Kolejny trening na śniegu, niestety rozjeżdżonym - prawdopodobnie przez pług. Skutkowało to tym, że śnieg osuwał mi się spod nóg i momentami czułem się jak na bieżni automatycznej*. Wystartowałem o 18:10. Przy temeraturze ok. -4 st, której niestety towarzyszył momentami dosyć nieprzyjemny wiatr przebiegłem dwa razy po 30 minut, co pozwoliło mi pokonać łącznie ok. 10 km.
Następny trening planuję na sobotę.
*Przynajmniej tak mi się wydaje, bo póki co nigdy jeszcze nigdy nie biegałem na automacie. Czytałem jednak, że w rzeczywistości jest to nie tyle bieganie, co próba utrzymania równowagi na ruchomym podłożu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz