18 marca 2012

Wiosna przyszła - i to jak!

Mówi się, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Ale ja mam dziś do opisania aż dwie jaskółki, więc jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, iż mimo że w kalendarzu wciąż zima, w bieganiu (przynajmniej moim) już wiosna.

Pierwsza jaskółka to oczywiście wczorajszy bieg nad poznańską Maltą, czyli VIII bieg Maniacka Dziesiątka. Nie licząc styczniowej piątki nad Rusałką, był to mój pierwszy start w tym sezonie, a przed wszystkim pierwszy od momentu rozpoczęcia realizacji planu pod maraton. Traktowałem go więc jako pierwszy poważny sprawdzian formy, choć podchodziłem doń z pewną rezerwą. Dlaczego? Przez ostatnie dwa tygodnie wybiłem się mocno z założeń treningowych i czułem, że rzeczona forma nie koniecznie jest taka, jak na tym etapie realizacji wcześniejszych założeń być powinna. Po drugie brałem poprawkę na prognozy, które przewidywały temperaturę zbliżającą się do dwudziestu stopni, która wcale nie jest taka optymalna do poprawiania życiówek (zwłaszcza, jeśli od bardzo dawna w takich warunkach się nie biegało, a się nie biegało). Jakie zatem przyjąłem założenia? Nie ukrywam, że optymistyczne. Marzyła mi się nowa życiówka, a nawet wynik poniżej 45 minut, a po cichu liczyłem na to srebro (czyli znalezienie się w pierwszej pięćsetce), które już w zeszłym roku mi uciekło (pięćsetna osoba na mecie miała identyczny czas netto, jak ja). Od początku przyjąłem jednak, że jeśli powyższych planów zrealizować mi się nie uda, nie będę rozpatrywał tego w kategoriach porażki... I tego się trzymajmy.
Źródło: MaratonyPolskie.pl
Nie wchodząc zbytnio w szczegóły napiszę, że żadnego z założeń nie zrealizowałem. Nie jestem pewien w jakim stopniu (i czy w ogóle) odpowiada za to niższa od oczekiwanej forma, a w jakiej pogoda. Faktem jest, że Maniacką Dziesiątka 2012 dołączyła do trzech "najgorętszych" (w atmosferycznym tego słowa znaczeniu) startów w mojej dotychczasowej "karierze" (pozostałe dwa to Bieg Europejski w Gnieźnie w 2010 r. oraz oczywiście zeszłoroczny Skwar-Maraton we Wrocławiu), które będę wspominał z męczarni na trasie wywołanych temperaturą. Rozpocząłem nawet całkiem nieźle, jak mi się wydaje, jednak przypiekające słońce dawało się we znaki i odczucia z biegu były dalekie od optymalnych. Chwilowym wytchnieniem był punk z wodą za piątym kilometrem (dla mnie jeszcze wystarczyło, choć ci biegnący z tyłu stawki, nie mieli już tego luksusu), ale na siódmym kilometrze przyszedł poważny kryzys. Na ostatnich trzech kilometrach kilka razy próbowałem jeszcze podkręcić tempo i powalczyć, ale organizm dawał mi wyraźnie do zrozumienia, że nic z tego nie będzie (a może jestem zbyt zachowawczy?). Summa summarum dotarłem na metę z czasem brutto 0:46:50 (netto 0:46:29) jako 593 zawodnik.

Jeśli byłbym bardzo skrupulatny, wynik ten powinien stać się dla mnie powodem do zmiany założeń pod wiosenny maraton, ale z tym poczekam dwa tygodnie do poznańskiej połówki...

Jaskółka nr 2 przybyła tak naprawdę przed tą pierwszą (bo w piątek) i wniosła do mojego biegowego życia nieco nowych kolorów - dosłownie. Tą jaskółką jest najnowszy model (kolekcja wiosna-lato 2012) butów Supernova Glide 4 oraz koszulka, również z najnowszej kolekcji Supernova, które otrzymałem do testowania dzięki uprzejmości firmy Adidas.
Przez najbliższe kilka dni będę przyzwyczajał do nich (do butów) swoje nogi, chodząc w nich po domu (jak to mam w zwyczaju), ale już wkrótce ruszą wraz ze mną na biegowe ścieżki, bliższe i dalsze, a za jakieś 100 km (czyli nie tak znowu długo) możecie się spodziewać relacji z moich, w pełni nieobiektywnych, odczuć na temat obuwia, o którym na pewno trzeba powiedzieć, że ładnie się prezentuje.

Niech moc wiosny będzie z Wami - wypatrujcie kolejnych (również swoich) jaskółek!

7 komentarzy:

  1. Też cierpiałem w trakcie weekendowych treningów. Podobno organizm szybciej przystosowuje się do zimna niż do ciepła.
    A te adasie to kawał żwawego buta :) Ja będę męczył nowe Snova Sequence.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ogólnie Ci się podobało organizacyjnie? Jesteśmy w szoku, że są ludzie potrafiący ocenić naszą trudną pracę na 3/10 (maratonypolskie).

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratki Bartek:)oj grzało słonko w "łikend" jak by to było lato, a nie wiosna:)pozdrowaśki;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy start po przerwie treningowej + przesilenie wiosenne = ładny wynik :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj grzało, grzało, wczorajszy trening zrobiłam wieczorem,żeby uniknąć ciepła, do którego organizm się jeszcze nie przyzwyczaił. W ogóle świetnie wygląda trasa tego biegu - uwielbiam bieganie nad wodą. Gratulacje, nie zawsze zrobi się życiówkę, ale to bardzo dobry wynik.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Wojtek, organizację (skoro już pytasz) oceniam na dobrą czwórkę, czyli tak 7, może 8 na 10. Z tą wodą to rzeczywiście wpadka. Kilka rzeczy można też na przyszłość poprawić (np. ubikacje na starcie, więcej stref czy punktów wydawania posiłków)...
    Niestety zawsze znajdą się tacy, którzy nie sprawdzą przed przyjazdem gdzie jest biuro zawodów, a potem na orgach psy wieszają. Ja tam powiem dobra robota:)

    OdpowiedzUsuń
  7. jak na wysokie temperatury i przerwy w treningach to mysle, że uzyskany przez Ciebie wynik jest na niezłym poziomie (chciałbym taki :) ) i że podczas Półmaratonu w Poznaniu będzie szybko.

    Czekam na recenzje nowych butów. Jestem na etapie rozważań zakupu również tego modelu....

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...