13 kwietnia 2015

Kwestionariusz Blogacza - Słoik Medialny

Ostatnio liczyliśmy Matki-Blogaczki. Dziś policzmy ma, ma, ma... Marcinów. Trudno nie będzie - był jeden. Marcinów-Ka liczyć nie będziemy, bo siłą rzeczy też mógł być co najwyżej jeden. Dziś będzie drugi - zarówno Marcin, jak i Marcin-Ka. Konkretnie Marcin Kargol, czyli autor bloga Don't stop me now!
Marcin jest człowiekiem mediów (kiedyś w radiu, teraz w telewizji) oraz, jak sam o sobie mówi, Słoikiem Roku (domyślacie się, gdzie obecnie mieszka?). Więcej o nim dowiecie się z (nie da się ukryć) rozbudowanych odpowiedzi na dobrze już znane pytania.


Na początek, jak zawsze zresztą, przypomnę zasady:
Odpowiedz na każde pytanie. Staraj się nie analizować, lecz – jeśli to możliwe – odpowiadać intuicyjnie. Gdy odpowiesz na wszystkie pytania, możesz (ale nie musisz) dopisać do listy kolejne pytanie, na które będą odpowiadać przyszli uczestnicy zabawy.
1. Jaki jest Twój ulubiony dystans?
Kiedyś powiedziałbym, że moim ulubionym dystansem jest bieg na 15 kilometrów. Z jednej strony jest to fajne, szybkie bieganie, a z drugiej pozwala wpleść jakiś element taktyki. Teraz, kiedy moje asfaltowe starty są ograniczone do wielkiego minimum, ulubionym dystansem jest bieg na 25 kilometrów na orientację. Ilekroć pojawiam się na starcie takiego biegu, zawsze wracam do domu z pucharem lub dyplomem za zajęcie jakiegoś miejsca na podium – tego się nie da nie lubić :-)
2. Jaki jest Twój ulubiony rodzaj treningu?
Ciężko mi powiedzieć, jaki jest mój ulubiony rodzaj treningu. Jeśli dana jednostka treningowa wyglądała tak, jak miała wyglądać, to nie ma powodu, aby być niezadowolonym, niezależnie od tego, czy były to podbiegi czy interwały. Niemniej jednak, jeśli musiałbym już coś wybrać, to powiedziałbym, że najulubieńszym rodzajem treningu są długie wybiegania w jakichś fajnych okolicznościach przyrody i w równie fajnym towarzystwie. Jako przykład mogę podać spotkanie, do którego doszło w przedświąteczną sobotę. Ja i Radek Mękal, czyli biegaczpolski.pl. Spotkanie o 6 rano w Puszczy Kampinoskiej i 25 kilometrów wspólnego biegu. Miodzio!
3. Co Cię motywuje do wyjścia na trening?
W ostatnich miesiącach z motywacją było ciężko. Pogoda skutecznie mnie zniechęcała do wszystkiego i nie ukrywam, że wychodziłem na trening głównie z musu, a mniej z przyjemności. Teraz na szczęście się to zmienia. Dzień budzi się wcześnie, słońce zachodzi późno, temperatura powietrza rośnie – to już samo w sobie jest wielką motywacją. Oczywiście są też inne elementy motywacyjne – jednym z nich są nadchodzące zawody i chęć zajmowania jak najwyższych miejsc.
4. Twoje pierwsze zawody?
O ile mnie pamięć nie myli, to było to jedne z pierwszych Grand Prix Poznania nad Jeziorem Rusałka w roku 2010. Pięć kilometrów po trzech miesiącach biegania. Zima, śnieg, mróz, a ja w krótkich spodenkach, bo wówczas nawet nie wiedziałem, że moja przygoda z bieganiem potrwa dłużej, niż do zbliżającego się półmaratonu w Poznaniu, a co za tym idzie nie inwestowałem zbyt mocno w sprzęt. Dodam, że tamtą piątkę ukończyłem w jakieś 24 minuty.
5. Wymarzony start w imprezie biegowej?
Chyba nie mam takiego megawymarzonego startu. Raczej są to starty na zasadzie fajnie by było… Fajnie by było przebiec Ultra Trail du Mont Blanc. Fajnie by było pobiec w Midnight Sun Marathon. Fajnie by było wystartować w jakichś zawodach na którejś z hiszpańskich wysp. Wszystko przede mną :-)
6. Jaka jest Twoja ulubiona książka o bieganiu?
Nie mam jednej ulubionej książki. Lubię wracać do kilku pozycji. Trzy mądre małpy Łukasza Grassa są jedną z takich pozycji. Może nie są stricte o bieganiu, ale mogą pomóc w uporządkowaniu pewnych spraw w życiu sportowca. Bez ograniczeń Crissie Wellington. Lektura z kategorii must read. Potężna dawka motywacji. Do tego dorzucę jeszcze 14 minut, książkę o Alberto Salazarze, świetnym biegaczu i jeszcze lepszym trenerze, którego przeżycia i doświadczenia również mogą dać nam odpowiedzi na wiele pytań.
7. Dlaczego biegasz?
Bo mogę! Choć ta odpowiedź pewnie padała już nie raz. To jest bardzo trudne pytanie. Najpierw biegałem po to, aby przestać myśleć. Aby uwolnić umysł i skupić się na czymś innym niż wydarzenia dookoła mnie. Później biegałem, bo porwała mnie magia cyferek, liczb, życiówek, zawodów. A teraz biegam, bo nie wyobrażam sobie, abym mógł tego nie robić. To jest patos, wiem o tym. Lecz nie umiem ująć tego inaczej. Serce by mi pękło na pół, gdybym nie mógł poprzedzierać się przez krzaki na zawodach na orientację, gdybym miał nie poczuć zmęczenia, które ogarnia cię na ostatnich kilometrach zawodów; gdybym miał nie poczuć stanu, kiedy brakuje ci oddechu po wykonaniu ostatniego, dwustumetrowego podbiegu… Poza tym bieganie potrafi przynieść wymierne korzyści: dzięki niemu, 222 metry pod ziemią w kopalni soli w Bochni podczas słynnego biegu poznałem swoją narzeczoną :-)
8. Dlaczego blogujesz?
Bo lubię pisać. To po pierwsze. Lubię bawić się słowem, przelewać na papier swoje myśli i przekazywać je ludziom. Drugą, bardzo ważną sprawą jest to, że dzięki blogowaniu poznałem dziesiątki niesamowitych osób. Nie będę teraz wymieniał każdego z osobna, bo bałbym się, że kogoś bym pominął. Niemniej jednak na mojej drodze pojawiło się (i ciągle jest obecnych) wiele fantastycznych postaci, które w sporej części miały i mają ogromny wpływ na moje życie. Taki efekt motyla – gdybym na początku 2012 roku nie podjął decyzji o blogowaniu, na pewno nie znalazłbym się w tym miejscu, w którym jestem teraz.
9. Jeśli nie bieganie, to?
Nie umiem znaleźć alternatywy. Przynajmniej, jeśliby interpretować to pytanie na zasadzie: koniec z bieganiem i co dalej? Na co dzień jednak nie ograniczam się tylko do biegowego trybu życia. Dawno, dawno temu, mniej więcej 10-12 lat temu, z powodzeniem grałem w piłkę nożną. Później długo nie robiłem nic. Później przyszło bieganie, a razem z nim inne aktywności, które sprawiają mi sporo przyjemności. Tą największą jest chyba gra w squasha.
10. Co uznajesz za swoje największe sportowe osiągnięcie?
Kolejne trudne pytanie. Osiągnięcie jest pojęciem bardzo względnym. Patrząc w pełni subiektywnie, to na pierwszy miejscu wymieniłbym pierwsze 9 miesięcy roku 2012, które były bardzo solidnie opisywane na blogu. Myślę, że co niektórzy pamiętają jeszcze Misję: Bieg Siedmiu Dolin. Przygotowanie się do 100-kilometrowego biegu, przebiegnięcie po drodze w dobrym zdrowiu i fajnym czasie Biegu Rzeźnika, Maratonu Gór Stołowych i Maratonu Karkonoskiego, a następnie ukończenie z uśmiechem na twarzy i bez najmniejszego kryzysu Biegu Siedmiu Dolin, uważam za moje małe, duże osiągnięcie. Z kategorii wynikowych natomiast, cieszę się za każdym razem, kiedy mam okazję stanąć na pudle na zawodach na orientację. Najmilej wspominam zaskakujące 3. miejsce na Harpaganie-45 na dystansie 50 kilometrów i zwycięstwo na 30-kilometrowej trasie Rajdu Konwalii w 2014 roku.
11. Co byś zmienił, gdybyś jeszcze raz zaczynał swoją przygodę z bieganiem?
Tylko jedna odpowiedź ciśnie mi się na usta: nie pobiegłbym maratonu 9 miesięcy po tym, kiedy wyszedłem na pierwszy trening. Myślę, że niezbyt dobre przygotowanie sprawiło, że nie mogłem cieszyć się pierwszym maratonem w życiu tak, jak chciałbym się nim cieszyć.
12. W jakim miejscu na świecie najbardziej marzy Ci się pobiegać?
Nie ma takiego miejsca. Najważniejsze dla mnie jest to, żeby cieszyć się bieganiem i móc to robić każdego dnia.

Pytanie od Kargola:
13. Najbardziej niesamowita sytuacja, jaka spotkała Cię w trakcie treningu lub zawodów?

I jeszcze dedykacja muzyczna -Ostatnio zasłuchuję się tym kawałkiem. Kiedy człowiek jest daleko od domu, grają mu w duszy różne rzeczy. Każdy z nas ma takie swoje Bieszczady. A nawet jeśli nie ma, to jest to po prostu fajna piosenka, śpiewana przez fajnego człowieka :-)



Muszę szczerze przyznać, że pod wieloma wypowiedziami Marcina mam ochotę podpisać się obiema rękami - szczególnie pod wyborem poetyczno-muzycznym!
A jeśli są dodatkowe zapytania do naszego Bohatera, można zaryzykować. Równie rozbudowane wypowiedzi ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...