Z powodu wynikającej z silnych mrozów niemożności biegania, wybrałem się (w końcu) na basen. Trochę to bardziej męczące niż swobodny bieg. Przez trzydzieści minut przepłynąłem czterdzieści cztery długości basenu, co daje, nie powalający na kolana oraz, co nietrudno przewidzieć, o wiele krótszy, niż w przypadku biegania, dystans 1100 m.
O ile mróz nie odpuści, w czwartek wybiorę się znów. Bo jeśli odpuści wybiorę się oczywiście, ale pobiegać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz