16 maja 2014

O stawaniu frontem do klienta uwag kilka

Jakiś miesiąc temu Damian popełnił na swoim blogu tekst o mentalności biegaczy. Dodam, że bardzo trafny tekst traktujący o nieuzasadnionych pretensjach biegaczy kierowanych do organizatorów biegów masowych. Jednak każdy kij ma dwa końce. Postanowiłem więc pochylić się nieco nad tymi pretensjami (kierowanymi lub skrywanymi), które – przynajmniej w mojej i kilku moich znajomych opinii – są uzasadnione.
Źródło: wikipedia.pl

Wymóg uczestnictwa w koszulce przekazanej w pakiecie startowym

Na szczęści problem spotykany niezbyt często, a jednak się trafia. Osobiście jestem w stanie zrozumieć zachęcanie biegaczy do pobiegnięcia w pakietowych koszulkach w takich sytuacjach, jaka co roku ma miejsce na Biegu Niepodległości w Warszawie, gdzie peleton tworzy ogromną żywą flagę. Obowiązku nie potrafię jednak zrozumieć.
Jakie są motywacje organizatorów? Należało by chyba zapytać jakie są motywacje sponsorów. Nie chciałbym przesądzać, ale podejrzewam, że niemal zawsze jest to wymóg sponsora, który chciałby sobie zorganizować ruchomy baner reklamowy.
Najbardziej kuriozalnym przypadkiem jaki pamiętam było scalenie koszulki z numerem startowym (numer drukowany był bezpośrednio na koszulce). Biegacze oczywiście od razu wyłapali inny punkt regulaminu, który mówił, że skracającym trasę będzie zabierany numer startowy. Na biegaczki padł blady strach przed ochroniarzami, którzy z aptekarską dokładnością będą sprawdzać czy co urodziwsze przedstawicielki płci pięknej nie nastąpiły aby na krawężnik. Dodam jeszcze, że ów bieg był biegiem maratońskim. Osoba, która każe ludziom biec maraton w nowej, nie sprawdzonej koszulce powinno się moim zdaniem dożywotnio zabronić udziału w organizacji imprez masowych (wyolbrzymiam nieco – celowo).
Dodam tylko, że ja sam z założenia bojkotuję biegi z tego typu wymogiem regulaminowym.

Konieczność oddania numeru startowego na mecie biegu

Kto nie kolekcjonuje swoich numerów startowych, ręka w górę. Tak, tak - większość z nas to kolekcjonerzy-sentymentaliści. Niektórzy poprzestają na medalach. Inni (w tym i ja) pieczołowicie gromadzą również numery startowe. Są i tacy (miałem taki epizod – czas przeszły wynika jedynie ze zmiany warunków lokalowych), którzy co cenniejsze numery oprawiają w ramki. A gdy ktoś chce ci odebrać pamiątkę robi się po prostu przykro.
Ten punkt poszerzyłbym o niszczenie numerów. Sam byłem świadkiem sytuacji, gdy po ostatnim półmaratonie w Poznaniu jeden z biegaczy (nie napiszę który, ale był to jeden z najszybszych polskich amatorów), zrezygnował z posiłku regeneracyjnego, ponieważ musiałby zapłacić narożnikiem swojego numeru. Zresztą ja sam zachowałem się w ten sam sposób po maratonie w Poznaniu dwa i pół roku temu.

Kto pierwszy, ten lepszy

Bieganie zrobiło się popularne. To fakt. Imprez biegowych jest coraz więcej. Niemniej trasy biegów masowych również mają ograniczoną pojemność i stąd biorą się limity uczestników, które w pewnym momencie potrafią się skończyć (sam boleśnie przekonałem się o tym nie dalej jak wczoraj). Niestety w przypadku najbardziej atrakcyjnych imprez, np. Biegu Rzeźnika czy warszawskiego Biegu Dookoła Zoo czas trwania zapisów (do wyczerpania się limitu miejsc) liczy się nie w dniach, a w godzinach. W przypadku pierwszego z wymienionych biegów w tym roku miała miejsce taka sytuacja, że po uruchomieniu zapisów serwer padł. Takie miał oblężenie, że nawet zasada „kto pierwszy ten lepszy” przestała działać. To wszystko wprowadza niepotrzebne emocje (nerwy, ujmując rzecz wprost).
Rozwiązanie? Prochu wymyślać nie trzeba. Wystarczy wprowadzić rozwiązania sprawdzone na największych światowych biegach, czyli losowanie. W przypadku imprez typu Rzeźnik, nie głupim rozwiązaniem byłoby wprowadzenie systemu kwalifikacji, np. wymogu ukończenia jednego lub kilku biegów górskich na krótszych dystansach.

Brak możliwości przekazania numeru innej osobie

Ten problem częstokroć wiąże się z poprzednim. Udało nam się zapisać na bieg, ale życie, jak to życie, sprawia czasem niespodzianki. A to praca, a to sprawy rodzinne, a czasem choroba czy kontuzja. Nie możemy pobiec. Jednak nie wiedzieć czemu większość organizatorów nie zgadza się, nie wiedzieć czemu, na przekazanie numeru innej osobie. Moim zdaniem jest to wyłącznie kwestia podejścia i czegoś, co ja nazywam stawaniem frontem do klienta. Kwesta chęci po prostu.
Ten problem trapił mnie na tyle mocno, że postanowiłem zasięgnąć rady w Konsumenckim Centrum E-porad. I cóż się okazuje. Okazuje się, że o ile taki zapis nie staje w poprzek prawom konsumenta, to poprzedzająca go najczęściej klauzula „Raz wniesiona opłata nie podlega zwrotowi” stanowi tzw. klauzulę niedozwoloną. Jak dowiedziałem się od prawnika, narusza ona art. 3853 pkt 12 i 13 Kodeksu cywilnego:
W razie wątpliwości uważa się, że niedozwolonymi postanowieniami umownymi są te, które w szczególności:
12) wyłączają obowiązek zwrotu konsumentowi uiszczonej zapłaty za świadczenie niespełnione w całości lub części, jeżeli konsument zrezygnuje z zawarcia umowy lub jej wykonania;
13) przewidują utratę prawa żądania zwrotu świadczenia konsumenta spełnionego wcześniej niż świadczenie kontrahenta, gdy strony wypowiadają, rozwiązują lub odstępują od umowy;
Inaczej mówiąc, mamy pełne prawo żądać zwrotu wniesionej opłaty, jeśli z jakichś powodów nie możemy wziąć udziału w biegu. I tu rodzi się pytanie: czy nie wygodniej dla organizatorów będzie umożliwić przekazanie już wykupionego pakietu innej osobie?

Na koniec mój ulubiony zapis, który na pierwszy rzut oka wygląda na sprzeczny nie tylko z prawem, ale i ze zdrowym rozsądkiem:

Wiążąca i ostateczna interpretacja niniejszego regulaminu przysługuje wyłącznie organizatorowi

W typ wypadku pozwolę sobie ograniczyć się do informacji uzyskanej od prawnika, czyli faktu, iż zapis taki stanowi naruszenie art. 3853 pkt 9 i 11 Kodeksu cywilnego:
W razie wątpliwości uważa się, że niedozwolonymi postanowieniami umownymi są te, które w szczególności:
9) przyznają kontrahentowi konsumenta uprawnienia do dokonywania wiążącej interpretacji umowy;
11) przyznają tylko kontrahentowi konsumenta uprawnienie do stwierdzania zgodności świadczenia z umową;
Pytanie tylko jak w zaistniałej sytuacji my biegacze powinniśmy się zachować? Próbować wymusić na organizatorach zmianę kontrowersyjnych zapisów? A może od razu zgłaszać naruszenie prawa do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta?

I jeszcze jedno pytanie na koniec. Uważacie, że ta lista jest pełna, czy może dałoby się ją jeszcze rozbudować?

4 komentarze:

  1. Jeszcze nie startowałam w żadnej biegowej imprezie, więc doświadczenia nie mam, ale jak tak czytam opowieści różnych osób, w tym Twoje, o różnych absurdalnych wręcz aspektach towarzyszących, to oczy mi się otwierają coraz szerzej ze zdumienia. Mają niektórzy "fantazję". :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Powinniśmy te dwa nasze teksty zestawiać razem "ku przestrodze" :)
    A tak serio, bardzo merytoryczne podejście do sprawy. Świetny tekst, niestety prawdziwy. Kij ma dwa końce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafna obserwacja. Nic dodać nic ująć, choć ja swoje numery startowe wywalam do kosza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie napisane. Tylko jedna uwaga. W Rzeźniku od tego roku jest losowanie.

    Zaciekawiło mnie to co piszesz o zwrocie kasy. To największe znaczenie ma w triathlonie, gdzie wpisowe w PL to co najmniej kilkaset złotych. Niestety rzeczywitość jest taka, że organizatorzy nie pozwalają przekazać komuś numeru ani nie zwracają kasy, da się to od nich wyekzekwować? Czy jeśli już się zapisałeś i zatwierdziłeś regulamin to ni chu-chu, zgodziłeś się na ich zasady?

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...