Właściwie to przez cały tydzień poprzedzający start w Krainie 100 Jezior czułem się lekko ociężały. Zwalałem to jednak na karb minionych dwóch tygodni, które przepracowałem naprawdę solidnie, i powtarzałem sobie w myślach, że do niedzieli się przecież zregeneruję. W sobotę nadal jednak nie czułem się świeży. Powiem więcej, w sobotni wieczór czułem się tak, jakbym tego dnia zrobił co najmniej solidne, ponad dwudziestokilometrowe wybieganie, a nie lekki rozruch z kilkoma przebieżkami. Następnego dnia ruszyłem jednak do Międzychodu z (niewielkim, ale zawsze) bojowym nastawieniem.
![]() |
Nikt mi przynajmniej nie zarzuci, że nie dałem z siebie wszystkiego - przynajmniej na finiszu... (źródło: miedzychod.naszemiasto.pl) |
Pierwszy kilometr drugiej pętli jeszcze całkiem nieźle. Ale potem znów zaczął się długi podbieg i przyszedł kryzys. Jak mocny był, widać po tempie siódmego kilometra (ok. 4:13). Jakoś dotarłem do nawrotu i tak jak na pierwszej pętli wstąpiły we mnie nowe siły. Niemniej kończąc kilometr ósmy wiedziałem, że plan maksimum jest już absolutnie poza moim zasięgiem (musiałbym ostatnie dwa kilometry pokonać w sześć minut), wciąż jednak myślałem (i to całkiem realnie o życiówce). I mimo, iż czułem (w tamtym momencie już tak) moc i wydawał mi się, że biegnę szybko (i coraz szybciej) na kilometr przed metą wyszło mi z obliczeń, że czeka mnie walka o trójkę z przodu.
Na przedostatniej prostej udało mi się jeszcze rozbawić nieco wolontariuszy i garstkę kibiców. Gdzieś na wysokości Laufpompy, której bieg zawdzięcza swą oryginalną nazwę, wolontariusze rozdawali wodę. Biegłem sam, walcząc z samym sobą i zmęczeniem, więc, szczerze mówiąc, nie miałem już ochoty sięgać po kubki. Krzyknąłem zatem by po prostu ją (wodę) na mnie wylali. Zero reakcji. Mówię serio - krzyknąłem - lać! I zaliczyłem piękny szpaler lania wody, ku radości wspomnianych wolontariuszy, kibiców oraz mojej.
![]() |
Jak bieg z pompą, to ma być mokro (źródło: www.facebook.com/SmArtITC |
![]() |
Źródło: endomondo.com |
"Lać" wygrywa :D A o sekundę nie chodzi, w lepszych warunkach poprawisz to spokojnie... Co do Międzychodu, obiecuję sobie ostatnio, że muszę się tam w końcu wybrać. Ostatnio byłam za dzieciaka - jeździliśmy na wczasy do Puszczy w okolicy, do Międzychodu nas rodzice zabierali na lody, bo ponoć były dobre ;)
OdpowiedzUsuń