31 maja 2015

Halo Panie Jacku: O klęskach (nie)urodziaju uwag kilka

Halo Panie Jacku!

Pointy (młodym czytelnikom przypominamy, iż piszemy pointa, lecz czytamy puenta) Pana felietonów zawsze trafiają w tak zwany punkt, ale tym razem to już przeszedł Pan samego siebie. No przecież, że producentom butów o to chodzi, żebyśmy wciąż chcieli kupować nowe. Żeby brzydły, brudziły się blakły. Nie zapominajmy też o dobrze znanym fakcie, że po przebiegnięciu w jednej parze butów ośmiuset kilometrów, automatycznemu wyłączeniu ulegają amortyzacja, stabilizacja i w ogóle wszystko inne (tu mała dygresja - jeździłem kiedyś samochodem służbowym niemieckiej marki, acz produkowanej pod Poznaniem, w którym niemal natychmiast po upłynięciu dwuletniego okresu fabrycznej gwarancji zaczęło się niemal natychmiast psuć niemal wszystko). Ale czy my jesteśmy tutaj bez winy? W tym momencie przypomina mi się scena z Seksmisji Juliusza Machulskiego, gdy jedna z kobiet wyrzuca Maksowi i Albertowi, że to kobieta zawsze dawała początek życiu. Na co Maks (w tej roli oczywiście Jerzy Stuhr) odcina się natychmiast: No! Ale myśmy wam w tym trochę pomagali. I nie mówię, że bez przyjemności.
Zapewne gdyby zapytać biegaczy (celowo nie dodaję tu i biegaczek - a właściwie biegaczek i) niejeden przyznałby się do tego, że posiada więcej par butów do biegania niż tych normalnych. Ja sam na stałe (choć z różną intensywnością) używam czterech par butów biegowych (dwie pary treningówek - używam ich naprzemiennie, by jak jedne wyjdą w miarę płynnie przejść do kolejnej pary - trajlówki oraz startówki. Mam też w sumie jedną parę do treningu siłowego. Jak się okazuje jest ich jednak mniej, niż tych, w których gonię co najwyżej córkę lub autobus. Pozostałe elementy stroju biegacza również występują u mnie zazwyczaj w ilości większej niż jedna sztuka (względnie para).

Zdecydowanie największa mnogość występuje, jak nietrudno się domyślić, w przypadku koszulek do biegania. Nie wiedzieć czemu, większość organizatorów imprez biegowych uparła się, aby w pakietach startowych umieszczać pamiątkowe koszulki. I również nie wiedzieć czemu, uparli się na koszulki tzw. techniczne. Kiedyś trafiały się (mnie ostatnia trafiła się bodajże w roku 2013 - dziś już jest nieźle sprana) koszulki bawełniane, którymi można było śmiało zaszpanować na mieście, ewentualnie na jedzonym w hotelu śniadaniu (najlepiej oczywiście przy znajomych z pracy). Ostatnio jednak bawełnianych pamiątkowych t-shirtów jak na lekarstwo. Otwartym jednak pozostaje pytanie, co zrobić z tymi wszystkimi koszulkami do biegania. Ostatnio, to jest od momentu, gdy MONBŻ stała się od-niedawna-biegającą, o ile było to możliwe, wymieniałem pakietową koszulkę na damską. Jednak dosyć szybko również Ślubna moja osobista stwierdziła, że posiadana przez nią ilość koszulek w zupełności odpowiada jej potrzebą i otrzymałem embargo na dostarczanie kolejnych. Także szafa się nie domyka. A ja nawet się ostatnio zebrałem i zrobiłem mały koszulkowy remanent. I wyszło mi na to, że co najmniej dziesięć koszulek, mógłbym spokojnie przekazać komuś innemu. Komuś, kto by ich używał, bo niekoniecznie cierpi w tym temacie na klęskę urodzaju.

I tak sobie myślę, że fajne byłoby, gdyby organizatorzy wpadli na to, że choć owszem, koszulka jest najbardziej widocznym elementem stroju biegacza i najlepiej spełnia się w roli mobilnej reklamy imprezy biegowej (lub też sponsora imprezy biegowej), to biegacze w nie samych koszulkach biegają. Albo, że koszulka niekoniecznie musi posiadać krótki rękaw (tudzież nie posiadać rękawów w ogóle). W chłodne dni przecież też biegamy. Jak na razie posiadam raptem jedną koszulkę z długim rękawem wywodzącą się z pakietu startowego (miałbym dwie gdybym się w zeszłym roku nie pochorował przed mikołajkowym wyjazdem do Torunia - z perspektywy czasu żałuję, że nie poprosiłem kogoś, by jednak odebrał mój pakiet). A nie pogardziłbym też i spodenkami. Wiadomo, na spodenkach, zwłaszcza krótkich, trudniej zamieścić wspominane powyżej treści reklamowe, ale spodnie mogą być przecież dłuższe - trzy-czwarte albo nawet za kostkę - na takich już miejsca całkiem sporo.

I tak to jest z tą odzieżą i obuwiem sportowym. Równowagi brak. Jednych za dużo, innych wciąż za mało. Jedne używa się często, inne sporadycznie. Jedne można używać latami, inne trzeba wymieniać kilka razy do roku. A jak byśmy teraz weszli jeszcze w temat szeroko rozumianych gadżetów biegowych, to by się dopiero zaczęło. Więc może zostawmy to sobie na inną okazję...

Łącze tradycyjne pozdrowienia od CMcMH
Bartek M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...