Halo Panie Jacku!
Jak minęły sylwestrowe szaleństwa? Bo u mnie bez szaleństw (nomen omen). Ot, Córka Młodsza, czyli Moja Hanka, krótko po północy stwierdziła, że mam się z nią położyć, więc się położyłem. I mimo kanonady za oknem (nigdy nie zrozumiem fenomenu noworocznych fajerwerków - o północy w porządku, ale strzelanie od zmierzchu do świtu, że o przedskoczkach na tydzień przed nie wspomnę?) zasnąłem również.
A propos Hanki - dziś będzie trochę nie a propos ostatniego Pana felietonu (na koniec wtrącę jedno zdanie). Dziś będzie o Hankach, a konkretnie o jednej. No właśnie - Pan ma Swoją, ja mam Swoją. Ale jest jeszcze jedna Hanka, która również bez wątpienia jest czyjaś - ma Wspaniałych Rodziców (duże litery użyte celowo).
Źródło: facebook.com |
Hania Mielec, o której mowa, urodziła się w maju (konkretnie szóstego) 2008 roku. Niestety urodziła się z wrodzoną wadą serca, która przyjęła postać wspólnego kanału przedsionkowo-komorowego oraz hipoplazji lewej komory. Gdy Hania miała trzy miesiące, zamknięto jej przetrwały przewód tętniczy oraz przełożono tętnicę błądzącą. Kolejną operację Hania przeszła w czwartym roku życia, kiedy dokonano zespolenia systemowo płucnego (wszystko po to, by poprawić jej komfort życia). Całkowita korekta wady serca nie jest niestety możliwa w tym momencie, za sprawą skomplikowanej budowy serca oraz naczyń je otaczających oraz ogromnego ryzyka niepowodzenia. Opiekujący się Hanią zespół lekarzy planuje podjęcie próby trzy-etapowej korekty, co (jak nie trudno się domyślić) wiąże się z jeszcze co najmniej trzema operacjami. Hania na stałe przyjmuje szereg leków i niestety rozwija się nieco wolniej, niż jej rówieśnicy. Dlatego też jej Rodzice za priorytet wyznaczyli sobie wspomaganie jej w poznawaniu świata oraz usamodzielnianiu się.
Niestety również łatwo się domyślić, że leczenie i rehabilitacja Hani związana jest z niemałymi wydatkami. I dlatego jest taka akcja, kryjąca się pod nazwą Noworoczne biegi dla Hani Mielec #złotynakilometr, czyli chytry plan, żeby wspomóc Hanię pokonanymi kilometrami. Założenia planu są następujące:
1. W pierwszy dzień nowego, dwa tysiące szesnastego roku, czyli w Nowy Rok, uprawiamy spalanie skutków szaleństw (tudzież grzechów) sylwestrowej nocy. Tym samym włączmy się we wsparcie małej Hani.
2. A to za sprawą tego, że za każdy przebiegnięty, ale również przejechany czy przespacerowany (bądź jakiejkolwiek innej formie - nie jesteśmy przecież biegowymi ortodoksami) w Nowy Rok kilometr wpłacamy jeden złoty polski na pomoc dla Hani.
3. Z związku z powyższym powstało wydarzenie na Fejsbuku oraz rywalizacja (przy czym to słowo zupełnie tu nie pasuje) Pomaganie przez bieganie na Endomondo, a wpłat można dokonać za pośrednictwem podstrony w portalu Pomagam.pl.
Tyle o Hani. Teraz dwa słowa usprawiedliwienia. Muszę się bez bicia przyznać, że, choć doprawdy nie wiem jak to się stało, zupełnie przeoczyłem premierę Pańskiej nowej książki. Jak poszperam w pamięci, to kojarzę, że coś tam w jedynie słusznej stacji mówili o tym wydawnictwie, ale niestety fakt jest faktem. Umknęło mi. Niemniej, choć ta lektura wciąż jeszcze przede mną, niech Pan nie myśli, że mimo mojego (relatywnie) młodego wieku, postać Kolegi Kierownika jest mi nieznana. Na szczęście istnieje przecież wspomniana powyżej jedynie słuszna stacja, a w niej chociażby taka audycja jak Powtórka z rozrywki (a propos, niejako na cześć przygód młodej lekarki, założyłem niegdyś bloga Będąc (Nie)Znanym Inżynierem). Z drugiej zaś strony, przypomnienie, jakie znalazłem w pierwszych zdaniach Pańskiego felietonu, stało się dla mnie pretekstem, by jeszcze w starym roku nabyć metodą kupna (oczywiście internetowego) kolejną książkę.
To tyle na dziś - nieco krócej, choć mam nadzieję treściwie.
Łącze tradycyjne pozdrowienia od CMcMH, jak również życzenia wszelkiej pomyślności w nowym roku.
Bartek M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz