26 listopada 2011

O wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy

Pisząc swojego urodzinowego posta niechcący wywołałem małą dyskusję - naprawdę małą bo to raptem dwa komentarze. Ale faktem jest, że temat różnicy między dwoma (prawie) miesięcznikami (od niedawna oba pisma ukazują się dziesięć razy w roku) raz po raz wypływa, pewnie nie tylko na tym blogu, temat wyższości Ruuner's World nad Bieganiem i odwrotnie.
Jakie jest moje zdanie? Przyznam szczerze, że nie jest tak, abym przedkładał jedno pismo nad drugie. W obu przypadkach zdarzają się słabsze numery. Czasem trochę mnie denerwuje wzajemne "małpowanie" tematów. Zgadzam się też z Avą, jeśli chodzi o okładkowe hasła, które bywają denerwujące. Kiedyś (na szczęście już to poprawili) okropnie irytowały niezgodności w okładkowych zapowiedziach (jakiś artykuł miał być na stronie X, a po otwarciu tej strony okazywało się, że był tam środek zupełnie innego artykułu). Ale z drugiej strony RW ma coś, co nigdy mnie nie rozczarowało - felietony Jacka Fedorowicza.
Ale reasumując, oba czasopisma są dla mnie źródłem wiedzy w temacie, który (Ameryki nie odkryję...) jest moją pasją.
Zadam jednak pytanie zaczepne - a jak jest u Was?

A tak a propos wyższości, o której nie ma co dyskutować*. W przedostatnim numerze jednego ze wspomnianych pism (tego o nie-poskim tytule**) przeczytaliście zapewne (lub nie) artykuł o biegaczu (blogaczu), który chciałby kiedyś Dogonić Kenijczyków. Czytając i artykuł i bloga naszła mnie pewna refleksja. Wiecie czym my, biali biegacze, z naszymi pulsometrami, GPS-ami, stosem książek, prasą fachową, portalami tematycznymi oraz (a jakże) blogami, różnimy się od Kenijczyków, którzy buty biegowe zakładają po raz pierwszy, gdy zaczynają zajmować czołowe miejsca w europejskich oraz amerykańskich biegach ulicznych? Odpowiedź będzie alegoryczna:


*Jeśli chodzi o tytuł posta to (moim zdaniem oczywiście) również nie ma o czym dyskutować...
**To mi przypomina o niesamowitej inwencji twórczej właścicieli poznańskich sklepów dla biegaczy. Są dwa (nie licząc "sieciówek" oczywiście) - jeden nazywa się Runner's World, drugi Świat Biegacza.

10 komentarzy:

  1. Obydwa pisma mają lepsze i gorsze numery, więc trudno mi powiedzieć, które "wolę". Dobrze, że są dwa i można wybierać :) Nawiasem mówiąc, kiedy jestem we Włoszech kupuję (lub, gdy jest ktoś bliski - proszę o kupienie) "Correre" i "Runner's World". I co? I jest jak u nas - czasem przekartkowuję jedno, a czytam nieomal od deski do deski drugie, czasem obydwa są średnie, czasem obydwa fajne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jakoś zniechęciłem się do Runners World. Jest zbyt tabloidowy jak dla mnie. Cieszę się, że jest jednak wybór w kwestii pisma dla biegaczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja zdecydowanie wolę "Runner's World"! Wiem o co chodzi Mauserowi, więcej obrazków, mniej treści, trochę "oczywistych oczywistości". Ale "Bieganie" uważam za nudne, siermiężne, źle redagowane. A "Runner's World" owszem, jest kolorowym formatem, kalką każdej innej krajowej edycji (innych nie czytałam, ale to po prostu widać), ale czyta się lekko, autorzy tekstów nie przynudzają, a jednak jest tam sporo rzetelnej wiedzy. Moim zdaniem "RW" jest robione przez profesjonalną redakcję, a po "Bieganiu" po prostu widać, że robią to pasjonaci biegania, którzy o tym, jak się robi gazetę nie mają zielonego pojęcia. Co miesiąc kupuję tylko "RW", ale za każdym razem, kiedy skuszę się na "Bieganie" już w połowie numeru jestem tak znudzona, że po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że nie lubię tego pisma.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Emilia, chyba wiem co masz na myśli, choć mam również wrażenie, że kieruje Tobą trochę tzw. zboczenie zawodowe;-) Jak się zastanowię, to czasem łapię się na tym, że zmuszam się by dobrnąć do końca artykułu w Bieganiu.

    OdpowiedzUsuń
  5. No niestety, w "Bieganiu" chyba oszczędza się na redakcji i korekcie :( Dochodzi do tego, że w artykułach trafiają się niezłe kwiatki stylistyczne i, o zgrozo, ortograficzne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kupuję oba, ale wolę jednak Bieganie. Teksty, poza tymi o historycznych pojedynkach zupełnie mnie nie nudzą. Z drugiej strony mam wrażenie, że jakiś czas temu RW miał zjazd formy, ale teraz już mu lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja znowu jestem do tyłu;) Rzadko kupuję tę wydania:( Czasem przekartkuję w empiku i chyba, że coś znajdę :)jak ostatnio;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że zdania są podzielone. Policzmy to zatem - ankieta po prawej stronie (pod "fejsowym" okienkiem) :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja przyznam szczerze, że nie czytuje ani jednego, ani drugiego tytułu. Kiedyś przejrzałem kilka numerów RW i Biegania, ale nie znalazłem tam w zasadzie nic co by mnie przy nich zatrzymało. Większość informacji zawartych w artykułach jest mi już znana i naprawdę trudno znaleźć tam coś nowego, ciekawego. Zresztą trudno mieć o to pretensje przy takiej ilości informacji jakie można znaleźć w sieci. W końcu ile można wałkować temat treningu, odżywiania i regeneracji, kiedy wszystko na ten temat zostało już (chyba) odkryte. Mi wystarczy "Biegiem przez życie" i "Maraton" J. Skarżyńskiego ;) Wszystko inne znajdę w sieci :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja krótko czytam ale na razie wolę Bieganie. RW jest rzeczywiście tabloidowe - konieczne są wszędzie fotografie biegających dziewczyn z odsłoniętymi brzuchami, artykuły typu ten o "białym Kenijczyku" (jest moim zdaniem straszny). To jest w stylu portali internetowych - nieważne jaka jest wiadomość, ważne żeby ludzie kliknęli więc dajmy krzykliwy tytuł. Ja myślałem że ten artykuł to był jakiś żart no bo jak inaczej go traktować skoro Kenijczycy biegają maratony w czasie rzędu 2h 5min a ten "biały Kenijczyk" o ile pamiętam to ponad 3 godziny...
    Bieganie znowu przeczytałem całe i mam zamiar je prenumerować (RW nie dałem rady całego zmęczyć ale mam je ze sobą i będę w drodze z pracy próbował zmęczyć ;) ).

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...