22 listopada 2015

O stanie polskiej blogosfery uwag kilka

Zaczynam używać tanich chwytów, motyla noga. Musiałem jednak jakoś przyciągną uwagę. A jeśli to czytasz, to albo (mimo wszystko) zaglądasz tu regularnie, albo zadziałało!
Aby podkreślić, jak mało ma treść posta z jego tytułem, wstawiam tu zdjęcie kota (źródło: wikipedia.org)
A zatem, nie - nie będzie o polskiej blogosefrze. Przynajmniej nie w całości. Nie będzie też o biegowej blogosferze. Niemniej będzie o jej wycinku. Małym, ale zawsze. Tak naprawdę to bardzo małym. Będzie o niniejszym blogu.

Bo sprawa wygląda tak. W ustawieniach poukładałem tak, że po wejściu na bloga widać pięć ostatnich wpisów. A w chwili, gdy piszę te słowa, najstarszy widoczny datowany jest na dziewiąty dzień września bieżącego roku. Dwa i pół miesiąca temu. Przez dwa i pół miesiąca napisałem pięć postów. Istne szaleństwo, nieprawdaż? Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Nie idzie mi ostatnio z tym blogowaniem. Czemu, nie wiem. Może mają na to wpływ zmiany, jaki ostatnio zaszły w moim życiu, może coś innego, nie wiem. Ale muszę się przyznać, że doszło do tego, że przeszła mi przez głowę myśl, by (jak to się ładnie, albo i nie, ujmuje) rzucić w diabły to całe blogowanie. Ale szybko ją przegoniłem. Po pierwsze bowiem, zbyt mocno kocham to moje dziecko, czyli bloga. Po drugie, robię to już tyle lat, że chyba by mi po prostu czegoś brakowało. Po trzecie, po prostu to lubię. Więc choć nie mam ambicji zostania znanym blogerem, blogować będę i już. Choćby dal samego siebie (chociaż nie da się ukryć, że jest to całkiem miłe uczucie, gdy ktoś to czasem przeczyta). O!

No, to postanowione. Wracam do gry. Pewnie powoli, ale mam zamiar znosu się rozkręcić. Wrócą stare elementy stałe bloga i będzie fajnie. Tak, mam zamiar dobrze się bawić blogowaniem. Chyba właśnie teraz, pisząc te słowa, zdałem sobie sprawę, jak bardzo mi tego brakowało!

I jeszcze jedno. Idą zmiany!

5 komentarzy:

  1. Jak ja Cię zaraz rzucę w diabły...!! Bartek, bez napiny. Pisz wtedy, gdy masz ochotę, a nie wtedy, gdy każe Ci kalendarz. Są blogi, w wypadku których po prostu warto zaczekać na nowy post:)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Krasus, Raz: Dziękuję! Dwa, sęk w tym, że ostatnimi czasy wiele razy, miałem ochotę, ale nie wychodziło ;-/

    OdpowiedzUsuń
  3. raz jest natchnienie i chęć do pisania, a innym razem go nie ma. normalna sprawa. u mnie sprawdza się przeczekać i poczekać aż wena spłynie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz Bartek, pisz! Nie zawsze komentuję, ale czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja akurat zaglądam w miarę regularnie. Zapaści blogowe miałam nieraz, więc rozumiem Twoją. I wiem, że z tym blogowaniem jest jak zbieganiem. Im dłuższa przerwa, tym ciężej wrócić do regularności. Grunt, żeby to jakoś przezwyciężyć. Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...