Postanowiłem wrócić do korzeni. Zacząłem pisać tego bloga jako swoisty dziennik treningowy. To, że dziś nawet ja nie mam zbyt wielkiej ochoty czytać tych pierwotnych wpisów, to już ina sprawa... W późniejszym okresie coś, co niektórzy nazywają raportami tygodniowymi, w różnej formie pojawiało się na łamach niniejszego bloga. Później tego zaprzestałem - sam nie wiem dlaczego. Ale skoro to jest blog o bieganiu, a blog z samego założenia jest osobisty, dlaczego mam nie pisać o swoim bieganiu.
Nadrobić kilkumiesięcznych zaległości już nie nadrobię, ale dlaczego nie miałbym napisać po prostu co robiłem w zeszłym tygodniu? Więc tak właśnie zrobię.
Miniony tydzień był pierwszym tygodniem okresu, który w moim rocznym planie treningowym oznaczony jest jako Baza II. Moim zadaniem w tym okresie jest rozwijanie trzech zdolności podstawowych, czyli wytrzymałości, siły oraz techniki szybkości. Jako tzw. zdolność drugorzędna w planie zaznaczona jest wytrzymałość siłowa.
Wytrzymałość wyjątkowo rozwijałem na jednym tylko treningu w tygodniu (w minionych udawało mi się pojeździć na rowerze lub popływać). Tym treningiem było długie wybieganie w niedzielny poranek - dwie godziny dwadzieścia minut, z czego dwie godziny w drugiej strefie (z założenia w jej dolnej połowie) oraz po dziesięć minut rozgrzewki i schłodzenia.
Siła to trening typowo siłowy, czyli wyginanie ciała w piwnicy - z ciężarami lub bez. Pewnie napiszę o tym bardziej szczegółowo w innym poście, ale katuję się ostatnio zestawami treningowymi, jakie znalazłem na stronie miCoach.com. Inną kwestią, że wydarzenia z życia rodzinnego sprawiły, że w minionym tygodniu udało mi się wykonać tylko jeden taki trening, w poniedziałkowy wieczór.
Z techniką szybkości miałem największy problem na samym początku. Zastanawiałem się długo jaki rodzaj ćwiczeń wybrać. Ostatecznie zdecydowałem się na rytmy w określonym przedziale kadencji (mogę sobie na to pozwolić dzięki czujnikowi kadencji). Tym razem (tak konkretnie to w piątek) było to 8 x 400 m, z przerwą w truchcie po 200 m każda, z kadencją minimum 90 rpm. Do tego dwadzieścia minut rozgrzewki i dziesięć schłodzenia, rzecz jasna w pierwszej strefie.
I jeszcze wytrzymałość siłowa - w Bazie II są to rytmy w czwartej strefie (w Bazie I były w trzeciej). We wtorek było sześć razy po sześć minut i dziewięćdziesiąt sekund odpoczynku w truchcie. Całość okrasiło dziesięć minut rozgrzewki i pięć minut schłodzenia.
Na sam koniec garść liczb (a propos, jak na razie z trudami ale z powodzeniem udaje mi się realizować kolejne założenie czyli prowadzić zapiski w normalnym papierowym dzienniku treningowym). Przez siedem dni trenowałem sześć godzin i siedemnaście minut, z czego czterdzieści cztery minuty w swojej prywatnej siłowni. Przebiegłem 46,8 kilometra.
A tak gwoli ciekawostki napiszę, że od początku sezonu (od 22 października) pokonałem 191,6 km biegnąc przez dwadzieścia trzy godziny i czterdzieści dwie minuty (do czasu treningów biegowych wliczam rozgrzewkę w miejscu oraz rozciąganie), przez pięć godzin i czterdzieści pięć minut przejechałem na rowerze 138,3 km i pływałem dwadzieścia pięć minut by pokonać w ten sposób 650 m. I jeszcze ćwiczyłem siłę przez siedem godzin i sześć minut.
A jako że mamy piątek wieczorem pożyczę sobie tradycyjne pozdrowienie Hankiskakanki: Miłego weekendu!
No właśnie - dlaczego nie pisać o swoim bieganiu? Bardzo lubię czytać cudze dzienniczki treningowe, bo bywają naprawdę inspirujące. Zazdroszczę Ci piwnicy, w której możesz się wyginać i trzymać sprzęt! Miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuń