2 kwietnia 2014

O marcowych porównaniach uwag kilka

Podsumowując niezadowalającą mnie samego lutową aktywność biegową, odgrażałem się, że w marcu się odkuję. Sprawdźmy zatem jak mi poszło. Oczywiście mogę to zrobić na kilka sposobów – i tak też uczynię...

Po pierwsze, w marcu przebiegłem 281 km co daje dystans o ponad sto (dokładnie sto osiem) kilometrów dłuższy niż w miesiącu ubiegłym. To z kolei, w przeliczeniu na wartości procentowe, daje wzrost o owych procent trzydzieści osiem. W lutym wychodziłem na trening jedenastokrotnie – w kolejnym miesiącu szesnastokrotnie. To daje nam z kolei przyrost (czyli odkucie się) o procent trzydzieści i jeden. Skąd ta siedmioprocentowa (między poszczególnymi wartościami procentowymi) różnica zapyta ktoś. Zapewne wynika to z różnicy między średnią długością treningu w kolejnych miesiącach – w lutym 15,7 km, w marcu 17,6 km. Jednak warto zauważyć (przypomnieć), że pierwsze dwa marcowe treningi pierwotnie zaplanowane były jeszcze na luty.
Jak na razie wygląda to całkiem nieźle. Kiedy porównuję się do lutego. Niemniej spójrzmy na analogiczny okres przygotowań maratońskich sprzed pół roku, czyli sierpień roku dwa tysiące trzynastego. Trzysta dwa przebiegnięte kilometry, osiemnaście treningów. Czyli w marcu dwa treningi i dwadzieścia jeden przebiegniętych kilometrów mniej. Martwić się? Myślę że nie powinienem – pewnie, że dobrze by było (i dobrze wyglądało) gdyby objętość marcowa była pokaźniejsza od tej sierpniowej. Pamiętajmy jednak, że przygotowania do jesiennego maratonu AD 2013 szły mi dobrze jak nigdy. Dość powiedzieć, że (jak mi wyszło z obliczeń) w sierpniu udało mi się zrealizować średnio 4,1 treningu na tydzień, gdy w marcu o całe pół treningu tygodniowo mniej (dla pełnej informacji napiszę, iż w lutym wyszło 2,75 treningu na tydzień).
Tutaj od razu mała uwaga: dwukrotnie w marcu nie udało mi się (i to w krótkim odstępie) uniknąć czegoś co mnie w historii mych treningów najbardziej gryzie: dłuższej niż dwudniowa przerwa między kolejnymi treningami. Tym razem przytrafiło mi się to tuż przed maniackim weekendem oraz w pierwszej połowie kolejnego tygodnia.
I jeszcze jedna ciekawa obserwacja. Podstawowe założenia mojego treningu mówią, że biegam cztery razy w tygodniu. Z kolei dni przeznaczone na trening biegowy to wtorek, czwartek, piątek oraz sobota. A w marcu wyglądało to tak, że w poniedziałek biegałem dwa razy (w obu przypadkach było to nadrabianie weekendowych zaległości – okazuje się w praktyce, że w odróżnieniu od tzw. przeciętnego biegacza trudniej mi znaleźć czas na bieganie w weekendy niż w dni pracujące). We wtorek raz (!). W środę również raz. W czwartek cztery razy – tylko w jeden marcowy czwartek, ten przed-maniacki (praca do późna plus ból kiepskie samopoczucie), nie biegałem. W piątek ani razu (!!!). W soboty cztery razy i w każdą marcową niedzielę. I tak sobie myślę, że to po prostu pokazuję, jak ja się czasem muszę nakombinować i nagimnastykować, by ten napięty jak guma w za ciasnych gaciach (a Trenejro już zaczyna napominać o piątym treningu w tygodniu) plan treningowy (z)realizować.

Podsumowując, chyba nie jest tak źle jak mi się przez chwilę (gdy zacząłem się porównywać do sierpnia) wydawało, a już na pewno dużo lepiej niż w lutym. Nie zapominajmy też (a w zasadzie przypomnijmy), że marzec jest miesiącem nowej życiówki na dystansie dziesięciu kilometrów (w lutym padła ta na 5K – w najbliższą niedzielę postaram się podtrzymać tą tendencję). I tylko trening ogólnorozwojowy leży i kwiczy.
Cele treningowe na kwiecień (specjalnie piszę to dzisiaj, a nie pierwszego dnia miesiąca bieżącego) kształtują się następująco. Primo: Nie pozwolić sobie na ani jedną ponad dwudniową oraz nie więcej niż dwie dwudniowe przerwy między dwoma kolejnymi treningami biegowymi. Secundo: Reanimować trening ogólnorozwojowy – może by tak jednak pĄpki i brzÓszki?

2 komentarze:

  1. Standardowy problem z tymi ćwiczeniami - ja chcę reaktywować pompki i brzuszki - wczoraj zacząłem (zwykle w tym miejscu pada "jutro zaczynam") :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też łatwiej zmobilizować się do treningów w dni powszednie, niż w weekendy :( Zwłaszcza, że często miewam treningi w soboty i w niedziele, więc harówka niezależnie od kalendarza ;)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...