7 listopada 2013

Mówię SOBIE: "sprawdzam"

Odwlekałem to jak mogłem (sam nie wiem dlaczego), ale przecież w końcu muszę się z tym zmierzyć. Czas wyłożyć karty na stół i samemu sobie powiedzieć: sprawdzam (z tego co pamiętam z partii pokera granych na jednogroszówki, kolejność była odwrotna – najpierw sprawdzanie, dopiero potem karty na stół). Wiec sprawdzam – jak mi poszła realizacja celów, jakie wyznaczyłem sam sobie na sezon 2013.
Źródło: www.memy.pl

Cele startowe

1. Przebiec maraton poniżej 3 h 30 min
Udało się i to udało się najbardziej. Wprawdzie dopiero w maratonie jesiennym, ale urwałem aż dziewięć i pół minuty. Czy uda mi się to kiedyś raz jeszcze (w sensie: urwać aż tyle)?
A tak w ogóle żałuję, że ten cel rozliczam jako pierwszy – gdyby był na koniec, Królowa Życiówek, jak ją ładnie nazwała Hankaskakanka, przyćmiłaby dokładnie wszystko, co przed nią.

2. Ukończyć triatlon na dystansie sprinterskim (lub zbliżonym)
Zrobione – 15 czerwca przepłynąłem 600 m, przejechałem 15 km i przebiegłem 3 km. Posmakowałem triatlonu. Na jakiś czas wystarczy.

3. Zejść poniżej wyniku 3:00 w sztafecie maratońskiej lub przebiec swoją zmianę poniżej 43,5 min
Po raz kolejny nie udało się złamać tej sztafetowej trójki. Jest jednak coś niezwykłego w tym wyniku. Jak dobrze pójdzie, zmierzymy się z nią po raz kolejny w roku 2014. Może nawet w Poznaniu.
Drugiej części celu rozliczyć nie sposób, bo choć planowałem pobiec zmianę o długości 10 km, ustanowiłem swoją życiówkę (jak to w debiucie) na okrągłym dystansie 7,195 km.

Cele treningowe

1. Do końca stycznia ukończę dwa trzygodzinne treningi w strefie 2
Zrealizowano w 50% - czyli jak łatwo policzyć ukończyłem jeden. W zrealizowaniu pozostałych 50% przeszkodziła choroba. Ot, życie…

2. Do 25 lutego ukończę wyścig na 5 km ze średnią kadencją 85
Nie udało się. Nie miałem okazji. Po prostu od początku roku nie złożyło się (oj momentami nie składało się bardzo mocno) wystartować na dystansie 5 km.

3. Poprawię tempo na kilometr o 10 sekund w strefie 5a - do końca marca
Jak to było w pierwszej połowie sezonu pisałem w podsumowaniu na półmetku. W drugiej połowie sezonu nie biegałem już w strefie 5a – nastał Trenejro i nieco inne metody treningu (grunt, że skuteczne).

4. Do końca marca ograniczę masę ciała do 70 kg przy maksymalnie 12,5% tkanki tłuszczowej
Latem waga przez chwilę pokazywała wynik z szóstką z przodu. Ale zaraz potem były wakacje i Ciotki Feli. Strat już nie nadrobiłem. Po prostu nie idzie mi tzw. trzymanie wagi – najpierw musiałbym się wyzbyć tego okropnego nawyku podjadania.

No dobrze, spróbujmy wyciągnąć wnioski. Cele startowe zrealizowane w dwóch trzecich, ale treningowe jedynie w jednej ósmej. To sezon był udany czy nie? Poprawiłem życiówki w maratonie, półmaratonie i na dziesięć kilometrów – na wszystkich dystansach, na jakich startowałem. Zatem chyba udany. To może ja źle te cele treningowe sobie ustawiłem? Chyba muszę to sobie przemyśleć w kąciku. Tym bardziej, że trzeba by też ogłosić cele na rok kolejny.

PS. To jeszcze nie koniec podsumowań.

5 komentarzy:

  1. Ja byłbym bardzo zadowolony z takiego sezonu - gratulacje!
    Ze sztafetą to mam nadzieję że tym razem się uda - chętnie się znowu zapiszę, oby tylko termin podpasował.
    Miło wiedzieć że nie ja jeden odbywam walkę z wiatrakami tzn. z wagą :) chociaż ja bezskutecznie walczę o siódemkę z przodu na wadze :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że skoro cel maratoński tak świetnie udało się osiągnąć to właśnie to jest wyznacznikiem udanego sezonu. W końcu nakład pracy był tutaj zdecydowanie największy :) Także trzeba być z siebie dumnym!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmuszasz mnie do rachunku sumienia, którego robić nie lubię. Swoją drogą ciekawy ten cel z masą ciała, ale nie rozumiem po co? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z taką życiówką maratońską sezon trzeba uznać za bardzo udany :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Leszek, mimo trochę innych celów, jesteśmy braćmi w walce ;-)
    @Gohs, bez fałszywej skromności, jestem z siebie baaardzo dumny :-)
    @Błażej, żeby "taszczyć" mniej przez 42 km 195 m :-)
    @Hankaskakanka, i tego się trzymajmy!

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...