4 października 2011

Podsumowanie tygodnia - 4/3tdMP

Czas leci (nie)ubłaganie. Poznań zaczyna żyć maratonem i również ja gdzieś pod skórą zaczynam czuć tę fantastyczną atmosferę. Krewni i znajomi królika nie "rzucają" się wprawdzie z dziką pasją na zagrzewanie mnie do walki bezpośrednio na trasie, ale jest szansa, że tych kilku osobistych kibiców jednak krzyknie dobre słowo, np. gdy będę walczył ze ścianą na 30-tym kilometrze czy wykrzesał nędzne resztki sił na charakterystyczny dla mnie finisz...
A tymczasem w codziennym treningowym znoju:

4 tygodnie "do"

Wtorek: 20 minute warm-up, 10 x 400 m (400 m RI), 10 minute cool-down
Po tygodniu "przymusowego" odpoczynku po wrocławskiej gorączce wróciłem do normalnego trybu i tempa, chociaż nie do końca. Pierwszy trening zastał mnie osiemset kilometrów od domu. Prawie cały ten tydzień przyszło mi spędzić poza domem, z czego dwa dni w podróży. We wtorek dotarłem wieczorem do ulubionego hotelu w Gladbeck, wrzuciłem tylko torbę do pokoju i ruszyłem do pobliskiego parku by jak najlepiej wykorzystać ostatnie promienie słońca. Wprawdzie osiemset kilometrów na zachód robi się ciemno nieco później, ale to i tak już nie to bieganie, co latem, gdy można było o dwudziestej pierwszej cieszyć się naturalnym światłem.
Gdy się rozgrzewałem w parku były jeszcze niedobitki biegaczy i kijkarzy, szybko jednak zniknęli bo też szybko zrobiło się ciemno. Na szczęście, mimo braku sztucznego oświetlenia, ścieżka była całkiem dobrze widoczna i jakoś udało się wybiegać dziesięć razy po wirtualne okrążenie bieżni lekkoatletycznej. Choć było to niełatwe nie tylko z uwagi na słabą widoczność, ale i "cieżkość" nóg, które nie do końca były chetne do przebierania - być może nie doszły jeszcze do siebie po maratonie, a być może rozleniwiły się w poprzenim tygodniu. A może jedno i drugie...
Z przerwami na trucht a także ze wstępem i schłodzeniem nabiegałem łącznie 12,8 km.

Czwartek: 13K run @ MP
Kolejny trening miał być w tempie maratonu. Na szczęście czwartkowa "nasiadówa" w firmie skończyła się dosyć wcześnie, więc miałem możliwość podczas całego treningu cieszyć się naturalnym światłem. Przy okazji przypomniałem sobie jak daleko nam Polakom do Zachodu jeśli chodzi o kulturę fizyczną. Po południu w niemieckim parku pojawiają się całe "tabuny" ludzi w strojach sportowych - biegających, truchtających i maszerujących (z kijkami lub bez). Nic dziwnego, że zapisy na maraton w Berlinie skończyły się w lutym. Jeszcze jedno spostrzeżenie - u nas przy każdym większym maratonie (i nie tylko) jest wielkie narzekanie na korki i blokowanie miasta. W Niemczech już od środy, nawet w landach na granicy francuskiej, informowano w radiu o utrudnieniach w ruchu związanych z maratonem...
Ale wróćmy do mojego biegania. Ruszyłem nieco za ostro i minęło kilka kilometrów zanim "złapałem" odpowiednie tempo. Ostatecznie średnio wyszło mi 5:14/km czyli i tak za szybko. Ale cieszę się przede wszystkim, że ten odcinek i w tym tempie przebiegłem niemal na luzie.

Niedziela: 32K @ MP + 9 sec/km
Ostatnie (naprawdę) długie wybieganie i pierwszy od dawna trening w długim rękawie. O szóstej na zewnątrz było ok. 10 stopni Celsjusza. Ale to oznacza tylko tyle, że idzie jesień - pora maratonów.


Początek treningu zakłócała mi nie tylko niska temperatura ale również ciemność oraz... audycje wyborcze, które o tej porze nadają w Polskim Radio (słuchać się tego normalnie nie da..). Na szczęście temperatura wzrosła, słońce wzeszło a audycje komitetów wyborczych się skończyły. A ja biegałem tak sobie jeszcze do dziewiątej i nabiegałem całe trzydzieści dwa kilometry w średnim tempie 5:24/km. Czułem ten dystans w nogach jeszcze przez trzy dni, ale ostatni trening z trójką z przodu wyglądał dużo lepiej niż przed Dębnem.

3 tygodnie "do"

Środa: 20 minute warm-up, 8 x 800 m (1:30 RI), 10 minute cool-down
Na pierwszy trening w kolejnym tygodniu czas znalazłem dopiero w środę i znowu poza domem - tym razem we Wschowie (niedaleko Leszna, choć już w Lubuskiem). Tym razem wyszedłem dopiero po zmroku i szczerze żałowałem, że nie zabrałem z hotelu czołówki, którą na takie właśnie okazje wożę ze sobą w torbie. Na szczęście mogłem korzystać z dobrodziejstw dotacji UE i biegać w tą i z powrotem po nowiutkiej ścieżce pieszo-rowerowej wybudowanej wzdłuż trasy Leszno-Wschowa. Raz wprawdzie prawie bym wpadł na dwie rowerzystki a raz na innego biegacza, ale jakoś udało mi się niepoobijanym przebiec osiem interwałów po osiemset metrów każdy, a wliczając pozostałe elementy treningu 13,3 km.

Piątek: 8K run @ MT pace
Wbrew wcześniejszym oczekiwaniem najtrudniejszy trening tygodnia miał miejsce w piątek. Nie wiem czy to kwestia znużenia po całym tygodniu pracy, ale biegło mi się naprawdę średnio przyjemnie i musiałem się zmuszać do trzymania tempa. Dodatkowo na drugi dzień obudziłem się z lekkim drapaniem w gardle i zacząłem się martwić o niedzielne bieganie...

Niedziela: 21K @ MP
Na szczęście w niedzielę obudziłem się zdrów, a niecała "połówka" w tempie maratonu przywróciła mi ostatecznie dobry humor. Znowu było ciemno, znowu chłodno (choć o całe trzy stopnie cieplej - ale z drugiej strony tym razem temperatura nie wzrosła, przynajmniej nie gdy ja biegałem) i znowu byli politycy. Ale z drugiej strony - zwłaszcza ku uciesze Małżonki - byłem w domu już po ósmej, bo to "tylko" dwadzieścia jeden kilometrów (czyli dystans, który dwa lata temu w ogóle nie mieścił mi się w głowie...)

Ostatnie dwa tygodnie zamykam z przebiegiem 58 km oraz 42 km (łącznie okrągła "setka") - tradycyjnie już nic poza tym, ale nawet już się tym tak bardzo nie martwię (zakładam, że "poprawię się" przy następnym planie). Teraz mi w głowie to, co za dwa tygodnie. Mimo pewnych niedociągnięć w realizacji założeń treningowych i tak ufam, że będzie dobrze...

3 komentarze:

  1. Teraz to już skup się na potrawach z kaszy, makaronu i ziemniaków oraz na wczesnym chodzeniu spać :) Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie dobrze! damy radę:) Tylko nie wiem;) czy aby, za Tobą nadążę:) hi,hi... Ja swoją trzydziestkę(32:) robiłem wczoraj. średnia wyszła 5:33 ;( W niedzielę jeszcze dycha w Uniejowie i jak radzi Hania wczesne chodzenie spać:)nawadnianie i regeneracja :)pozdrowaśki:)Dzięki za propozycje kwatery :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja za Was wszystkich będę trzymał kciuki i raczej gdzieś tam przyjadę kibicować. Może jakoś się spotkamy?

    Nie zapominaj pić nieco więcej niż normalnie. Będziesz w gazie i będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...