12 marca 2010

#036

Wczorajsze bieganie rozpoczęło się (pomijając rozgrzewkę) od bardzo nie przyjemnego bólu w lewej stopie. Nie wiem z czego to wynikało - czy coś sobie podczas rozgrzewki naciągnąłem, czy też na coś nieuważnie nadepnąłem - ale było na tyle niemiłe, że przez chwilę pomyślałem wręcz, że będzie trzeba odpuścić trening. Na szczęście po chwili ból minął i już nie wrócił.

Po dziesięciu minutach truchtu rozpocząłem drugi zakres. Założenie było takie, że na kazdym okrążeniu nieco przyspiesze, ale gdy pierwsze (ok. 800 m) przebiegłem w czasie 4:10, stwierdziłem, że nie ma już czego przyspieszać, jeśli nie chcę zbyt wcześnie skończyć. Próbowałem wręcz zwolnić, ale... też nie za bardzo mi to wyszło - jako pozytyw nalezy zatem odnotować utrzymywanie stałefo tempa. Ostatecznie przebiegłem osiem okrążeń (6400 m) w czasie 33 minut (czyli w tempie nieco powyżej 5 min/km). Po chwili od przejściu do marszu miałem tętno neco niższe od 170, więc biegłem praktycznie na granicy II zakresu. Całość zakończyłem kolejnymi 10 minutami truchtu, co w sumie dało mi 9,8 km.

A w sobotę bieg pokoleń (dwóch) czyli mój oficjalny debiut na dystansie 10 km (Maniacka Dziesiątka).

2 komentarze:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...