Jeszcze bardziej dawno, dawno temu, czyli gdzieś na początku liceum, trafiła w moje ręce pewna płyta CD. Nie posiadałem podówczas odtwarzacza płyt CD (dorobiłem się go dopiero po studiach, wraz z pierwszym pecetem) i musiałem poprosić kolegę, by mi ją przegrał na kasetę magnetofonową. Od tej płyty zaczęła się moja fascynacja zespołem The Doors (ona akurat nie przetrwała próby czasu). Była to jednakże fascynacja stricte muzyczna, bowiem tekstów rozumieć po prostu nie mogłem. Jedynymi językami obcymi, z jakimi miałem styczność - a przypomnę, że wychowałem się na tzw. prowincji - były niemiecki i rosyjski (nazywaliśmy je wówczas nieco inaczej, nawiązując do dwóch systemów totalitarnych wywodzących się z tych samych części Europy co owe języki). Nawet tytuł widniejący na okładce musiałem tłumaczyć przy pomocy słownika. A brzmiał on The best of...
![]() |
Widać już |
Na niemal stu osiemdziesięciu stronach (w zasadzie jest ich dokładnie sto osiemdziesiąt, ale wliczając cztery strony okładki), w ośmiu działach tematycznych zgromadzono sporą dawkę biegowej wiedzy. Poczynając od pierwszych kroków, zasad treningu oraz diety po informację, po które sięgamy zazwyczaj w tzw. poniewczasie, czyli na temat zdrowia i kontuzji. Jest też coś o treningu uzupełniającym (podobno nie samym bieganiem
Niby nic wielkiego, zebrać kilkadziesiąt już gotowych artykułów i raz jeszcze wydrukować. Jest to jednak spora dawka przydatnej często wiedzy zebrana w jednym miejscu. Dla mnie za tą czerwoną okładką kryję się też pewna dawka sentymentu - z wieloma tymi artykułami uczyłem się biegać. Może więc warto wydać (ja akurat miałem to szczęście, że trafił mi się darmowy egzemplarz i nie musiałem) te dziewiętnaściedziewięćdziesiątdziewięć (sic!) by mieć ją na półce i po ręką? Polecam, mając na względzie wymieniony powyżej sentyment, szczególnie początkującym.
![]() |
Swego czasu studiowałem ten artykuł bardzo intensywnie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz