31 sierpnia 2016

O tym, że zawsze trzeba widzieć jasną stronę życia, uwag kilka

Pozytywnego coś, pozytywnego coś
Tak bardzo chciałbym dać dziś...
Sobie. Od kilku już tygodni zbieram się. Zbieram się by napisać posta, który rozpoczynać mógłby się od słów pozytywnego, tudzież optymistycznego. A tu ciągle coś.
Jutro kończą się wakacje. Wakacje, których biegowo na pewno nie będę wspominał dobrze.

Druga połowa czerwca jeszcze jako tako (jak to mówią). Wprawdzie wciąż goniłem własny ogon, wciąż nadrabiałem zaległości i wciąż przekładałem trening za treningiem.
Źródło: endomondo.com
Ale gdzieś na początku lipca zaczęło to wreszcie wyglądać dobrze. Powiem więcej, wręcz zaczęło się rozkręcać. I choć siedemnastego na Nocnej Maniackiej Piątce nie nakręciłem wyniku który by mnie satysfakcjonował, zacząłem wreszcie czuć się dobrze ze swoim bieganiem.
Źródło: endomondo.com
A potem przyszedł tydzień, który chciałbym zapomnieć jak najszybciej. Wiele się działo rzeczy niefajnych. Dość powiedzieć, że na sam koniec odszedł mój Dziadek (Dziadziuś - tak się przecież do niego, dzieckiem będąc, ale i też już nie będąc, zwracałem).
Po pogrzebie dziadka wyjechaliśmy z Poznania, a ja znowu zacząłem szukać radości życia. W bieganiu między innymi. Dość powiedzieć, że pięć z siedemnastu biegowych dni lipca, to pięć ostatnich dni tegoż miesiąca.
Źródło: endomondo.com
Sierpień też zaczął się niczego sobie. Zmieniliśmy tzw. miejscówkę, ale wciąż poza Poznaniem. A ja połykałem z coraz większą satysfakcją kolejne kilometry. Ale potem do Poznania powróciliśmy. Niby nic w tym złego - Poznań pięknym miejscem jest - ale wkrótce po naszym powrocie do stolicy Pyrlandii odwiedził nas gość. Tak zwana jelitówka. Najpierw dzieci, potem MBŻ, a na końcu ja. Czyli opieka nad domownikami plus chorowanie plus dochodzenie do siebie w ogólnym rozrachunku daje kolejne dwanaście dni bez biegania z rzędu.
I wtedy coś we mnie pękło. Napisałem do Trenejro, że muszę po prostu na jakiś czas przestać się spinać. Trochę poluzować - naciągnąć sprężynę. I że nie będę zmieniał planów startowych, niemniej chcę, również na zawodach, pobiegać na tzw. luzie. I jeszcze, że chciałbym też na jakiś czas zredukować ilość treningów w tygodniu do czterech. I że myślę, że to pozwoli mi trochę przewietrzyć głowę (przede wszystkim głowę).
Źródło: endomondo.com
Tak sobie myślę, że jak trochę odpuszczę, to odnajdę raz jeszcze radość biegania. A potem znów będzie mi się chciało dążyć do lepszego siebie. I owszem, złamię tę trójkę. I kiedyś, parafrazując pewien dowcip o Jasiu, który wraca do domu z niezbyt satysfakcjonującą cenzurką, jeszcze będziemy się śmiali patrząc na żniwo tegorocznych wakacji.
Źródło: endomondo.com
A tak w ogóle to najlepszego z okazji Dnia Bloga (3108 Day)!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...