegałem odpowiednio w tempie 4:17, 4:21 oraz 4:24/km, czyli ostatnie dwie za wolno. Ale to chyba akurat (prawie że) normalne na pierwszym treningu z planu. Tym bardziej, że szybkie treningi sprzed planu wybitnie mi nie szły.
Łącznie nabiegałem 9,8 km w 0:53:54.

Środa: GS (gimnastyka siłowa)
Wraz z przygotowaniami do maratonu rozpocząłem też drugą część pierwszego etapu treningu siłowego. Wciąż jeszcze nie dotrzymałem obietnicy opisania jak wyglądała pierwsza część, ale jak tylko nadrobię tą zaległość, napiszę też kilka słów o tej drugiej. Tymczasem zdradzę tylko, że w zeszły wtorek (być może z wrażenia) zapomniałem zrobić części rozgrzewki i stąd trening "skończył mi się w 0:36:15.

Czwartek: TB#2
Mróz już trzymał trzeci dzień, ale pod wiatrówkę wrzuciłem jeszcze tylko cienką bluzę. Bardziej od mrozu doskwierały lekkie zakwasy po środowej pracy nad muskulaturą - doszedłem do wniosku, że na przyszłość (o ile będzie to możliwe) między tymi treningami trzeba robić dzień wolnego.
Pierwszy odcinek "skończył" mi się po 16 minutach i 18 sekundach. Odcinek tempa "właściwego" w 13:51, czyli średnio 4:37/km (akurat). Ostatnie 3 km w 16:12 - razem 0:46:21

Sobota:
W piątek nie było szans na żaden trening, więc gimnastyka siłowa znów wypadła w przeddzień treningu biegowego. Tym razem niczego nie zapomniałem i wyszło (nie)całe trzy minuty dłużej: 0:39:15.

Niedziela: TB#3
Niedzielny trening był w tempie planowanym wcześniej, ale na dystansie nieco krótszym. Może i dobrze, bo mróz złapał na dobre - swój debiut w tym sezonie miała moja gruba bluza do biegania. Trzymanie tempa chyba szło mi całkiem dobrze, bo średnio (5:24/km) było tylko sekundę szybsze od zakładanego. Łącznie na te okrągłe niczym budynek na Wiejskiej 10 km potrzebowałem 0:54:03.

Bilans tygodnia
TB - czas: 2:34:17; dystans: 28,8 km; średnie tempo: 5:20/km | GS - czas: 1:15:45

*17 tygodni do Maratonu Toruńskiego

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...