Dziś wybrałem się w miejsce określane przez niektórych jako "mekka poznańskich biegaczy", czyli nad Maltę. Coś jest z ta mekką, bo z racji obecności wielu współbiegaczy czuć tzw. ducha.
Biegało się całkiem przyjemnie, a byłoby zapewne jeszcze przyjemniej gdyby nie pogoda. Gdy parkowałem, termometr w samochodzie wskazywał sześć stopni ale po wyjściu dość szybko musiałem się wracać po kurtkę, z racji lodowatego wiatru. Z kolei gdy kończyłem rozgrzewkę, zza chmur wyszło słońce i zacząłem się gotować. I tak na zmianę - biegnąc lewą stroną jeziora (patrząc od hangarów) kurtkę miałem przewiązana w pasie, a gdy przemieszczałem się na prawą, z racji silnego wiatru wiejącego po tej stronie, zakładałem ją z powrotem. Wiatr po prawej stronie momentami wiał tak mocno, że czułem się jak na solidnym podbiegu. Dodam jeszcze, że gdy skończyłem trening, termometr w samochodzie wskazywał już dziewięć stopni.
Mimo zróżnicowanych warunków pogodowych w czasie zaplanowanych siedemdziesięciu minut udało mi się przebiec ok. 12,2 km (mała korekta w stosunku do tego co napisałem wcześniej na blipie - błąd w obliczeniach...). Łącznie w lutym udało mi się przebiec 78,4 km, a od początku roku 140,3 km.
Biegało się całkiem przyjemnie, a byłoby zapewne jeszcze przyjemniej gdyby nie pogoda. Gdy parkowałem, termometr w samochodzie wskazywał sześć stopni ale po wyjściu dość szybko musiałem się wracać po kurtkę, z racji lodowatego wiatru. Z kolei gdy kończyłem rozgrzewkę, zza chmur wyszło słońce i zacząłem się gotować. I tak na zmianę - biegnąc lewą stroną jeziora (patrząc od hangarów) kurtkę miałem przewiązana w pasie, a gdy przemieszczałem się na prawą, z racji silnego wiatru wiejącego po tej stronie, zakładałem ją z powrotem. Wiatr po prawej stronie momentami wiał tak mocno, że czułem się jak na solidnym podbiegu. Dodam jeszcze, że gdy skończyłem trening, termometr w samochodzie wskazywał już dziewięć stopni.
Mimo zróżnicowanych warunków pogodowych w czasie zaplanowanych siedemdziesięciu minut udało mi się przebiec ok. 12,2 km (mała korekta w stosunku do tego co napisałem wcześniej na blipie - błąd w obliczeniach...). Łącznie w lutym udało mi się przebiec 78,4 km, a od początku roku 140,3 km.