13 stycznia 2013

Ostatni akcent zakończonego sezonu

Niemce* to jednak są! - pomyślałem sobie po otwarciu koperty formatu A4, której bynajmniej nie spodziewałem się otrzymać. A koperta owa zawierała dyplom (Niemcy nazywają to Urkunde), 68-stronnicowy, kolorowy i bogato ilustrowany Ergebnisheft (w wolnym tłumaczeniu, Zeszyt wyników) oraz garść statystyk dotyczących mojego biegu.
Wykorzystajmy zatem tą okazję i wróćmy raz jeszcze do wydarzeń przedpołudnia 30 września 2012 roku, jakie miały miejsce w stolicy państwa nazywanego przez autochtonów Deutschland.

Na metę 39 Maratonu Berlińskiego dotarłem w trzy godziny, czterdzieści trzy minuty i szesnaście sekund (3:43:16) po wystrzale startera, a w trzy godziny, trzydzieści trzy minuty i pięćdziesiąt dwie sekundy (3:33:52) od momentu przekroczenia linii startu. Przede mną uczyniło to (przekroczyło metę) siedem tysięcy osiemset dziewiętnaście osób, w tym tysiąc pięćdziesiąt jeden panów po trzydziestce - inaczej rzecz ujmując zająłem odpowiednio miejsca 7820/34377 w open oraz 1052/3138 w kategorii M30.

Pierwszą połowę dystansu pokonałem w godzinę, czterdzieści sześć minut i dwadzieścia sześć sekund (1:46:26), z kolei drugą dokładnie o minutę wolniej (1:47:26), co dobitnie dowodzi pomyłki przy rozkładaniu sił, zwłaszcza iż moją taktyką było nie utrzymanie stałego tempa, a wręcz stopniowe przyspieszanie. A propos tempa - średnie jakie uzyskałem na całym dystansie to 5:04 min/km, co z kolei przekłada się na prędkość 11,84 km/h.
Tu mała dygresja, bieganie w kilometrach na godzinę kojarzy mi się przede wszystkim z treningiem na bieżni mechanicznej i jak spojrzałem na ową średnią prędkość z trasy maratonu, uwzględniając najświeższe wspomnienia z treningu na bieżni, dotarło do mnie ile jeszcze pracy przede mną, aby choć zbliżyć się do formy ze schyłku lata 2012.

I na koniec jeszcze międzyczasy z odcinków pięciokilometrowych:
05 km: 0:25:48
10 km: 0:25:12/0:51:00
15 km: 0:24:59/1:15:59
20 km: 0:25:04/1:41:03
25 km: 0:24:55/2:05:58
30 km: 0:25:36/2:31:34
35 km: 0:25:07/2:56:41
40 km: 0:25:30/3:22:11
Wniosek? Kryzys (a właściwie jego pierwsza fala) zaczął się dosyć wcześnie, bo jeszcze przed trzydziestym kilometrem. Między kilometrem trzydziestym a trzydziestym piątym jeszcze walczyłem. Po trzydziestym piątym również walczyłem, ale już tylko o minimalizację strat.

39. BMW Berlin Marathon był moim pierwszym startem zagranicznym i być może na zachód od Odry takie przesyłki są rzeczą normalną, ale przyznaję, iż jej otrzymanie było nie tylko niespodzianką ale i sprawiło mi niemałą przyjemność. Zastanawiam się czemu u nas nie przyjął się taki zwyczaj. Osobiście obstawiam, iż wymagałoby to po prostu większych nakładów, a wiemy dobrze jak odbierane są w lokalnym środowisku biegowym rzekomo wygórowane opłaty startowe. A może Waszym zdaniem powód jest zgoła inny?

*Celowo używam tu niezbyt poprawnej formy, nawiązując tym samym do jednego ze skeczów mojego ulubionego kabaretu, nawiązującego do naszych stosunków z zachodnim sąsiadem.

7 komentarzy:

  1. Miły zwyczaj, ale pewnie wymaga dodatkowych środków i logistyki, więc może orgom nie chce się "babrać w papierkach"? Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesc. A to nie jest tak że przy zapisach zaznacza się opcję ze chcesz otrzymac dyplom? Niemniej jednak opcja bardzo fajna. W tym roku się wybieram i liczę na dobrą zabawę u sąsiadów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam kryzysu w miedzyczasach żadnego nie widzę, chciałbym kiedyś tak równo przebiec maraton... Biegłem tylko raz na zachód od Odry ale przesyłki z Paryża żadnej nie dostałem a to fajna sprawa. Liczę że po 29. września taką dostanę :)
    Z siłownią to bym się nie przejmował, tego się nie da tak porównać. U mnie zawsze na siłowni są większe problemy niż na dworze

    OdpowiedzUsuń
  4. Dyplom z Paryza jest ale w wersji elektronicznej, po ukonczeniu biegu mozna go sobie sciagnac i wydrukowac z oficjalnej strony wyglada tak http://brykanie.blogspot.com/2010/04/oto-ja-maratonka.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Swego czasu Maraton Poznański rozsyłał podobne dyplomy, statystyki i wyniki.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Hankaskakanka, miły, prawda? Nawet jeśli wszystkie te statystyki można przecież znaleźć na stronie www.
    @Kasia, zapisywałem się daaawno temu i już nie pamiętam. Ale może faktycznie coś takiego zaznaczałem...
    @Leszek, może rzeczywiście wyolbrzymiam, ale cztery sekundy wolniej to jednak nie czterdzieści ;-) A mój "problem" z bieganiem wewnątrz jest taki, że wcale nie potrzebuję mocnego tempa by serce "rozbujać" do wysokiego tętna.
    @wiolqn, możliwość ściągnięcia dyplomu "zdarza" się dosyć często i na naszym nadwiślańskim podwórku :-)
    @Wojtek, ciekawe czemu zaprzestali..?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, gdzie Ty ten kryzys widzisz, ja widzę śliczne, równiutkie międzyczasy :-)
    A dyplom owszem, bardzo miła niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...