3 września 2011

Co Ty wiesz o bieganiu... plajboju?

Na początek napiszę, że nie jestem stałym czytelnikiem Playboya, jakoś nie widzę tego pisma. Tak wiem, wielu przytoczy argument, że "Playboy, to nie tylko gołe baby". Wydaję mi się jednak, że wartościowe pismo można stworzyć bez gołych bab... Ale raz jeden się skusiłem. Skusiła mnie informacja, że w najnowszym numerze znalazł się dodatek zredagowany przez twórców portalu Bieganie.pl.

Dodatek zajmuje strony od 89 do 98 - dziesięć z liczącego ponad sto dwadzieścia stron magazynu, zapowiada się nieźle...
Strona pierwsza - tytułowa. Możemy się dowiedzieć, że na kolejnych znajdziemy konkretne porady biegaczy początkujących, ambitnych amatorów oraz zaawansowanych, przeczytać o energetycznych zygzakach i potędze koloru sushi green, jak również o bieganiu ekstremalnym.
Strona druga - w trzech szpaltach garść (garstka właściwie) porad dla każdej z wspomnianych wcześniej grup biegaczy oraz krótki opis dedykowanych tym właśnie grupom pulsometrów znanej marki (tej, co to niektórzy mylą ją z odzieżą na chłodne dni).
Strona trzecia - reklama zegarka. Nie sportowego, choć twarzą kampanii jest sportowiec.
Strona czwarta - opis butów do biegania. Nie butów jako takich, lecz konkretnego modelu konkretnej marki. Przy czym zdjęcia zajmują jakieś 80% powierzchni zajmują zdjęcia. Na dole strony jest jeszcze krótki opis programu dla biegaczy działającego na telefonach komórkowych (tego samego producenta, co buty).
Strona piąta - reklama portalu internetowego.
Strona szósta - opis odzieży do biegania. Odzieży tegoż samego producenta, co wcześniej wspomniane obuwie i program.
Strona siódma -  reklama butów. Tych ze strony czwartej dodatku.
Strona ósma - opis butów i odzieży do biegania. Tym razem jednak inny producent.
Strona dziewiąta - reklama akcji biegowej, która miała miejsce w ostatnich dniach sierpnia (numer pisma - wrześniowy). Nie zdradzę oczywiście jaka akcja i kto jest organizatorem, ale twarz kampanii nie zdobyła mistrzostwa świata w biegu na 100 m..;)
Strona dziesiąta - tekst o bieganiu w wydaniu ultra. Pół strony tekstu plus zdjęcie drugie pół strony (prawie pół, bo na samym dole zmieścił się jeszcze opis, dwóch gadżetów do biegnia.

Jakby to podsumować? Dziesięć stron, w tym półtora wartościowego tekstu. Chyba trochę mało. Gdyby nie to, że kupiłem owo pisemko z czystej ciekawości, żałowałbym wydanych "dziewięć dziewięćdziesiąt dziewięć". Z drugiej jednak strony, jak to trafnie zauważyła moja Ślubna, Playboy to pismo dla "gadżeciaży".
Ktoś napisał na "fejsie", że jeśli "chociaż 10 osób o przeczytaniu tego tekstu wstanie zza telewizora i potruchta to będzie sukces". Pewnie będzie... chociaż, cytując klasyka, "no nie mam przekonania..."

10 komentarzy:

  1. Bardzo wątpię, żeby po przeczytaniu tego artykułu choć jedna osoba wstała od telewizora i poszła biegać :( Myślę, że bardziej prawdopodobne będzie jak trafi do Kogoś np Twoja relacja z zawodów zamieszczona na blogu :)pozdrowionka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z tej samej co ty ciekawości wszedłem do Empiku. Kupić nie kupiłem ale przejrzałem, przeczytałem (tekstu wiele nie ma więc szybko poszło) i odniosłem wrażenie że mało tego biegania w bieganiu ;)

    Za to reklamy gadżetów (niech będzie że but to gadżet) rzucają się w oczy z kilometra.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podzielam sceptycyzm Tete. Bieganie jest teraz (podobno) modne, a pisma korzystają przyciągając reklamodawców. I tyle :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bieganie.pl to wielka agencja reklamowa, plus nie należy do najtańszych

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety w przypadku większości pism kolorowych,nawet tych 100-stronicowych,jak się wyrwie strony z reklamami to zostają cienkie broszurki z płytkimi tekstami :) jak widać szkoda było twojej kasy chociaż może w przypadku Playboya nie do końca ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. jak to co? że zawsze na osłodę pozostaje oglądanie perfekcyjnie wyfotoszopowanych dziewcząt z Playboya. Trzeba przyznać że zdjęcia w Playboyu są atrakcyjne i może tylko na tym, to pismo powinno się skupić a nie na psuedo-dodatkach dla biegaczy

    OdpowiedzUsuń
  7. Z dawnych czasów kupowałem coś co się nazywało Forma potem Men's Health. Miałem podobne ważenie że to jedna wielka tablica reklamowa. Między innymi z tego powodu nie kupuję również Runners World.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja myślę, że taki dodatek może jedynie zniechęcić ludzi do biegania, bo sugeruje, że na dzień dobry trzeba wydać z milion złotych na te wszystkie gadżety.

    Ale co do pism dla biegaczy, ja akurat wolę "Runner's world", "Bieganie" jest trochę chaotycznie redagowane, a artykuły nudne jak flaki z olejem. A że "RW" ma więcej reklam? No, z czegoś utrzymać się muszą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kupić "Playboya" dla artykułu o bieganiu mógł tylko nałogowy biegacz i stuprocentowy chłop! :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...