17 czerwca 2014

O tym jak biegać i żyć uwag kilka

Jest takie powiedzenie, zagadka w zasadzie: Czym się różni człowiek inteligentny od mądrego? Otóż człowiek inteligentny znajdzie wyjście z sytuacji, w którą człowiek mądry nigdy by się nie wpakował. Czy to samo dotyczy się mądrego/inteligentnego biegacza? Odpowiedzi na to pytanie możemy poszukać w książce, która ostatnio trafiła w moje ręce, o wiele mówiącym tytule Biegać mądrze.
Książka nie jest może nowością wydawniczą, bowiem w naszym ojczystym języku, za sprawą wydawnictwa Inne Spacery, dostępna jest już od roku 2011. Niemniej jako że wcześniej nie miałem okazji zapoznać się z jej treścią, ostatnio nadrobiłem tę zaległość i w kilku kolejnych akapitach podzielę się swoimi wrażeniami.
Nie zdradziłem jeszcze jednej istotnej informacji. Autorem książki jest Richard Beynyo, redaktor Runner's World oraz autor szesnastu innych książek traktujących o bieganiu i okolicach (nie mylić z bieganiem po okolicach). Choć nie pisał tej książki sam - do współpracy zaprosił takie nazwiska (oczywiście mam na myśli osoby noszące te nazwiska) jak Amby Burfoot czy Kathrine Switzer. W ten sposób w dwudziestu pięciu rozdziałach, na dwustu dwunastu stronach tekstu zgromadzono (jak czytamy już w słowie wstępnym) olśnienia, których doznali inni zawodnicy, dzięki czemu nie musisz tych prawd w bólach odkrywać sam.

Skoro już mowa o rozdziałach, już szybki przegląd spisu treści (jak często w takich przypadkach się dzieje) wiele mówi o tym, czego można szukać w treści. Choć z drugiej strony spis wprowadza małe zamieszanie. Tytuły niektórych rozdziałów wydają się bowiem wzajemnie sobie przeczyć. Z jednej strony Ścigaj się (rozdział 5), z drugiej Nie ścigaj się (rozdział 6). Biegaj więcej (rozdział 11), a za kilka stron dalej Biegaj mniej (rozdział 12). Zdradzę wam jednak tajemnicę (to nie Gra o tron, więc nie powinno mi to grozić wizytą jegomości z widłami i pochodniami): to tylko pozorne sprzeczności. Co ciekawe rozdział o tym by biegać mniej kończy się jakże intrygującym zdaniem: Przyjmij, że być może zbędne kilometry nie istnieją. To dopiero jest sprzeczność.

Tytuł i pierwsze zdania wstępu wcale nie są mylące. Książka to naprawdę zbiór zbieranych latami doświadczeń i przemyśleń ludzi, którzy na własnych nogach przemierzyli setki tysięcy kilometrów i na bieganiu (jakkolwiek by to nie zabrzmiało) zęby zjedli. Niektóre z tych reflekscji pisane są jednak z dużym przymrużeniem oka - oto moje ulubione (wytłuszczenie moje):
Moja konkluzja jest taka, że regularne ćwiczenia aerobowe, takie jak bieganie, są pozytywne na wielu poziomach, dają wiele korzyści: wzmacniają wytrzymałość fizyczną, dają energię, pozwalają kontrolować wagę, obniżają ciśnienie, zmniejszają stres, poprawiają nastój, wzmacniają pewność siebie i poprawiają postrzeganie własnego ciała, podnoszą wydajność mózgu, dostarczają mu dodatkowego tlenu i składników odżywczych oraz powiększają kolekcję koszulek.

Książkę na pewno należy (przynajmniej moim zdaniem, ale większość z tego, co tu właśnie piszę do tego przecież się sprowadza) uznać za inspirującą. Obok kształtowania zdrowego (nie tylko pod kątem medycznym) podejścia i spojrzenia na bieganie zachęca do takich działań jak organizacja tzw. biegów przygodowych (przykładem takiego biegu może być moje zeszłoroczne trzydzieści cztery kilometry na trzydzieste czwarte urodziny), włączenie się w organizację biegu jako wolontariusz (muszę w końcu spróbować), czy po prostu stanięcia nie na, a obok tresy zawodów, czyli wcielenie się w rolę kibica. Zamykający książkę, dwudziesty piąty rozdział jest z kolei inny niż wszystkie - to po prostu dwadzieścia pięć doskonałych biegowych cytatów.

A gdyby ktoś zapytał mnie co z  całej tej książki najbardziej wbiło mi się w pamięć, to oprócz tego, że lepiej czytać książki o bieganiu niż strony internetowe (jako autor bloga może nie powinienem tego przytaczać, ale przecież mam dystans do samego siebie, czyż nie?), wspomniałbym o dwóch prostych zasadach, które co najmniej kilkokrotnie powracają w tekście. Pierwsza z nich mówi, że za każde 1,5 km na wyścigu należy zapłacić jednym spokojnym dniem. Druga, by stosować naprzemienność treningów - intensywny/spokojny. Jeśli więc nie czytaliście jeszcze Biegać mądrze, a mnie nie udało się was do tego zachęcić, zapamiętanie tych dwóch prawidłowości na pewno pozwoli wam biegać lepiej, dłużej i z większą radością. A przecież właśnie tego (oprócz nowej pary butów) my biegacze pragniemy, czyż nie?

3 komentarze:

  1. Bardzo lubię tę książkę. Pokazuje, że nie ma jedynie słusznej drogi do celu. I, że bieganie jest dosłownie dla każdego - i ścigaczy i samotników i tych niezbyt przestrzegających planów treningowych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna osoba polecająca tę książkę, jestem pewna, że po nią kiedyś sięgnę! Fajnie, że pojawiła się taka pozycja na rynku, bo ...w momencie kiedy w zasadzie zewsząd wieje presją na wyniki, ona przypomina, że bieganie to ma być frajda i ma dawać radość, dużo radości i przyczyniać się do poprawy zdrowia (a nie sprawiać, że się balansuje na krawędzi kontuzji):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak... Spróbuj być kiedyś wolontariuszem. To naprawdę bardzo inspirujące. Ja ostatnio zdecydowałam się na to parę razy i nie żałuję :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...