2 marca 2010

#032

Mój wczorajszy trening był kolejną moją porażką z... głodem. Zaplanowałem sobie 50 minut truchtu. Na początku biegło mi się wręcz bardzo dobrze, niestety po pół godzinie włączyła mi się kontrolka paliwa. Na rezerwie dobiegłem do czterdziestej minuty - dalej już nie dałem rady. Do domu już nie potruchtałem, jak to mam w zwyczaju, ale wręcz poczłapałem, by zaraz po wejściu "rzucić się" na banana. Muszę nauczyć się lepiej słuchać swojego ciała i kontrolować je również pod względem energetycznym.

Podczas tych czterdziestu minut udało mi się pokonać ok 6,8 km. A następny trening nad Nogatem...

3 komentarze:

  1. Tak się czasem zdarza. Możesz mieć ze sobą batonik energetyczny. Ma długi termin ważności, można z nim biegać nawet pół roku i nic mu się nie stanie. Ja kupiłem kilka na Expo Maratonu Warszawskiego i do tej pory je gdzieś mam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm... 50min -6,8 km; jak piszesz to trucht, więc tempo nie wyczerpujące. Trochę dziwi mi Twój głód.... Czy odżywiasz się normalnie, czy może "testujesz" jakąś dietę ??? Pozdrowaśki trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odżywiam się normalnie, ten głód wynikał bardziej z wrażeń jakie tego dnia stały się moim udziałem: powrót z pracy, szybki obiad (pomidorowa), wyprawa do sklepu, zabawa z dzieckiem, kolejna wyprawa do sklepu, kąpiel (dziecka) i dopiero bieganie. Gdzieś tam po drodze były płatki z mlekiem - jak widać powinno być coś jeszcze.
    Widzę, że na treningi dłuższe niż pół godziny rzeczywiście muszę zabierać "żelazną" rezerwę żywnościową.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...