Trzeci raz z rzędu nie udało mi się dotrzeć na Grand Prix Poznania. Nie udało się w grudniu, nie udało się również przy pierwszym biegu styczniowym. I gdy już wszystko (nawet pogoda) układało się po mojej myśli i wszystko wskazywało na to, że w sobotę pobiegnę wokół Rusałki... dzień przywitał mnie wiadomością, iż Małżonka zaniemogła. I tak oto, gdy startował bieg, ja kończyłem właśnie zajęcia na basenie z drugą z Moich Dziewczyn.
Teraz sytuacja przedstawia się tak, że aby być w ogóle sklasyfikowanym na koniec cyklu, nie mogę już opuścić ani jednego biegu. Czy się uda - czas pokaże (jak mawiał mój przyjaciel z czasów licealnych).
Byłbym zapomniał - ja nie wierzę w pecha...
Bo to nie pech, tylko tak się złożyło, a na następnych biegach będziesz fruwał :) Dużo zdrowia dla żony!
OdpowiedzUsuńWszystko będzie dobrze :) Teraz to ja się cieszę, że do zaliczenia cyklu muszę pobiec jeszcze dwa razy.
OdpowiedzUsuńco się odwlecze to nie uciecze ;) spoko dasz radę zdrówka dla Twojej Lepszej Połowy :)pozdrowionka
OdpowiedzUsuń