20 października 2010

Cztery kwadranse w stolicy

Niezbyt często wybieram się na spotkania na Ścieżkach Biegowych. Odpowiedź na pytanie "dlaczego?" jest dosyć prosta - wolę biegać sam. Ale gdy zastanawiam się gdzie pójść pobiegać podczas pobytu w obcym mieście, wchodzę najpierw na stronę internetową ścieżek właśnie. Wczoraj, w związku z podróżą służbową, chciałem pobiegać w Warszawie. Wprawdzie kiedyś komuś obiecałem, że gdy będę w stolicy, wybierzemy się na wspólny trening, ale nie miałem do dyspozycji za dużo czasu i zależało mi również na tym, by nie przebijać się przez całe miasto. Padło więc na Las Bródnowski. W założeniu chciałem kilka razy przemierzyć wytyczoną ścieżkę ale nawet gdy ma się ją w głowie, przy braku oznaczeń, a w dodatku w nowym miejscu, stanowi to dosyć trudne działanie. Z założenia miało być zatem tak:
A wyszło tak:
Cztery okrążenia w trzy kwadranse - teoretycznie miało być 15 minut w pierwszym zakresie, a5 minut w drugim i znowu 15 minut w pierwszym. Ale wyglądało to tak, że na okrągło Gremlin "krzyczał", że tętno za wysokie. Pytanie czy to nogi takie szybkie miałem wczoraj, czy serce, pozostaje dla mnie otwarte.

A jak już jesteśmy przy bieganiu w stolicy, nie sposób wspomnieć o wydarzeniu organizowaną przez Ścieżki, przy wydatnej pomocy chyba najaktywniejszego w tym zakresie producenta sprzętu sportowego, czyli firmę Nike. Ta impreza to Biegowy Kwadrans. W niedzielę w Parku Skaryszewskim, na dystansie na którego pokonanie potrzeba około kwadransa, czyli 3 km, o miano najbardziej rozbieganej warszawskiej uczelni rywalizować będą żacy z Uniwersytetu, Politechniki, SGH oraz SGGW.
I znowu zazdroszczę Warszawie nieszablonowego biegowego przedsięwzięcia. Najpierw biegali między budkami telefonicznymi, a teraz to. Nie miałbym nic przeciwko analogicznej rywalizacji w Poznaniu - chętnie bym się przekonał, gdzie lepiej biegają na Uniwersytecie Adama Mickiewicz, Przyrodniczym, Ekonomicznym, czy może na "mojej" Polibudzie. Nic to, że swojej nogi (sic!) bym pewnie do tego nie przyłożył, bo doktoranta, czyli osobnika o całkowicie nieokreślonym statusie na uczelni (ani to student, ani pracownik naukowy), i tak by zapewne nie dopuścili.

5 komentarzy:

  1. W stolicy wszyscy mają za wysokie tętno, nie przejmuj się, to rytm metropolii tak stresująco działa na organizm :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i wstyd się przyznać, ale w życiu nie byłam w Lesie Bródnowskim ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nigdy nie byłam w Lesie Bródnowskim :-) Zdarzyło mi się już kręcić w okolicy, ale tam nie dobiegłam. Ale w sumie nabrałam ochoty, żeby się tam wkrótce przebiec - wezmę go pod uwagę przy ustalaniu nowych tras.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno będzie u mnie relacja z tej imprezy :) Może rozprzestrzeni się to na całą Polskę kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zazdrość ;) znajdź "bratnią duszę, a najlepiej kilka i zorganizujcie między uczelnianą rywalizację. Też zazdrościliśmy innym miastom profesjonalnego biegu, aż wreszcie zebraliśmy się i zrobiliśmy :)powodzenia :) pozdrowaśki

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...