Przejrzałem moje dotychczasowe wpisy i stwierdzam, że z dużą dozą prawdopodobieństwa nikomu nie chciało by się czytać moich relacji z treningu, które wygladają trochę jak... nekrolog.
Postanowiłem zatem nieco zmienić koncepcję i zamiast "rzucać" suche informacje, po prostu pisać pełnymi zdaniami. A zatem...
Dziś na trening wybrałem się nieco później niż planowałem, bo było już dwadzieścia minut po dziewiętnastej. Do domu wróciłem o dwudziestej czterdzieści. Biegałem po parku przy Forcie VIIIa (czyli Parku Raszyńskim, czyli tam gdzie zwykle biegam) po zdrowo ubitym już śniegu, przy temperaturze ok. -6 st. C. W planie miałem dwa razy po 25 minut truchtu. Pierwszą turę przebiegłem w typowym dla siebie tempie, drugą nieco wolniej za to w niemal idealnie równym tempie. Łącznie przebiegłem dziś ok. 8,9 km (o ile mnie własne obliczenia nie mylą).
Następny trening w sobotę - pytanie tylko jaką formę przybierze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz