9 lutego 2011

Podsumowanie tygodnia - 11tdMD

Czyli nadrabiam(y) zaległości – część 3

Z wolna zbliżam(y) się do końca żmudnego procesu nadrabiania zaległości w raportowaniu z kolejnych tygodni przygotowań do maratonu. A to oznacza, że (gdy już zaległości nadrobię i znajdę tzw. wolną chwilę), że być może uda mi się napisać coś o bieganiu w ogóle, a nie tylko o moim bieganiu, czego czytanie nie musi być porywająco ciekawe...
A zatem do rzeczy - szósty tydzień przygotowań (24-30 stycznia).

Poniedziałek
8 km @MT pace
"Proste" (choć na pętli) osiem kilometrów. Można by powiedzieć, że trening bez fajerwerków - ot, przebiegłem swoje (czyli to co zaplanowałem). Tyle tylko, że zamieniłem nieco kolejność treningów. I biegłem jednak odrobinę za szybko w stosunku do założonego tempa (średnio 5:04 przy zaplanowanym 5:10-5:20/km).

Czwartek
2 x 1200 m (2 min RI); 4 x 800 m (2 min RI)
Miało być bieganie wokół jeziora. Ale na tę jedną noc zakwaterowali nas w Kościerzynie, zamiast w pobliskiej Szarlocie (czyli bezpośrednio nad jeziorem). Jezioro było zatem za daleko, a trening za krótki. Z kolei pobliski las ciemny i z małą ilością (dodatkowo nieodśnieżonych) ścieżek. Choć tego bardzo nie lubię, przyszło mi biegać wzdłuż ulicy. Jedno jednak rekompensowało mi ową niedogodność - miny zmarzniętych osób podążających na siódmą (jak się domyślam) do pracy: bezcenne!
Nie wiedzieć tylko dlaczego (i jak do tego doszło) definiując trening w Gremlinie, zamiast "800" wpisałem "400" i trening wyszedł jeszcze krótszy...
Tysiąc-dwusetki powinny być w tempie 4:50-5:05/km. Pierwsza wyszła 5:01, druga 5:04/km, czyli nawet nieźle (nie za wolno, ale przede wszystkim nie za szybko). Tempo zakładane na odcinki o dwie trzecie krótsze to 4:30-4:45 - w rzeczywistości było 4:13 (dużo za szybko), 4:31, 4:29 i 4:43/km.

Niedziela
22 km @MP + 32 sec/km
W niedzielę postanowiłem wybiegać średnią z obecnego i zeszło-tygodniowego (niebyłego czyli) wybiegania - z obliczeń wyszło 21 km i tyleż właśnie, bladym niedzielnym świtem, głownie po Lesie Marcelińskim, nabiegałem.

Podsumowując, kilometrów wciąż mniej niż w planach (o ten jeden z niedzieli i cztery połówki osiemsetek z czwartku) i zabrakło czasu na jakąkolwiek aktywność poza-biegową. Cieszy jednak, że każdy z zaplanowanych treningów stricte biegowych miał miejsce (i czas też).

2 komentarze:

  1. Znam ten ból nadrabiania zaległości we wpisach. Właśnie siedzę nad swoimi. Ważne, że treningi idą w miarę zgodnie z planem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...no to czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...