![]() |
Źródło: pixabay.com |
Tu się zdecydowanie udało. Poprawiłem bowiem życiówki na wszystkich głównych dystansach. Wynoszą one teraz odpowiednio 0:20:54 na 5 km (a nieoficjalnie - jest to bowiem międzyczas z Maniackiej Dziesiątki - 0:20:39), 0:41:04 na 10 km, 1:32:21 w półmaratonie oraz 3:14:47 na dystansie królewskim. Jednakże rzuca się w oczy, że tylko jeden z tych wyników pochodzi z jesieni.
Moimi głównymi startami będą maratony w Pradze oraz Aglomeracji Śląskiej
Tutaj sukces pełen - udało się pobiec w obu imprezach.
Na królewskim dystansie chciałbym w tym roku zbliżyć się do wyniku 3:10.
W tym wypadku można by... negocjować. Zbliżyć się wprawdzie zbliżyłem, w Pradze zszedłem przecież poniżej 3:15. Jesienią jednak celem było urwanie kolejnych pięciu minut. A jak wiadomo, maraton tym razem okazał się mocniejszy i nie poprawiłem nawet wyniku z wiosny.
Bardziej konkretnie myślę jednak o złamaniu dwóch innych barier, które można by określić jako psychologiczne - dwudziestu minut w biegu na 5 km oraz półtorej godziny w półmaratonie.
Tutaj należy odnotować całkowitą porażkę. W pierwszym przypadku, jak zwykle odnotowuję zdecydowanie niewystarczającą ilość startów na piątkę. Gdyby były międzyczasy z Chyżej w Nowym Tomyślu, być może okazałoby się, że którąś z połówek (najpewniej drugą) przebiegłem poniżej dwudziestu minut. Niemniej międzyczasów na wynikach brak, a nawet Endomondo twierdzi, że moja najszybsza piątka miała miejsce podczas Maniackiej (a twierdzi, że zrobiłem to w 19:41, ale to już wynik mocno nieoficjalny). Na połówce z kolei zabrakło prawie dwie i pół minuty do tzw. szczęścia. Będzie więc co urywać na wiosnę.
Ponadto chciałbym zdobyć Koronę Półmaratonów Polskich
Tak dobrze żarło i zdechło, jak to się określa w języku nie literackim. Brakowało mi do szczęścia jedynie ukończenia połówki w Kościanie. Najpierw jednak się zgapiłem i nie zdążyłem się zapisać przed wyczerpaniem się limitu. A i tak ostatecznie okazało się, że ta niedziela to jedyny możliwy termin by wyprawić Córce Starszej kinder party z okazji piątych urodzin (i nic to, że koleżanki CS w ostatniej chwili się pochorowały i imprezy nie było). Trzeba było odpuścić. Czy będę próbował za rok? Chyba nie.
... chciałbym pobiec w sztafetowej pielgrzymce biegowej na Jasną Górę
W tym wypadku również niepowodzenie. Napięty harmonogram zawodowy nie pozwolił na dodatkowe dni urlopu w lipcu i musiałem obejść się smakiem. Bywa.
Pytanie czy w świetle powyższego podsumowania, oraz toczącej się kilka tygodni temu w internetowym środowisku biegowym dyskusji, jestem zwycięzcą, czy też... nie jestem nim, pozostawiam otwarte (względnie do dyskusji).
PS. Plany na kolejny sezon jeszcze się precyzują. Jak się sprecyzują, czym prędzej doniosę.
Cały rok to masz ładny - szczególnie wiosna w Pradze robi wrażenie. Piątkę to na pewno poniżej 20 minut biegasz - tylko brakowało okazji żeby oficjalnie to pobiec. Połówkę i dychę też na pewno sporo byś poprawił gdyby była okazja (dobra trasa, pogoda i start z przygotowaniem). Czyli będzie z czego,urywać na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńCo do dyskusji czy się jest zwycięzcą to szkoda czasu, widać że sezon był udany - maraton szczególnie a to w końcu najważniejsze (no bo nawet nazwa bloga to sugeruje ;) ). Gratki i do zobaczenia na Mikołajki!
Jeżeli sam jesteś z siebie zadowolony to znaczy, że jesteś zwycięzcą i tego się trzymaj, bo jak zaczniesz patrzeć na to co mówią inni to bieganie Ci zbrzydnie. ;)
OdpowiedzUsuńW Pradze sam bym chętnie wystartował, ale jak na razie stawiam na Cracovia Maraton zobaczymy co mi z tego wyjdzie :)
OdpowiedzUsuń