11 sierpnia 2014

O niebieskiej koszulce uwag kilka

Gdy przygotowania do startu Blogaczy w warszawskim oraz poznańskim ekidenie nabierały rozpędu, dotarła do mnie wiadomość, iż możemy pobiec w nowych koszulkach. Trzeba było tylko wybrać - z rękawem czy bez. Choć preferuję bieganie w koszulce z rękawem (raczej krótkim niż długim, ale jak wiadomo ten wybór zależy przede wszystkim to tak zwanej pogody i jeszcze-bardziej-tak-zwanej niepogody), pomyślałem sobie, że spróbuję czegoś nowego i wybiorę bez. I tak właśnie w moje ręce, a później na mój tułów, trafiła koszulka męska ATHLETIC, bez rękawów firmy (dodajmy: polskiej firmy) Brubeck. A od czasu jak do mnie trafiła, miałem okazję nieco ją przetestować, zarówno na zawodach (na wspomnianym ekidenie) jak i na treningach. A oto i garść moich z tego wynikających przemyśleń.
Koszulka (a nawet dwie: damska i męska) w akcji - i to jakiej akcji (foto: maratonczyk.pl)
W pierwszym zdaniu (zaraz po nazwie) opisu produktu na stronie producenta można przeczytać, że koszulka została wykonana w technologii bezszwowej. Moim zdaniem jest to albo chwyt marketingowy albo semantyczne nadużycie (albo jedno i drugie). Koszulka bowiem szwy posiada. Fakt, jest ich niewiele (na ramionach oraz na obszyciach otworów, przez które wystają głowa, ręce oraz dolna połowa ciała). Fakt, są płaskie i ani razu nie odczułem ich obecności podczas biegu (nie mówiąc już o jakichkolwiek obtarciach). Ale są.

Koszulka wykonana jest z dzianiny wykonanej z dwóch warstw polimeru (złośliwi powiedzieliby 0% natury:  62% poliamid, 38% poliester - ale nie postrzegałbym tego, jako wady). Zadaniem wewnętrznej poliestrowej warstwy jest szybkie odprowadzenie nadmiaru wilgoci (zazwyczaj potu) od skóry. Z kolei zewnętrzna poliamidowa warstwa odpowiedzialna jest za odbieranie nadmiaru ciepła i wilgoci od warstwy wewnętrznej a tym samym za zapobieganie przegrzewaniu się organizmu. Czy ten system działa? Moim zdaniem tak - nawet biegając w największy upał, czułem się na tyle komfortowo, na ile można się w ogóle czuć komfortowo biegając w upale. Inaczej to ujmując, na pewno mniej komfortowo miały się te miejsca, których koszulka nie zakrywała. Dodatkowo w miejscach największej potliwości koszulka posiada specjalne strefy wentylacyjne (w postaci drobnych otworów - co ciekawe, kiedyś koszulki tzw. techniczne składały się wyłącznie z takich stref), a także luźniejszy krój, które to mają zapewnić organizmowi prawidłową wentylację, gdy ten się męczy (znaczy się pracuje). No właśnie - a propos wentylacji. Tutaj właśnie należy wspomnieć o największej moim zdaniem wadzie tejże koszulki. Choć, jak wspomniałem, odprowadzanie wilgoci (jeszcze jedno a propos w ramach dygresji - szkoda, że gdy ostatnio dwukrotnie na treningu złapała mnie ulewa, ani razu nie miałem na sobie tej koszulki; napisałbym coś o odprowadzaniu wody deszczowej) i ciepła ma się całkiem nieźle, to niestety ujawnia się tu największa, moim zdaniem, wada koszulki: tworzące się na niej plamy wilgoci. Poziom ich widoczności być może wynika z koloru koszulki, niemniej pozostaje niezbyt przyjemnym faktem.
A tak koszulka wyglądała po 16K w trzydziestu stopniach i pełnym słońcu (foto: MONBŻ)
Z innych ciekawostek, żywe i trwałe kolory ma zapewnić, a nawet zagwarantować funkcjonalny (ładne i jakże pojemne słowo, nieprawdaż?) poliester. Potwierdzam -  po kilku, a może nawet kilkunastu praniach koszulka posiada kolor nie mniej intensywny niż na początku oraz pachnie nie tylko płynem do prania strojów sportowych na literę P. (a oba zapachy klasyczny mężczyzna, taki jak ja, zakwalifikowałby jako ładne). Na klatce piersiowej jak również na plecach umieszczono elementy odblaskowe, co się oczywiście bardzo chwali (bezpieczeństwo przede wszystkim), niemniej nie za bardzo jestem w stanie ocenić jak bardzo poprawiają widoczność. A to z tej prostej przyczyny, że gdy już wybiorę się biegać po zmroku, zazwyczaj jestem po tej ciemniejszej stronie, choć i tak wówczas zawsze dozbrajam się arsenałem dodatkowych efektów poprawiających widoczność (a propos, wracając ostatnio wieczorową porą z rodzinką do domu, mieliśmy okazję zaobserwować czym różni się widoczny biegacz od niewidocznego rowerzysty - brak wyobraźni niektórych ludzi naprawdę przeraża). Koszulka posiada również (a przynajmniej tak twierdzi producent - choć oczywiście nie mam najmniejszych podstaw by mu nie wierzyć) właściwości antybakteryjne oraz antyalergiczne. Aby to zweryfikować najlepiej byłoby zapytać jakąś bakterię, ale z żadną w życiu nie udało mi się słowa zamienić. Nigdy żadnej nie widziałem.

Teraz przydałoby się jakieś zgrabne podsumowanie. Choć, jak wspomniałem na wstępie, nie byłem do tej pory fanem tzw. naramek, a dodatkowo w pierwszym odczuciu koszulka wydawała mi się nie tyle zbyt obcisła, co nazbyt przylegająca, to doceniam komfort jaki mi daje i stała się moją ulubioną koszulką na ten rodzaj treningu, gdy temperatura zaczyna odbiegać od komfortowej (odbiegać w górę oczywiście). A że zawsze warto wspierać (nie francuskie, nie kreolskie, ale nasze, nasze) polskie przedsiębiorstwa, to już inna sprawa, względnie dodatkowy plus dodatni, jak mawiał nasz prezydent.

2 komentarze:

  1. Właśnie stworzyłeś nowy gatunek recenzji. Recenzja dygresyjna ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A te buty to specjalnie pod kolor, czy przypadek? ;)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...