18 lipca 2012

Asics Gel-DS Trainer 17

Nadeszła wreszcie ta chwila, że zasiadłem do komputera, by podzielić się z Wami moimi subiektywnymi (a jakże) wrażeniami z biegania w zielonych, niczym stroje jednej z uczestników Euro 2012, który swe mecze rozgrywał (między innymi) na stadionie w Poznaniu (no dobrze, może to nieco inny odcień zieleni), butów startowo-treningowych firmy Asics. A konkretne modelu Gel-DS Trainer 17, który dane mi było testować dzięki uprzejmości HRmax.pl. Buty te zostały stworzone z myślą o mężczyznach (czyli pierwsze kryterium spełniam) z przeznaczeniem na starty w zawodach oraz treningi szybkościowe. Jak do tej pory udało mi się pokonać w owych butach sto kilometrów z lekką górką (dokładnie 104 km), z czego około jedną trzecią stanowiły starty – 10 km na trzeciej zmianie Blogaczy w Accreo Ekiden oraz półmaraton w Śremie. Buty przeznaczone są raczej na nawierzchnie utwardzone i na takich też je w większości przypadków sprawdzałem (kostka brukowa, asfalt*). W większości, bo jeden trening przeprowadziłem na tartanowej bieżni lekkoatletycznej (dla ciekawostki dodam, iż była w kolorze niebieskim) oraz jeden na drogach polnych i leśnych.
Jak przystało na nowoczesne obuwie sportowe, buty Asics Gel-DS Trainer 17 naszpikowane są wręcz szeroko rozumianą technologią (nie, GPS-a jeszcze nie mają, kawy też nie parzą), w postaci szeregu systemów, które mają za zadanie ułatwiać biegaczowi życie (oczywiście w czasie uprawiania tej aktywności, od której biegacz pozyskał swoją nazwę). Umożliwienie butom harmonijnego współdziałania ze stopami zgodnie z ich naturalną linią chodu, a co za tym idzie ochrona przed kontuzjami, to zadanie systemu Guidance Line. Dzięki rozdzieleniu podeszwy środkowej i zewnętrznej, co uzyskano dzięki zastosowaniu od pięty aż do palców pionowych rowków przebiegających wzdłuż całej podeszwy zewnętrznej, można uzyskać bardziej naturalny i co najważniejsze efektywny krok, co staje się szczególnie istotne pod koniec tych dłuższych dystansów. System Clutch Collar zamyka się wokół pięty zapewniając dopasowanie buta. I nie jest to jedyny system, który ma dbać o wspomniane dopasowanie buta do nogi (na szczęście nie na odwrót) – Biomorphic Fit ma dodatkowo zapewniać naturalne ruchy stopy, natomiast ComfortDry Sockliner to trzywarstwowa wkładka wewnętrzna, która oprócz wspomnianej wyżej funkcji, stwarza optymalną cyrkulację powietrza oraz (wg zapewnień producenta) posiada funkcje antybakteryjne. Ciekawym, charakterystycznym dla butów z Kraju Kwitnącej Wiśni rozwiązaniem jest system DuoMax, składający się z dwóch elementów podeszwy środkowej o różnym poziomie gęstości, wkomponowanych tak, aby kontrolować nadmierną pronację (o ile oczywiście taka kontrola jest potrzebna).
Spośród innych (nie wymienię wszystkich) rozwiązań warto wspomnieć o DuraSponge, czyli elementach z gumy AHAR mających poprawić trwałość oraz amortyzację (jak widać, mimo że buty przeznaczone są do startów, nie odchudzono ich do przysłowiowego zera), Propulsion Plate, czyli utwardzonej płytce umieszczonej w przedniej części buta, odpowiadającej za zwiększenie dynamiki w fazie przetaczania oraz siły napędowej wybicia, czy WetGrip Rubber zapewniającym pewny kontakt z podłożem, co istotne również na mokrych nawierzchniach. Bezpieczeństwo (tzw. zewnętrzne) biegacza na treningach mają zapewnić odblaskowe elementy 3M Scotchlite.
No dobrze, ale jakie były moje odczucia z biegania w Asics’ach? Pierwsze wrażenie było takie, że mają… oryginalny kolor (moja Ślubna stwierdziła nawet, że brzydkie, ale w końcu kolorystyka butów do biegania rządzi się swoimi prawami) – mam swoje określenie na tego typu barwy, nie zwykłem jednak tego rodzaju zwrotów używać w języku pisanym, opiszę zatem ów kolor jako żarówiasto zielony. Całkiem nieźle harmonizuje on z niebieskimi elementami buta, tj. językiem oraz wewnętrzną częścią cholewki (wewnętrzną a jednak częściowo widoczną). Ciekawym rozwiązaniem (rzucającym się od razu w oczy) jest zastosowanie czegoś, co określiłbym jako rozwarstwienie cholewki, mające (jak się domyślam) minimalizować ucisk sznurówek na stopę (kojarzy mi się to z podwójnym językiem stosowanym w popularnych swego czasu Vans’ach).
Kolor to oczywiście rzecz gustu, ale pierwsze odczucia po założeniu buta już niekoniecznie. A tu należy podkreślić, że wszystkie systemy odpowiadające za dopasowanie działają tak jak powinny – but układa się na stopie doskonale. Wrażenie to nie mija, gdy po fazie rozchodzenia wyjdzie się na pierwszy trening (a potem drugi, trzeci, itd.). But dobrze opina piętę, a z drugiej strony nie jest ani za ciasny ani za luźny w swej przedniej części. Z uwagi na przeznaczenie but jest lekki i naprawdę biega się w nim przyjemnie oraz szybko. Jedyne uczucie dyskomfortu, jakie mi się zdarzyło, to nieco zbyt wysoka jak dla mnie temperatura wewnętrzna w gorące dni (tu należy jednak podkreślić, iż jestem dziwakiem tego typu, który nie potrafi biegać w cienkiej skarpecie). Ale nawet wówczas, gdy czułem ciepłe stopy, nie skutkowało to nieprzyjemnymi zapachami (można zatem przyjąć, że funkcje antybakteryjne działają).
Jak już napisałem, biegałem głownie po nawierzchniach utwardzonych i trzeba przyznać, że na nich but sprawdza się najlepiej. Zarówno przyczepność, jak i dynamika nie budzą najmniejszych zastrzeżeń (również w przypadku biegania po mokrym). Trudno się też do czegokolwiek przyczepić na podłożu tartanowym. Nieco gorzej było w przypadku dróg polnych i leśnych, szczególnie, gdy zawierały luźną nawierzchnię postaci charakterystycznego drobnego żwiru. Dynamiczne przebiernie nogami skutkowało wówczas częściową utratą przyczepności – uciekaniem stopy, jak przy bieganiu po świeżym śniegu.
Jako, że buty przeznaczone są między innymi do udziału w zawodach, posiadają oczywiście ograniczoną amortyzację, jednak nie ograniczoną do zera. Mimo że zminimalizowana, w moim przypadku spełniała swoje zadanie, poza jednym wyjątkiem: gdy trenowałem w terenie górzystym i drugą część treningu (tę szybszą) biegłem w całości podbiegiem. Po dwudziestu minutach takiego biegu czułem już lekkie przeciążenie stawów.
Podsumowując muszę stwierdzić, iż pod kątem mieszanego (treningowo-startowego) przeznaczenia buty sprawdzają się doskonale. Taki mały kompromis między redukcją wagi a zachowaniem elementów mających zapewnić komfort podczas tych szybszych treningów (ale również podczas zawodów). Trudno jednak wytknąć jakiekolwiek braki, czy to pod kątem dynamiki czy komfortu trenowania właśnie. Moim skromnym zdaniem świetne rozwiązanie dla średnio-zaawansowanych i zaawansowanych, ale wciąż biegaczy amatorów, którzy trenują pod katem udziału w zawodach, a wahają się, czy zdecydować się na typowe startówki.

*Jeśli chciałbym być dokładny i nie trzymać się mowy potocznej, powinienem napisać „beton asfaltowy”

5 komentarzy:

  1. Dopiero co się uporałeś z jedną recenzją a już biedaku musisz testować nowe Najki :)
    Co do Asics'ów to one mi się bardzo podobają. Maja fajną kolorystykę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zastanawiałem się nad Gel Cumulus 13 ale teraz doszedł im konkurent w postaci Ds trainer 17, a ciekawe jak się biega w tych minimalistycznych NewBalansach, poproś o testy :) chętnie poczytam.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładne. Też lubię oczo... "żarówiasto zielone" buty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słuchaj Bartuś przetestuj rozmiar 42, a jak byś miał problem z dopasowaniem stopy to ja Ci pomogę.

    OdpowiedzUsuń
  5. @biegamblog, jakoś dam radę z tymi "najkami" ;-)
    @Artur Bednarek, a który konkretnie model masz na myśli?
    @pawelbiega, tak, właśnie o to określenie mi chodziło :-)
    @Krystian, jakby mi stopa miała jednak urosnąć, dam znać...

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...