Dawno mnie tu nie było. Tu, czyli na swoim własnym blogu. Istnieje jednak uzasadnienie mojej, ze tak to
Tak na marginesie - zastanawiał się pan kiedyś, jakie dni są najbardziej męczące? Ja już nie muszę. Wiem, że to są dni powrotu z wakacji. A konkretnie z wakacyjnego wyjazdu. W tym roku tak się złożyło, że przez siedemnaście urlopowych dni wyjechaliśmy w dwa różne miejsca, a więc dwa razy wracaliśmy do domu. Nie będę dobrze wspominał tych dni, a szczególnie następujących po nich wieczorów. Nie pamiętam kiedy ostatnio czułem się tak bardzo, ale to bardzo wykończony!
Całe urlopowe bieganie zaczęło się... od kłopotów ze wstawaniem. Cała sztuka biegania na urlopie kryje się w tym, by nie kolidowało ono z normalnym życiem urlopowym. Trzeba więc dosyć wcześnie wstawać (zazwyczaj o szóstej wystarcza). Na szczęście, będąc rodzicem dwójki przedszkolaków, chodzi się też zazwyczaj dosyć wcześnie (choć i tak buszowały do nieprzyzwoicie późnych godzin nocnych) spać. Niestety na pierwszy urlopowy trening (w sobotę) nie podźwignąłem się. Na szczęście M
W niedzielę znowu nie wstałem - udało się za to (wreszcie) w poniedziałek i odrobiłem zaległości z dnia poprzedniego. Ale przez to, że nowy tydzień zacząłem od odrabiania zaległości właśnie, na koniec okazało się, że od poniedziałku do niedzieli nabiegałem sto szesnaście kilometrów (rekord!).
Ale wróćmy jeszcze na początek tygodnia.
Niezwykle ambitne plany miałem na wtorek. Postanowiłem wstać jeszcze przed wschodem słońca i część trasy przebiec po plaży (której, a propos, sporo w tym roku w Mrzeżynie ubyło), podziwiając przy tym widoki. Jak się łatwo domyślić, nie wstałem. Trochę w tym zasługi Córki Młodszej, która postanowiła się obudzić, akurat jak miał zadzwonić budzik. Niemniej, gdyby mi się bardziej chciało, pewno by się jednak udało. Tak więc zaplanowany jeszcze na pierwszy wyjazd trening, zrobiłem dzień później już w Poznaniu. A zanim wyruszyliśmy w kolejną podróż, zrealizowałem jeszcze dwa inne, w tym mocno nieudany drugi zakres.
![]() |
Nadmorski hobbit, czyli z Trzebiatowa do Mrzeżyna (tam) i z powrotem (źródło: endomondo.com) |
Jeszcze raz udało mi się wstać - we wtorek. W środę, dzień wyjazdu, już jednak nie i znowu musiałem nadrabiać zaległości, przez co przez cztery ostatnie dni urlopu (już w Poznaniu) takiego bez biegania już nie było.
A od pierwszego do ostatniego dnia wakacji mych, przebiegłem dwieście dwadzieścia pięć kilometrów. Całkiem niezły wynik jak sądzę.
![]() |
Zasadniczo w tym wypadku również było na hobbita (źródło: endomondo.com) |
Łącze tradycyjne pozdrowienia od CMcMH
Bartek M.
*Doszliśmy wspólnie do wniosku, że Moja Żona już od jakiegoś czasu nie jest Od Niedawna Biegająca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz