27 lutego 2010

#030

Wyszedłem dziś na dziwaka w Piotrze i Pawle - ciekaw jestem, co sobie pani kasjerka pomyślała, gdy na taśmie położyłem najnowszy numer Runer's World, napój izotoniczny i nic więcej. Z kolei moja teściowa (która ma tendencje do dramatyzowania), gdy zobaczyła mnie z napojem izotonicznym, stwierdziła, że ja to taki biedny jestem, bo taki przemęczony i tak ciężko trenuję... Owszem, ciężko trenuję, ale prawda jest taka, że nigdy nie czułem się lepiej. Właśnie zdałem sobie sobie sprawę, że w tym roku nie występowały typowe dla mnie symptomy zimowego osłabienia w postaci problemów z "zwleczeniem" się z łóżka.

Trening zaplanowany na środę, udało mi się przeprowadzić w piątek rano. Po raz kolejny przekonałem się jak bardzo rano biegać nie lubię. Nigdy nie mogę wycyrklować ze śniadaniem. Albo jestem ociężały, albo za słaby. Większość treningów, które nie przebiegały zgodnie z założonym planem, odbyło się rano. Ten wczorajszy również nie przebiegł zgodnie z wcześniejszymi założeniami ale tym razem to wina nowego elementu treningowego, którego zasadniczo muszę się dopiero nauczyć (wycyrklować tempo), czyli tzw. drugiego zakresu. Teoretycznie przy swobodnym truchcie powinienem mieć tętno 130-150, a w drugim zakresie 150-170. Tymczasem gdy biegam w tempie, które uznaje za "swobodne" osiągam pułap 150-160, za to wczoraj przyspieszyłem tak, że mi podskoczyło do 180! Skończyło się to oczywiście tym, że zamiast przebiec w drugim zakresie 4 km, "wysiadłem" po 2,4 (doliczając 10-minutowe truchty na początek i koniec treningu, dało to łącznie ok. 6 km). Wniosek jest taki, że muzę nieco zwolnić (w stosunku do mojego dotychczasowego tempa treningowego) w pierwszym i nieco przyspieszyć w drugim zakresie. Będę eksperymentował i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Jeszcze jedna rzecz przeszkadzała mi z racji poranka - śnieg który topnieje w ciągu dnia, przy nocnych przymrozkach robi lodowisko (na szczęście tylko miejscami) z mojej ulubionej biegowej ścieżki.

Jest jeszcze coś, o czym zapomniałem napisać ostatnio - Tete był tak miły i nominował mnie do Kreativ Blogger Avard. Za wyróżnienie serdecznie dziękuję, ale ponieważ już raz podawałem dalej, tym razem pozwolę sobie odstąpić nieco od zasad i wskazać na adresy biegowych blogów po prawej stronie.

2 komentarze:

  1. masz dobrą Teściową, bo się martwi o Ciebie :)Co do pory treningów podobno są biegacze skowronki i sowy ;) ja zaliczam się do tych pierwszych i uwielbiam biegać wcześnie rano :) Co do 'pułapu' wydaje mi się, że po prostu za szybko biegasz :)pozdrowionka i powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie ja zdecydowanie jestem sową... tylko taką co wcześnie wstaje jak na sowę, bo mnie najlepiej biega się popołudniu - tak trzy godziny po porządnym obiedzie;)
    A z tempem drugiego zakresu muszę po prostu poeksperymentować.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...