Biegacz musi być elastyczny - dosłownie i w przenośni. Ale po kolei...
Weekend minął mi pod hasłem "nie tak to sobie wymyśliłem". Musiałem więc wymyślać na nowo. W sobotę odbył się pierwszy z cyklu biegów I Grand Prix Poznania w biegach przełajowych. Śnieg nie przeszkodził biegaczom, przynajmniej większości. Natomiast co najmniej jednemu z nich (tzn. mnie) przeszkodziły inne zajęcia (konkretnie na uczelni). Śnieg i nawał zajęć domowych przeszkodziły mi z kolei w wieczornym bieganiu. A ponieważ planowałem nazajutrz wziąć udział w biegu Policz się z cukrzycą (i wziąłem)...
... postanowiłem zaplanowane na sobotę 50 minut truchtu przenieć w miejsce treningu poniedziałkowego.
Dziś z domu wyrwalem się późno, bo ok 21:25. Przebiegłem zaplanowane 50 minut co pozwoliło mi pokonać dystans ok. 8,7 km. Bieganie po ubitym śniegu było dziś o wiele bardziej uciążliwe niż te cztery stopnie mrozu (szczerze mówiąc taki mróz nie przeszkadza mi już wcale). Do domu dotarłem ok. 22:40.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz