Do Poznańskiego Maratonu pozostały niecałe cztery miesiące (biorąc pod uwagę, że w cztery miesiące można się przygotować do maratonu niemal od zera, a niektórzy to nawet zostają ministrami na cztery miesiące właśnie, to wydaje się być odpowiednio wcześnie) i właśnie (konkretnie to w zeszłym tygodniu) poznaliśmy jego trasę. Mało tego. Orgowie zafundowali nam thriller w odcinkach, po kawałku uchylając coraz większy rąbek tajemnicy.
![]() |
Trasa w kształcie - no właśnie, czego? (źródło: marathon.poznan.pl) |
Druga część to miejsce, gdzie spotkać można prawdopodobnie najlepszych kibiców w Polsce, a na pewno najlepszych w Poznaniu. Rataje. Pobiegniemy ulicami Zamenhofa, Piłsudskiego, Inflancką i Kurlandzką. W okolicach wiaduktu nad tzw. Trasą Katowicką miniemy półmetek. Potem ulice Piaśnicka, Chartowo i dobiegamy do dobrze znanej wszystkim poznańskim biegaczom ulicy abpa Baraniaka (a dokładnie zbiegu Baraniaka i Dymka – również arcybiskupa). I skręcamy…
Otóż nie skręcamy, tak jak w latach ubiegłych, w prawo, lecz w kierunku Matki Politechniki. Po czym szybko skręcamy w prawo w miejsce gdzie finiszuje Maniacka Dziesiątka, Półmaraton Poznański i przez lata finiszował również sam maraton – nad Maltę. To pierwsza z dużych tegorocznych nowości i niespodzianek zarazem. Z nad Jeziora Maltańskiego ulicą Krańcową dotrzemy do kolejnego maratońskiego klasyka – ulicy Warszawskiej. I tu nastąpi naprawdę długa prosta. Przez Rondo Śródka, Ostrów Tumski (gdzie rodziła się polska państwowość), Garbary i ulicę Solną. To część trasy dobrze znana tym maratończykom, którzy pamiętają jeszcze dwupętlową trasę królewskiego dystansu. Później jednak następuje nowość. Ulica Nowowiejskiego i aleja Wielkopolska. A jeszcze dalej…
Ostatnia, czwarta część (na której zaczyna się prawdziwy maraton i prawdziwa walka) to w dużej mierze największa niespodzianka. Sołacz. Dalej, ulicami Niestachowską i Świętego Wawrzyńca przebiegniemy (choć raczej go nie zobaczymy) obok jeziora Rusałka. A potem ulica Polska i Bułgarska. Zdajecie sobie sprawę, co to oznacza? Stadion aktualnego Mistrza Polski w piłce nożnej. Będziemy mogli na tzw. legalu zrobić coś, za co normalnie grozi całkiem wysoka kara grzywny – przebiec się po murawie boiska. Zapewne odpowiednio zabezpieczonej, ale zawsze. Ostatnie cztery kilometry do już dobrze znana część. Grunwaldzka w stronę Międzynarodowych Targów Poznańskich, gdzie będziemy finiszować. Chyba nie muszę dodawać, że mocno?
![]() |
Niemiecka autostrada to to nie jest, ale nie ma co narzekać (źródło: marathon.poznan.pl) |
A tak zupełnie z innej beczki – co Wam przypomina obrys trasy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz