Zawsze coś, no zawsze coś (uwaga wulgaryzmy):
Przez tydzień wysoki mróz trzymał mnie w domu. Jak się wybrałem raz na basen, to na drugi dzień obudziłem się z bólem gardła (chociaż moja małżonka twierdzi, że to nie wina basenu, bo za szybko zaczęło boleć - "powinno" po dwóch dniach). W międzyczasie mrozy puściły i można by wyjść pobiegać, ale ja snuję się po domu użalając się nad sobą oraz nad męczącym mnie katarem, bólem gardła i ogólnym "nieudolnym" samopoczuciem.
Niestety to wszystko oznacza, że przerwa w bieganiu rozciągnie się na dwa tygodnie, a to już trochę dużo. Nie mam jednak innego wyjścia jak to nadrobić (byle spokojnie, by nie przeszarżować). Z założonego celu nie zamierzam rezygnować - by wzmocnić własną motywację zapisałem się już na Cracovia Maraton, a nawet wniosłem opłatę startową.
Miejmy tylko nadzieję, że mrozy nie powrócą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz