Ostatni (ten zakończony wczoraj) tydzień był dla mnie dosyć trudny, zwłaszcza pod kątem sportowym. Zdecydowaną jego większość spędziłem w kraju, w którym wciąż jeszcze oficjalnym środkiem płatniczym jest korona (to tak w nawiązaniu do kolekcjonowania halerzy). Był to pobyt firmowy, który sprowadzał się do spędzania czasu na szkoleniu, wypijaniu kolejnych kaw zagryzanych nierzadko ciasteczkami. A wieczorem oczywiście integracja, czyli obfita kolacja i czeskie piwo (mówcie co chcecie, ale nasze się niestety nie umywa). Skutek - przytyłem co najmniej kilogram... Dobrze, że udało się choć "wcisnąć" dwa treningi biegowe. Ale już nic więcej. O czeskim bieganiu napiszę za dzień lub dwa, ale najpierw nadrobię zaległości w pisaniu z czeskiego tygodnia, czyli podsumuję tydzień pod znakiem "15"
Wtorek: 1600 m warm-up, 4 x 800m (2 min. RI), 10 minute cool-down
Osiemsetki wg planu powinny się mieścić w zakresie 4:10 do 4:20/km. Co przyniosło życie? 4:19, 4:16, 4:08 i 4:15/km, czyli przesadziłem tylko w jednej (trzeciej). Ciekawy jaki to miało wpływ na to, że ostatnią biegłem również na ostatnich, ale nogach?
Czwartek: 11K run: 1,5K easy, 8K @MP, 1,5K easy
Tak miało być. Z tym że zaraz po starcie ścieżka skrzyżowała się ze ścieżką innego (dotychczas mi nieznanego) "okolicznego" biegacza (czyli pozdrowienia dla Krystiana) i tak nam się miło rozmawiało, że plany poszły nieco w odstawkę. I ostatecznie wybiegałem te 11 km, ale pierwsze półtora w tempie maratońskim (MP), kolejne osiem w zbliżonym (średnio, bo większość była jednak chyba w LT) i dopiero ostatnie 1,5 km było naprawdę "easy".
Sobota: trening siłowy
Niecałe pół godziny podnoszenia ciężarów, a konkretnie delikatnie obciążonej sztangi (w myśl zasady: niskie obciążenie, szybkie ruchy, wiele powtórzeń) w zestawie ćwiczeń na nogi.
Niedziela: 24K @ MP + 28 sec/km
Tym razem nie pomyliłem się w obliczeniach, ale za to momentami mnie nogi ponosiły i średnie tempo wybiegania wyszło tylko o dwie sekundy szybsze od planowanego.
Podsumowując, cieszy, że już drugi raz dało się wypełnić założenia stricte biegowe w 100% (przebieg w trzech wyjściach: 42,4 km). Niestety tylko jeden trening uzupełniający - tu wciąż jest co nadrabiać. W kolejnym tygodniu miało być jeszcze ciężej w ty aspekcie, ale o tym już następnym rzem...
Oj, tak, czeskie piwo potrafi być naprawdę dobre! Ten kilogram zrzucisz na dwóch maratonach, więc nie ma się czym martwić :)
OdpowiedzUsuńo tak czeskie piwo jest wyśmienite :)ale robisz smaka;)
OdpowiedzUsuń