![]() |
Najbardziej cieszy ten znaczek pod jedenstką |
Tak w ogóle to na weekend w dwa tygodnie po Pradze (czyli na weekend Polska Biega) Trenejro zaplanował start na tzw. maratońskim rozpędzie. Tutaj dopiero organizacyjnie się nie zgrało. Ostatecznie cały weekend byłem sam z dziewczynkami, więc plany startowe trzeba było odłożyć na inne okazje.
W sumie z sześciu zaplanowanych na te czternaście pomaratońskich dni treningów udało mi się zrealizować całe pięćdziesiąt procent (prawda, że brzmi to lepiej niż banalne trzy). Uznałem więc, a wraz ze mną Trenejro, że okres roztrenowania wiosennego zaczął się samoistnie, tylko nieco wcześniej niż to było w planie. W ostatnim tygodniu maja wyszedłem biegać (ale pomachałem też nieco żeglarstwem jak również kończynami w basenie) już tylko raz - bez planu i tzw. spiny. Po prostu w sobotni poranek pobiegłem przed siebie.
W całym minionym miesiącu udało mi się pokonać biegiem 170 km. Co ciekawe to raptem trzy mniej niż w lutym, kiedy przygotowania do maratonu nabierały tempa, ale również miałem nieco organizacyjno-logistycznych zawirowań.
A teraz powoli zabieramy się za przygotowania do maratonu jesiennego, na który się już zapisałem i opłaciłem startowe nawet. W czerwcu będzie jeszcze na spokojnie. Pomijając dwa starty - w grodziskiej Połówce Słowaka oraz w wielkopolskim ekidenie - bardzo spokojnie. Ale za to w lipcu...
Acha, cel treningowy na lipiec jest nieco... nietypowy. Wstawać wcześnie, by przestawić się znowu (i ostatecznie) na bieganie przed pracą. Jest tez jeszcze wyzwanie żywieniowe, ale o tym to już pół fejsbuka wie.
A na moim Endomondo są bardziej urozmaicone ikonki :D
OdpowiedzUsuńprzestawienie się na bieganie przed pracą to karkołomne wyzwanie:) jak możesz, to lepiej dobrze się wyśpij przez czerwiec:) heh, u mnie czerwiec też spokojny na odpoczynek, a dobrze wyszło, bo to jakoś taki szalony miesiąc, że... chyba musiałabym organizacyjnie stać na rzęskach żeby wyszło niespokojnie biegowo:)
OdpowiedzUsuń