16 października 2012

PeKaeS, czyli Podsumowując Krótko Sezon

Snuję sobie w najlepsze plany na sezon kolejny, ale chyba dobrze by było choć raz okiem wstecz rzucić - na to co było, co się udało, a co niekoniecznie.

Pierwsze, na co zwrócić uwagę należy, to fakt, że wyjątkowo przebiegłem w minionym sezonie tylko jeden maraton, tj. Maraton w Berlinie. Planowałem wprawdzie na wiosnę start w Toruniu (pierwotnie miał być też finisz w Bydgoszczy), ale z uwagi na zmiany w życiu prywatnym schowałem na czas jakiś swoje maratońskie plany i ambicje do kieszeni. Z tego samego powodu nie doszedł do skutku start w Półmaratonie Poznańskim. Za to wystartowałem w dwóch innych - planowanym w Pile i nie planowanym (w sensie: nie planowanym na początku sezonu) w Śremie. Półmaraton w Śremie, choć pod kątem wyniku nie zadowala, zapisał się złotymi zgłoskami w historii moich startów jaki I Mistrzostwa Polski Budowlanych i Architektów w Półmaratonie.
Z krótszych biegów, zaliczyłem dwie dychy w pełnym słońcu i temperaturze nie do biegania (w pierwszym przypadku było to sporym zaskoczeniem z uwagi na połowę marca), czyli Maniacką Dziesiątkę i tej samej długości zmianę na Accreo Ekided. Swego rodzaju niewypałem okazało się III GP Poznania - opłaciłem z góry startowe w całej edycji, a udało mi się pobiec w jedynie w czterech z ośmiu biegów (najlepiej wypadłem w pierwszym, zaliczanym jeszcze do poprzedniego sezonu) i po raz drugi z rzędu nie zostałem sklasyfikowany (nawiasem mówiąc/pisząc w kolejnym roku nawet tego nie będę zakładał - potraktuję ten cykl bardziej na luzie). Z kolei starty w Biegu Zwycięstwa w Bojanowie, w Malta Trail Running oraz Crossie na Dziewiczą Górę darowałem sobie zupełnie (głównie ze względów rodzinnych), tym razem bez większego żalu.
Został jeszcze Półmaraton w Kościanie, ale ten, z uwagi na wcześniejsze rozbieganie, przeniósł się na sezon kolejny i tym razem nie będę walczył o kolejną życiówkę.

Spójrzmy jeszcze na cele jakie sobie postawiłem:
- Maraton: 3:29:59 - było naprawdę blisko, skończyło się na 3:33:52 (ale i tak wyśrubowałem ładnie życiówkę);
- Półmaraton: 1:39:59 - jedyny cel zrealizowany w 100%, a nawet w 101% (1:38:37)
- 10 km: 0:44:59 (cel pośredni: srebro na Maniackiej) - srebra na Mianiackiej nie było (była patelnia) a z życiówki udało się skubnąć jedynie kilka sekund (0:45:31) i to dopiero w maju;
- 5 km: 0:20:59 - jedyny dystans bez jakiejkolwiek osobistej poprawy, ale cóż wymagać od trzech startów w okresie, gdy forma dopiero się wyk(l)uwa?
- Ekiden: 2:59:59 - zabrakło jedenastu minut, kolejna próba w 2013 (może pogoda też będzie łaskawsza).

Wnioski nasuwają się dwa. Po pierwsze, muszę nieco inaczej formułować cele (jak do tego podszedłem tym razem można sprawdzić jeden post wcześniej). Po drugie, czasem trzeba sobie powiedzieć: Pal licho cele! Przecież wszystko zmienia się gdy pojawia się Hania!


Chociaż moje bieganie to akurat mogła by być Never Ending Story...

1 komentarz:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...