12 września 2010

Przypowieść o biegaczu

Z niedzielnych rozmów pewnego małżeństwa:
ON - Powiedz, że jutro nie będę już miał kataru...
ONA - Nie będziesz miał jutro kataru.
ON - Powiedz, że we wtorek będę mógł znowu pobiegać...
ONA - Będziesz miał jutro katar!

Tak, wciąż mi nos przecieka, ale z nadzieją patrzę w najbliższe godziny i ufam, że we wtorek choć potruchtać mi się uda.
I tak to jest z tym planowaniem. W poniedziałek, opierając się na artykule z ostatniego numeru Biegania, ułożyłem sobie założenia na ostatnie trzy tygodnie przed startem w maratonie. Choć zakładają one stopniową redukcję kilometrażu, na kończący się właśnie tydzień miał przypadać o jeden trening więcej niż zazwyczaj (czyli cztery). A udało mi się zrealizować jedynie 3-kilometrówki (cztery ich było, przeplatanych 3-minutowym truchtem, w sumie 13,5 km) w środę (też zresztą pierwotnie planowane na wtorek). Ból gardła, który nagle pojawił się w piątek rano, oraz katar, który szybko poszedł mu w sukurs, skutecznie przekreśliły pozostałe biegowe plany i nie tylko (popsuły mi również zabawę na wczorajszym weselu Eweliny i Maćka). Ot, nie wiesz biegaczu, kiedy... niezaplanowane wydarzenia i okoliczności nie pozwolą ci realizować tego, coś z takim pietyzmem zaplanował.

A tak z innej beczki, to dziś przypada 2499 rocznica bitwy pod Maratonem.
Wielu twierdzi, że upłynęło już okrągłe dwa i pół tysiąclecia, ale na pozór proste równanie matematyczne:
490 + 2010 = 2500
zawiera pewien błąd logiczny, który spowodował również dyskusję na temat tego, kiedy zaczął się wiek 21-wszy. A mianowicie, roku zerowego nie było. Czyli w 1 r.p.n.e. minęło 489 lat od bitwy, w 1 r.n.e 490 lat, a dwa kolejne tysiące dziewięć lat później (czyli dziś), jak nie trudno policzyć, lat 2499. Dwa i pół tysiąca lat od pamiętnego starcia upłynie zatem dopiero 12 września 2011 roku, a szkoda, bo to będzie poniedziałek i małe szanse na zorganizowanie dużego biegu maratońskiego. W tym roku, na nieokrągłą rocznicę, "załapał" się np. Maraton Wrocławski.

3 komentarze:

  1. Współczuję przeziębienia. Może warto je na razie przeleżeć i wypocząć, bo program do maratonu i tak już zrobiłeś, te dwa ostatnie tygodnie nic nie zmienią na lepsze, a zmęczony, wychorowany organizm raczej nie pozwoli rozwinąć skrzydeł. Życzę Ci zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze można wziąć urlop i pojechać np do Londynu czy Berlina na jakiś wyjazd + maraton :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hanka ma rację, z punktu widzenia maratonu za 2 tygodnie najlepsze, co możesz zrobić, to wyspać się porządnie i wyleczyć przeziębienie. Po ostatnim dniu objawów odczekaj jeszcze 2-3, to naprawdę dużo bezpieczniej, bo nie spadnie Ci forma.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...