Zasypiam... Zatem tak króciutko o wczorajszym bieganiu:
- Wiosna przyjdzie i tak? Pewnie tak, ale kiedy? Podczas wczorajszego biegania na zewnątrz cztery kreski poniżej zera (przynajmniej, gdy wychodziłem - zapomniałem sprawdzić ile było, gdy wróciłem do domu).
- Śniegi wprawdzie ustąpiły i można wejść tam, gdzie jeszcze niedawno wejść się nie dało. Choć w sumie to nadal się za bardzo nie da, bo ustąpiły wprawdzie, ale miejsca ukrytym dotychczas psim kupom.
- Coś jest w twierdzeniu, że po 45 minutach biegu zaczynają wydzielać się endorfiny. Na dziewiątym kilometrze miałem tzw. "niezły odlot".
- W środę zabawy tempem (a może powonieniem określić to eksperymentowaniem)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz