31 maja 2013

Jest plan!

Przygotowania do Maratonu Poznańskiego w ramach Wyzwania Runner's World nabierają rumieńców. Znam już swojego trenera. Tu muszę dodać, że nie osobiście. Muszę, bo już kilka osób wyraziło zdziwienie, że opieka trenerska będzie zdalna. Ja z kolei nie potrafię sobie wyobrazić, jak to pan trener (względnie pani trener) jedzie za mną na rowerze podczas długiego wybiegania (które zwykle ma miejsce bladym świtem dodajmy) na ten przykład.
Trener jest absolwentem warszawskiej AWF, trenerem lekkoatletyki oraz pływania. Pracuje w jednym z warszawskich UKS-ów, gdzie odpowiada za przygotowanie wytrzymałościowe i sprawnościowe pięcioboistów nowoczesnych. Prowadzi również indywidualnie zawodników amatorskich o różnym poziomie sportowym w bieganiu i triathlonie. A co najważniejsze, sam także startuje w zawodach biegowych oraz triathlonowych.

Oprócz trenera poznałem również jego plan dla mnie. Przynajmniej na pierwsze tygodnie. Jako cel minimum określiłem kolejną (dla przypomnienia: trzecią) próbę złamania wyniku 3:30. Trener twierdzi, że jest to do zrobienia, choć będzie wymagać czwartej jednostki biegowej w tygodniu.
Plan na czerwiec przewiduje dwa (a właściwie to jeden z haczykiem) lżejsze tygodnie wprowadzające, po których mamy (a właściwie ja mam) ruszyć z konkretną robotą, czyli z tygodniowym kilometrażem 50+ i większym.
Generalnie bieganie w czerwcu to przede wszystkim ogólna wytrzymałość biegowa w pierwszym zakresie wytrzymałości (czyli popularne OWB1), ale pojawiają się też takie określenia jak przebieżki czy podbiegi, czyli można zaryzykować stwierdzenie, że kłania się... Polska Szkoła Treningu. A skoro szkoła polska, to musiałem przypomnieć sobie, jaki to jest w tym wypadku podział na zakresy. Po skorzystaniu z kalkulatora zamieszczonego w portalu Bieganie.pl, otrzymałem co następuje:
To mnie zmusiło do szybkiej refleksji, jak mają się owe zakresy do stref określonych metodą Friela - przynajmniej w moim przypadku - szczególnie, że te pierwsze bazują (w sensie, wyznacza się je na podstawie) na tętnie maksymalnym, a te drugie na tętnie na progu mleczanowym. Jak się okazuje (jeszcze raz podkreślam - w moim przypadku) istnieje pewna zbieżność. I zakres odpowiada strefie 1. Również II zakres mieści w sobie strefę drugą ale również trzecią. Maratońska część zakresu III odpowiada z kolei strefie czwartej. Zaś pozostałą część zakresu III (czy też BC3) wypełniają strefy 5a, 5b, aż do głębokiej strefy 5c, gdzie już zaczyna się wytrzymałość tempowa (WT).

Ale to co powyżej, to w ramach ciekawostki. Istotne jest to, że ponowne przestawienie się na zakresy nie powinno znaczyć dla mnie zbyt dużego problemu. Większym będzie znalezienie odpowiedniego miejsca do ćwiczenia podbiegów.
A o wrażeniach z treningów pod czujnym zdalnym okiem trenera nie omieszkam oczywiście uprzejmie donieść.

2 komentarze:

  1. Chyba dla większości osób jest taka zbieżność między strefami liczonymi od HRmax i od HR LT, tak mi się zdaje. Chociaż to małe pocieszenie dla osoby która by policzyła od HRmax i tak ćwiczyła a okazało by się potem że to nie był dobry pomysł :)
    Powodzenia w realizacji planu! Żona kupuje RW więc na pewno przeczytam o postępach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj chyba ta zbieżność nie jest taka znowu powszechna. Tętno na progu LT można przesunąć - HRmax chyba nie za bardzo...

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...