30 kwietnia 2013

Małe podsumowanie i jeszcze mniejsza korekta

Mam za sobą mini-rozbieganie. W pewnym sensie ciągnęło się ono przez ostatnie trzy tygodnie. Najpierw był tydzień składający się z maratonu i nic-poza-tym (przed startem odpoczywałem z powodu bólu pleców niewiadomego pochodzenia). W kolejnym odpoczywałem po maratonie, więc przetruchtałem w czwartek sześć kilometrów, a w niedzielę przebiegłem swoją średniej długości zmianę w sztafecie maratońskiej. Za to ostatni tydzień folgowałem sobie po tzw. całości. Aktywności fizycznej żadnej, za to kulinarnie... Pozwalałem sobie na wiele (miałem przez to nieopisany wręcz apetyt na słodycze). Na szczęście obyło się bez szaleństw typu Big Mac z kolą i frytami w zestawie powiększonym. Ku zgryzocie mojej żony (wczoraj, gdy dzieci posnęły a ja zacząłem szykować się by pobiegać, stwierdziła: A tak było fajnie, nigdzie nie wychodziłeś...) powoli wracam do regularnej aktywności fizycznej.
Ale skoro było to mini-rozbieganie znak to nieuchronny, że mam za sobą pewien ważny etap, którego zwieńczeniem był przecież maraton w Łodzi. Postanowiłem zatem rzucić okiem (nie to, żebym wcześniej o nich nie pamiętał) na cele jakie sobie wytyczyłem pół roku temu. I cóż się okazuje? Z celów na sezon zrealizowałem tylko jeden i to z pewny przymrużeniem oka. Trójki wprawdzie w sztafecie nie złamaliśmy, ale ja swoją zmianę pobiegłem w czasie o wiele lepszym niż 43,5 minuty. Tyle, że zapisując ten cel sądziłem, że pobiegnę 10 km, a nie 7,195 km. A jest to jedyny z trzech celów, którego zrealizować w tym sezonie już okazji mieć nie będę. Pozostałe dwa jeszcze są w zasięgu.
Za to cele treningowe - kompletna klapa. Cztery z pięciu określone są datami, które już minęły. Trzech z tych pięciu zrealizować się nie udało. Trzygodzinny trening był tylko jeden - drugiego choroba zrobić nie pozwoliła. Wystartować w biegu na 5 km po prostu nie miałem okazji. A co do redukcji wagi - całkowita zasłona milczenia.
Czwartego celu - poprawienia tempa na kilometr w strefie 5a - nawet nie wiem czy mi się udało, czy nie udało osiągnąć Musiałbym przeanalizować swoje tempa w piątej strefie, ale coś ostatnio nie mam do tego motywacji. I nawet nie wiem, czy ma to sens, biorąc pod uwagę, że z uwagi na warunki pogodowe panujące w okresie, gdy zwykle przychodzi przedwiośnie (czytaj: głęboką zimą), piątą strefę biegałem za każdym razem w innych warunkach. Jest zatem sens porównywać jabłka z gruszkami?
Pozostał jeszcze cel treningowy z datą realizacji na 19 maja. Trzy tygodnie zostały niby, ale ja już wiem, że i z tego będą nici.

Co ciekawe, patrząc na te minione sześć miesięcy nie mam poczucia porażki, czy zmarnowanego czasu. Poprawiłem dwie życiówki i postępy widzę wyraźne. A jednak patrząc na cele, wyłania się obraz porażki na całej (może i cienkiej i czerwonej, ale jednak) linii. Gdzie zatem leży problem? Zapewne w określaniu sobie celów. W tej materii też muszę jeszcze trochę poćwiczyć.

No nic, na razie zastanowimy się nad nowymi terminami dla nieosiągniętych celów (co się odwlecze, to nie uciecze). Postanowiłem jednak zmodyfikować swoje dalsze plany jeszcze pod innym kątem. Pierwotnie zakładałem, że po wiosennym maratonie, zacznę przygotowania ukierunkowane na debiut w triathlonie. Doszedłem jednak kilka dni temu do wniosku, że jednak chcę się skupić na jesiennym maratonie, i już teraz zacząć trenować stricte pod jego kątem. Z triathlonu zupełnie nie rezygnuję, ale nie będę go traktował jako zawody o najwyższym priorytecie (w końcu moim celem jest go jedynie ukończyć). Pewnikiem skończy się na tym, że wystartuję w nim w ogóle z treningu (bez żadnego luzowania kilka dni wstecz).

Moją głowę zaprząta jeszcze jak układać swój tydzień treningowy. Ale o tym to już innym razem. Miłego weekendu (długiego lub nie)!

2 komentarze:

  1. Skoro dystans sprinterski to i z marszu powinno się sensownie dać wystartować. Zresztą chodzi o otrzaskanie się z tri a nie o wynik... Ja też mój debiut tri tak zrobię - z marszu i na zaliczenie.
    Z celami to masz rację - postęp masz duży więc nie ma się co przejmować, idzie ku lepszemu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że patrzysz z perspektywy na cele i nawet jak się nie udało ich zrealizować, nie chowasz głowy w piasek, tylko myślisz co dalej. Pozytywne podejście.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...