18 lipca 2014

O energii dla aktywnych uwag kilka

Energia dla aktywnych - tak sami o sobie piszą producenci wyrobów ukrywających się pod marką ALE (Active Life Energy). Piszą też, iż owa marka  została stworzona, z myślą zarówno o amatorach, jak i profesjonalnych sportowcach, aby dostarczyć gamę suplementów, które wspomogą i uzupełnią dietę osób uprawiających wszelkie aktywności sportowe, przechodzących rekonwalescencję lub po prostu chcących uzupełnić niedobory witamin i minerałów w organizmie. Wygląda na to, że można do tej grupy (przynajmniej do pierwszej) zaliczyć i mnie. Wszystkie ALE-Produkty wytwarzane są w rodzimym laboratorium (a kot... znaczy się firma z miasta Łodzi pochodzi), co ma dać możliwość zagwarantowania najwyższej jakości w przystępnej dla konsumenta cenie.

Krótko przed moim startem w Pradze dotarła do mnie paczka, w której znalazłem:
  • ALE Gel – dostępny w dwóch smakach żel energetyczny nowej generacji, o wysokiej kaloryczności i optymalnej konsystencji;
  • ALE Thunder Gel – błyskawicznie działający żel energetyczny, wzbogacony w kofeinę;
  • ALE Race – dostępny w dwóch smakach izotoniczny napój węglowodanowy w proszku, wzbogacony w kluczowe elektrolity;
  • ALE MagneUp – kapsułki uzupełniające niedobory magnezu i witamin;
  • ALE HemoUp – kapsułki o wysokiej przyswajalności, wspierające funkcjonowanie układu krwionośnego oraz uzupełniające niedobory żelaza i witamin z grupy B;
  • ALE D-Vit 1000 – nowoczesny preparat w kapsułkach o wysokiej przyswajalności, uzupełniający dietę w witaminę D.
Jak się zapewne domyślacie, ostatnie dni przed startem w maratonie to nie jest dobry moment na próbowanie nowych rzeczy, szczególnie żeli czy izotoników, niemniej gdy tylko ochłonąłem z praskich i popraskich emocji przystąpiłem do (nazwijmy to szumnie testów).

Na pierwszy ogień poszły żele, a zatem ALE Gel oraz ALE Thunder Gel. Ten pierwszy dostępny jest w dwóch smakach - truskawkowo-bananowym oraz zielonego jabłka - oraz zalecany jest do stosowania przed i/lub podczas treningów. Posiadający smak coli (koli?) ALE Thunder Gel, z uwagi na zawartość kofeiny, powinien być stosowany (spożywany) podczas trwania wysiłku fizycznego. Jako że dłuższe niż dziesięć kilometrów treningi dopiero zaczynają (na powrót) pojawiać się w moim planie treningowym testowanie przyszło mi prowadzić raczej kosztując żele przed rozpoczęciem wysiłku - przed porannymi treningami odbywanymi na czczo ale także przed startem w XLPL Ekiden (co jest istotne o tyle, że biegłem na ostatniej zmianie i o ostatnim posiłku zdążyłem już zapomnieć). Jeden podwójny zestaw zabrałem też ze sobą na trasę Półmaratonu Słowaka.
Zastrzyku energii żelom odmówić nie sposób, ale odnoszę wrażenie, że nieco inne aspekty decydują zazwyczaj o wyborze biegowego dopalacza. Po pierwsze smak. Ten truskawkowo-bananowy jak i zielone jabłko określiłbym może nie jako neutralny, lecz jako łagodny. Z kolei żel o smaku coli opisałbym jako mdły - być może dlatego, że po czymś co ma smakować jak cola (nadmienię, że nie zaliczam się do fanów tego typu napoi) podświadomie oczekiwałem intensywności w smaku właśnie. W ramach ciekawostki dodam, iż żel nie posiada koloru charakterystycznego dla tego smaku. Po drugie konsystencja - żele posiadają konsystencję ni to gęstą ni to rzadką, ale taką, która najbardziej przypomina mi kisiel. Mnie osobiście (że tak użyję kolokwializmu) ani grzeje, ani ziębi, ale na ten przykład MONBŻ, gdy dałem jej spróbować, krzywiła się niemiłosiernie. Także jest to tzw. rzecz gustu jak widać. Po trzecie coś co określiłbym jako pochodną smaku czyli słodkość. Zwykle z żelami energetycznymi jest tak, że są niczym przysłowiowy ulepek i albo trzeba mieć ze sobą coś do popicia, albo (przede wszystkim na zawodach) czekać ze spożyciem do momentu aż możliwe będzie popicie. Tutaj tego problemu nie ma - żele po prostu nie są przesłodzone i można je, jak to się ładnie określa, spożyć na sucho.

Mnie osobiście do używania bądź nie używania danego żelu przekonuje coś jeszcze. Coś co określiłbym jako merytoryczną wartość dodaną, czyli podpowiedź jak stosować. W przypadku produktów ALE ową wartość otrzymujemy. Dzięki specjalnym tabelom możemy na przykład opracować strategię na bieg maratoński i określić ile, kiedy i którymi żelami uzupełniać energię podczas biegu.
Jak widać, w moim przypadku musiałbym zabrać ze sobą trzy lub cztery żele...

... z czego dwa lub trzy powinny być z kofeiną i w zależności od przyjętej kombinacji powinienem je przyjąć na dziesiątym, piętnastym, dwudziestym piątym, trzydziestym, względnie trzydziestym piątym kilometrze.

Przejdźmy od żeli do pozostałych produktów... chciałoby się napisać. Nie za bardzo jest to jednak możliwe. Napoju węglowodanowego ALE Race (trafił do mnie smak czerwonego jabłka) spróbowałem raz. Okazał się dla mnie niepijalny. Napisać, że smak mi nie odpowiada, byłoby daleko posuniętym eufemizmem. Ale to w sumie rzecz gustu (jeśli ktoś chciałby przekonać się osobiście, to trochę mi zostało). Co do suplementów w formie tabletek, to tabletek akurat unikam jak ognia (nie połykam dopóki nie muszę) i duża w tym zasługa producentów (a właściwie reklam) suplementów właśnie. Poza tym musiałbym podeprzeć się co najmniej kilkukrotnymi badaniami krwi (przed w trakcie i po). Chociaż wcale nie wykluczone, że z ALE MagneUp jeszcze się bliżej poznamy, bowiem Trenejro, przesyłając trening na lipiec, zalecił suplementację magnezem. Nie jest zatem jeszcze powiedziane, że post niniejszy nie będzie mieć ciągu dalszego.

3 komentarze:

  1. Dziwna sprawa jest z tym napojem. Moja pierwsza próba: bleeeeeee! Moja druga proba: bleeee! Moje trzecia próba: ble! Moja czwarta próba: hmmm;) Nie to, że go polubiłem, ale zaakceptowałem. Nadal w smaku jest kijowy, ale (to bardzo ważne!) na największym nawet zmęczeniu podczas treningu kolarskiego - wchodzi. No i ta wartość dodana, o której piszesz: rozróżnienie napoju hipo- hiper- i izotonicznego, świetna sprawa:)

    A co do tabletek to jeśli nie pijesz soku z buraka (nie wiem, może pijesz;)) regularnie, to pojedz HemoUp. Nie robiłem badań, ale mam wrażenie, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. można jeść jeszcze regularnie mięsko, a zwłaszcza wątróbeczkę:)
    na pewno zwiększenie żelaza w diecie (w jedzeniu, albo w suplementach) korzystnie wpływa na wydolność organizmu:) ja jednak myślę, że to, czy trzeba się dodatkowo suplementować żelazem w tabletkach, warto zweryfikować badaniami krwi. w sumie jakoś nieufnie podchodzę do takich specyfików w tabletkach ostatnimi czasy, jedyne co zdarza mi się brać, to tran jesienią i zimą, a sporadycznie - o ile wyczuję w poskurczanych łydkach taką konieczność - magnez

    OdpowiedzUsuń
  3. Ola z hemo jest tak, że nawet jeśli masz w normie, to jak będziesz mieć więcej, to lepiej, bo to się przekłada na wydolność. Oczywiście, że wołowina, wątróbka, buraki i inne takie są super, ale nie każdy je lubi itd.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...