19 lutego 2012

Podsumowanie tygodnia - 15tdMT

Jedną z moich ambicji na ten sezon było pisanie relacji z przygotowań na bieżąco - jak widać nie wychodzi. Tylko fakt, że (z pewnych względów) dzisiejsze długie wybieganie w ogóle do skutku nie doszło, mogę zrelacjonować tydzień nr piętnaście (licząc rzecz jasna od tyłu) jeszcze przed zakończeniem realizacji założeń na czternasty.

Tydzień Trening biegowy #1 Trening biegowy #2 Trening biegowy #3
2 10-20 min rozgrzewka
 1200, 1000, 800,
  600, 400, 200 m
 (każdorazowo 200 m PI)
 10 min schłodzenie
 11 km: 1,5 km spokojnie
 8 km @TM
 1,5 km spokojnie
Dystans: 15 km
Tempo: TM + (28 s/km)
Legenda: PI – przerwa w interwale (czas/odległość przeznaczona na odpoczynek w marszu/truchcie),
TM – tempo maratońskie

Po tym gdy tydzień szesnasty zakończył się w poniedziałek zamiast w niedzielę, w mojej głowie zrodziła się następująca koncepcja: poniedziałek: GS, czwartek lub piątek: TB#1 (z góry wiedziałem, że w środę szanse na trening są żadne), sobota: TB#2, niedziela: GS, poniedziałek: TB#3. Rzeczywistość wyglądała zaś następująco.

Poniedziałek: SB (0:43:15)
Kolejny tydzień realizacji treningu dynamicznego. Trzeba przyznać, że choć wygląda niewinne, wykonywane ćwiczenia naprawdę czuć w mięśniach, a wstawanie z ręką w górze, nawet z minimalnym obciążeniem daje nieźle w kość, że o unoszeniu nóg w zwisie nie wspomnę...

Piątek: TB#2
Bieganie miało być na mrozie, więc postanowiłem zacząć do treningu zawierającego bieg ciągły (interwały wstępnie zaplanowałem zrobić pod dachem). Nocowałem w hotelu, więc zerwałem się o świcie, ubrałem w miarę ciepło (wieczorem było mroźnie, ale nie jakoś szczególnie) i wyszedłem. Było mi wyjątkowo zimno ale postanowiłem być twardym i po rozgrzewce wróciłem tylko do pokoju po drugą parę rękawiczek, bo ręce marzły mi szczególnie mocno. Przez pierwsze kilometry wciąż jeszcze marzłem, ale potem zatopiłem się w rozmyślaniach nad sprawami maści różniej i zapomniałem o mrozie. Tylko raz po raz zasłaniałem usta i nos chustą od mojego zimowego buff'a. Pierwsze półtora kilometra wyszło w średnim tempie 5:36, ósemka w 5:08 (czyli jak trzeba), a końcowe półtora 5:21/km (tu akurat nieco za szybko). Całość zajęła mi 0:57:35.
Po powrocie do pokoju stwierdziłem, że cały buff pokryty jest warstwą szronu (zakładam, że od mojego oddechu) ale nie przejąłem się tym za bardzo tylko wziąłem gorący prysznic i zabrałem się za rozciąganie. Przeraziłem się dopiero po śniadaniu (czyli ponad godzinę po zakończeniu treningu), gdy mój samochód zakomunikował mi, iż temperatura powietrza wynosi siedemnaście stopni poniżej zera - nic dziwnego, że marznąłem...


Sobota: GS (0:42:10)
Miało być bieganie interwałów. Nie udało mi się jednak żadnego fitness-klubu, w którym za przystępną cenę mógłbym pobiegać w sobotę wieczorem, a szybkie bieganie na kilkunastostopniowym mrozie, po długich bojach z własnymi myślami, postanowiłem jednak odpuścić.

Niedziela: TB#3
I tak oto trening, który miał się odbyć w poniedziałek, miał miejsce już w niedzielę, czyli zasadniczo zgodnie z pierwotnymi założeniami, niemniej jednak kosztem rezygnacji z innej jednostki. Mróz nieco odpuścił a ja po raz pierwszy pod ocieplane leginsy włożyłem dodatkową warstwę (jedni powiedzą kalesony, inni bielizna termoaktywna), przez co momentami było mi wręcz za ciepło. Sam trening bez rewelacji, no może poza tym, że na początku pędziłem jak głupi, ale w końcu wyszło prawie idealnie zgodnie z założeniami - 15 km w 1:23:25, czyli średnio 5:33/km.

Bilans tygodnia
TB - czas: 2:21:00; dystans: 26,0 km; średnie tempo: 5:25/km | GS - czas: 1:25:25

5 komentarzy:

  1. Makabryczna temperatura, ja swój bieg przy -16 przypłaciłem krótką chorobą, mam nadzieję że u ciebie się udało tego uniknąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrozy podobno się już skończyły, na co bardzo liczę. Jeśli chodzi o wejściówki na siłownię, podobno jednorazowe wejścia są najdroższe :(

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę, jaki światowy. Specjalnie udałeś się do Dolska, mekki polskiej lekkoatletyki, w poszukiwaniu ciężkich warunków, które urozmaicą Twój trening.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Leszek, mnie o dziwo przeziębienie łapie tylko wówczas, gdy odpuszczam bieganie...

    @Haniu, właśnie dlatego organizuję prywatną siłownie w piwnicy. Jakby policzyć koszta, to i tak się szybko zwraca. Niemniej jednak na bieżnię mechaniczną to się raczej nie szarpnę.

    @Bob, czyżbym wyczuwał lekką nutkę ironii? Nie wiem czy Dolsk jest mekką czegokolwiek poza szkoleniami Botamentu, z czego wynika, że wcale nie pojechałem tam specjalnie, jeno w obowiązkach.

    OdpowiedzUsuń
  5. @drproctor, a po prostu prowokowałem, żeby się dowiedzieć, co tam można robić w tym Dolsku.
    A od bieżni stój z daleka. Mnie się zepsuła i mam mega problem.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...